Pijani kierowcy wciąż pozostają zmorą polskich dróg. Policja coraz częściej wykorzystuje przepisy pozwalające na konfiskatę ich pojazdów. Jak przekazał naTemat nadkom. Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji, liczba aut tymczasowo zajętych przez funkcjonariuszy jest zatrważająca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie ma dnia, w którym polska policja nie musi interweniować wobec nietrzeźwych kierowców. Tym razem zatrzymano dwóch mężczyzn w wieku 39 i 38 lat, którzy prowadząc swoje samochody pod wpływem alkoholu, przekroczyli granicę rozsądku, przyzwoitości i prawa.
To nie tylko kolejne przypadki pijanych kierowców na polskich drogach, ale też przykład wdrożenia nowych przepisów pozwalających na konfiskatę pojazdów mechanicznych, co może być dobrym narzędziem w walce z tym niebezpiecznym zjawiskiem. Nadkomisarz Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji udzielił naTemat informacji, ile pojazdów dotychczas zostało zatrzymanych. Skala jest przerażająca.
Historia dwóch zatrzymań: wariatów na drogach nie brakuje
W sobotę 28 września po godzinie 17, funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Garwolinie otrzymali zgłoszenie o podejrzanie zachowującym się kierowcy w miejscowości Gończyce. Świadek widział, jak mężczyzna wsiada do samochodu w stanie, który sugerował, że może być nietrzeźwy.
Zaledwie kilka minut później policjanci zatrzymali wskazanego przez świadka saaba, za którego kierownicą siedział 39-letni mieszkaniec powiatu garwolińskiego. Badanie alkomatem wykazało 2,3 promila alkoholu w jego organizmie, a co więcej, mężczyzna miał orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów wydany przez sądy w Piszu i Raciborzu. Mężczyzna usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości w dodatku w trakcie obowiązującego zakazu, a policjanci zgodnie z przepisami odebrali mu samochód.
Podobny incydent miał miejsce w niedzielę, 1 października, w Łaskarzewie na ulicy Warszawskiej. Tamtejsi policjanci zatrzymali 38-latka prowadzącego renault. Wynik badania alkomatem był jeszcze większy – 3,2 promila. Kierowca trafił do aresztu, a jego pojazd został zabezpieczony na parkingu depozytowym, co również w tym przypadku otworzyło drogę do procedury konfiskaty samochodu.
Nowe przepisy w walce z pijanymi kierowcami. Ogromna liczba zatrzymanych pojazdów
Przytoczone przypadki są przykładem zastosowania nowych przepisów, które weszły w życie 14 marca 2024 roku. Wprowadzone zmiany w Kodeksie karnym umożliwiają policji konfiskatę pojazdów nietrzeźwym kierowcom, którzy mają w organizmie co najmniej 1,5 promila alkoholu. Taką decyzję na wniosek prokuratora podejmuje sąd, a w sytuacji, gdy kierowca nie jest właścicielem auta lub zdążył je zbyć, stosowany jest przepadek równowartości pojazdu – czyli kara finansowa, którą sprawca musi zapłacić na rzecz Skarbu Państwa.
Nadkomisarz Piotr Świstak z Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji potwierdza, że nowe przepisy mają ogromny wpływ na skuteczność walki z nietrzeźwymi kierowcami. Jak poinformował, do 23 sierpnia 2024 r. jednostki policji tymczasowo zajęły łącznie 4 688 pojazdów mechanicznych. Możemy więc spekulować, patrząc na codzienne informacje zamieszczane przez policję, że skoro w ciągu 5 miesięcy zatrzymano prawie 5 tys. pojazdów, to końca roku na depozytowych parkingach może być ich dwa razy więcej. Oznacza to ok. 10 tys. pijanych kierowców mających powyżej 1,5 promila alkoholu we krwi, których zatrzymali funkcjonariusze. A przed nami jeszcze "akcja znicz" i święta Bożego Narodzenia, podczas których policjanci odnotowują znacznie więcej przypadków.
– Zgodnie z przepisami, nietrzeźwy kierowca, który ma co najmniej 1,5 promila alkoholu we krwi, może stracić samochód bez względu na to, czy spowodował wypadek, czy nie – zaznacza nadkomisarz Świstak. Przepadek auta jest stosowany również w sytuacjach, kiedy nietrzeźwy kierowca (niezależnie od liczby promili) spowodował wypadek, katastrofę drogową lub sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo.
Czy karanie polskich kierowców działa?
Procedura konfiskaty w każdym przypadku wygląda tak samo. Policjanci zajmują pojazd tymczasowo i odholowują go na parking depozytowy. Następnie prokurator decyduje o zabezpieczeniu auta, a sąd orzeka przepadek pojazdu na rzecz Skarbu Państwa. Jeżeli auto nie należy wyłącznie do sprawcy, sąd może zdecydować o przepadku równowartości pojazdu. W sytuacjach recydywy drogowej, gdy kierowca ponownie siada za kółkiem po alkoholu, sąd ma obowiązek orzec przepadek pojazdu niezależnie od stężenia alkoholu, jakie zostało wykryte podczas badania.
Choć konfiskata pojazdów nietrzeźwym kierowcom ma być skutecznym narzędziem w walce z nieodpowiedzialnymi uczestnikami ruchu drogowego, nadal pojawia się wiele pytań. Przede wszystkim warto zauważyć, że ostateczna decyzja o przepadku pojazdu zawsze należy do sądu.
Problemem jest jednak czas – na rozprawę często czeka się nawet kilka miesięcy, a przez ten okres samochód przetrzymywany jest na parkingu depozytowym, gdzie koszty rosną. Opłata za dobę obecnie wynosi 60 złotych, co oznacza, że właściciel auta może ponieść dodatkowe, znaczne koszty, zanim zapadnie wyrok. Nim jednak go usłyszy, koszty trzymania takiego pojazdu ponosi Skarb Państwa – czyli de facto my.
Zwróciliśmy się z zapytaniem do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o dane dotyczące liczby zakończonych postępowań sądowych, w których rzeczywiście doszło do konfiskaty pojazdu na rzecz Skarbu Państwa. Niestety, do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Wychodzi więc na to, że przepis wprowadzający możliwość konfiskaty pojazdu jest krokiem poczynionym w dobrym kierunku, ale do skutecznego rozwiązania problemu pijanych kierowców na polskich drogach jeszcze daleka droga. Każdy kolejny sukces w tej walce to jednak nadzieja na większe bezpieczeństwo nas wszystkich.