W Gdyni miało miejsce nietypowe zdarzenie drogowe, które zwróciło uwagę mediów. 23-letni mężczyzna został ukarany mandatem za przekroczenie prędkości, co nie jest nietypowe, ale to, jakim środkiem transportu się poruszał, wzbudza już zainteresowanie. Otrzymał on mandat na niemal 100 zł za niebezpieczną jazdę na hulajnodze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak donosi "Dziennik Bałtycki", niedawno w Gdyni miało miejsce niecodzienne zdarzenie związane z naruszeniem przepisów drogowych. Funkcjonariusze policji zatrzymali mężczyznę, który znacznie przekroczył dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym, poruszając się hulajnogą elektryczną.
23-letni mężczyzna, jak wykazał przeprowadzony pomiar, jechał z prędkością 48 km/h, podczas gdy maksymalna dopuszczalna prędkość dla hulajnóg elektrycznych w obszarze zabudowanym wynosi 20 km/h.
To poważne przekroczenie normy nie było jedynym przewinieniem mężczyzny. Dodatkowo zignorował on sygnalizację świetlną, przejeżdżając na czerwonym świetle. W wyniku tych wykroczeń 23-latek otrzymał mandat w wysokości 900 zł.
Hulajnogi elektryczne zyskują coraz większą popularność, zwłaszcza wśród młodszych osób, które doceniają ich wygodę, niskie koszty eksploatacji oraz krótki czas dojazdu. Jednakże regulacje prawne dotyczące korzystania z hulajnóg elektrycznych w Polsce weszły w życie dopiero pod koniec 2021 roku. W związku z tym wiele osób wciąż boryka się z problemami w interpretacji przepisów oraz ich przestrzeganiu.
Tak niektórzy unikają mandatu za jazdę motocyklem
Niedawno redakcja naTemat.pl informowała, że wraz ze sprzyjającą, letnią pogodą, wielu motocyklistów postanowiło wykorzystać warunki i tłumnie wybierali się na przejażdżki. Często zdarza się, że motocykliści przekraczają dozwoloną prędkość. W takich przypadkach fotoradary stają się nieocenionym narzędziem w wykrywaniu wykroczeń.
Nowoczesne fotoradary są w stanie rejestrować zdjęcia motocyklistów od tyłu, co pozwala na dokładne odczytanie numerów rejestracyjnych i wystawienie mandatu. Jednak problem pojawia się, gdy kierowca motocykla nosi kask, co utrudnia identyfikację. W takich przypadkach osoba, która otrzymała mandat na podstawie zdjęcia, musi wskazać, kto prowadził pojazd.
Niektórzy kierowcy stosują metodę "na Ukraińca", twierdząc, że pojazdem kierował Ukrainiec. Ta strategia jest szczególnie skuteczna, jeśli osoba, która prowadziła, nie mieszka na stałe w Polsce, gdyż nie mamy jeszcze systemu wymiany informacji o kierowcach spoza Unii Europejskiej.
Jednakże takie unikanie odpowiedzialności może wiązać się z poważnymi konsekwencjami. Ta metoda może prowadzić do zarzutów o składanie fałszywych oświadczeń, co wiąże się z odpowiedzialnością karną.