Ryanair to największa linia lotnicza w Polsce, ale i całej Europie. W poniedziałkowy wieczór na jej pokładzie w kierunku Paryża ruszyli podróżni z lotniska Krakowów-Balice. Nikt nie spodziewał się, że już trzy minuty po starcie kapitan będzie decydował o awaryjnym lądowaniu.
Całe zdarzenie, do którego doszło w poniedziałkowy wieczór, w komunikacie opisał Karpacki Oddział Straży Granicznej. Na pokładzie miało dojść do bójki między dwoma pasażerami. Jednak jak informuje TVN24, sytuacja mogła być znacznie poważniejsza niż opisały to służby.
Jak informuje Justyna Drożdż ze Straży Granicznej, zawiadomienie o agresywnym pasażerze kapitan złożył w poniedziałek w godzinach wieczornych. Na pokładzie Ryanaira, który leciał do Paryża, jeden z pasażerów miał zachowywać się w sposób agresywny.
"Polak zaraz po starcie samolotu fizycznie zaatakował innego pasażera, uderzał pięścią w okno i siedzenia oraz groził, że wysadzi samolot" – przekazano w komunikacie. W związku z tak napiętą sytuacją na pokładzie kapitan mógł jedynie skontaktować się z lotniskiem i przekazać informację o koniecznym lądowaniu awaryjnym.
Z pokładu mężczyzna został wyprowadzony w asyście funkcjonariuszy z Zespołu Interwencji Specjalnych. Zrobił to dobrowolnie, ale w trakcie przeprowadzania czynności z jego udziałem w pomieszczeniach SG ponownie stał się agresywny. Mundurowi zastosowali wobec niego chwyty obezwładniające i skuli go kajdankami.
Ryanair przesłał nam swoje oświadczenie ws. poniedziałkowego incydentu. "Lot z Krakowa do Paryża (14 października) został przekierowany z powrotem do Krakowa krótko po starcie po tym, jak pasażer zaczął zakłócać porządek na pokładzie" – informuje przewoźnik.
Dodano, że załoga o całym zajściu zawiadomiła policję, a funkcjonariusze wyprowadzili z pokładu kłopotliwego pasażera, zanim samolot ruszył w ponowną podróż do Paryża. "Szczerze przepraszamy pasażerów za wszelkie niedogodności spowodowane zachowaniem niesfornego pasażera, na które Ryanair nie miał wpływu. Jest to teraz sprawa dla lokalnej policji" – podkreślił przewoźnik.
Z redakcją TVN24 skontaktowała się pasażerka, która była świadkiem całego zajścia. Jak przyznała, niebezpiecznie zrobiło się już 3 minuty po starcie z krakowskiego lotniska. Awantura wybuchła w środkowej części samolotu, gdzie natychmiast ruszyła załoga.
– W pewnym momencie myśleliśmy, że to sytuacja związana z maszyną. Później okazało się, że to jeden z pasażerów próbował poddusić drugiego. Ludzie zaczęli wstawać, a to był moment startu, czyli jeden z najbardziej niebezpiecznych manewrów. Kapitan przekazał w komunikacie, że będziemy zawracać na lotnisko w Balicach – opowiedziała dziennikarzom kobieta.
Dodała ona także, że zanim maszyna znalazła się ponownie na ziemi, jeszcze przez 30 minut krążyła w powietrzu. Miało to mieć związek z koniecznością pozbycia się części paliwa i procedurami bezpieczeństwa. Po wylądowaniu, agresora zabrały służby, a jego ofiarą zajął się lekarz. Ostatecznie po zbadaniu, pozwolono mu kontynuować podróż, a samolot ponownie wystartował w kierunku Paryża.
Na tym kłopoty awanturnego pasażera z krakowskiego lotniska się nie kończą. 34-latek został zatrzymany i usłyszy zarzut popełnienia przestępstwa za naruszenie art. 211 ust. 1 pkt.7 Ustawy Prawo Lotnicze. Dotyczy on niewykonywania poleceń kapitana. Za to przestępstwo grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, a nawet do roku więzienia.
"W nocy zatrzymanego Polaka osadzono w Pomieszczeniach dla Osób Zatrzymanych przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie. W dniu dzisiejszym, celem zastosowania środków zapobiegawczych, mężczyzna zostanie doprowadzony do Prokuratury Rejonowej Kraków – Prądnik Biały" – dodała Straż Graniczna w swoim wtorkowym komunikacie.
Zobacz także