– Powiedziano mi jasno, że jeśli nie będę wyznawał teorii, że Tusk z Putinem zabili Lecha Kaczyńskiego, to znaczy, że jestem skończony – mówił wczoraj Paweł Poncyljusz. Ex-poseł PiS powiedział na głos to, co myśli wiele osób: że w PiS-ie trzeba wierzyć w zamach, dla interesu politycznego. Czy naprawdę Prawo i Sprawiedliwość wspina się na takie wyżyny politycznego cynizmu? A może niektórzy naprawdę wierzą w zamach?
Paweł Poncyljusz był jednym z najpopularniejszych posłów PiS. Cenionym nie tylko na prawicy, ale i w centrum. Jego odejście z Prawa i Sprawiedliwości było szeroko komentowane. Teraz Poncyljusz, jako jeden z niewielu rozłamowców z PiS, postanowił ujawnić czemu odszedł. – Powiedziano mi jasno, że jeśli nie będę wyznawał teorii, że Tusk z Putinem zabili Lecha Kaczyńskiego, to znaczy, że jestem skończony – mówił w poniedziałkowych "Faktach po faktach" Poncyljusz.
Ex-poseł PiS dowiedział się o konieczności wiary w zamach od jednego z dziennikarzy skupionych wokół Jarosława Kaczyńskiego. – Usłyszałem, że jeśli będę cokolwiek widział w odcieniach, to jestem zdrajcą i w ogóle nie mam szans. Wtedy podjąłem decyzję, że to jest mój koniec w PiS i dzisiaj teorie Macierewicza nie robią na mnie wrażenia – opowiadał Poncyljusz.
Tym samym były PiS-owiec potwierdził to, o czym mówi się od dawna: że w PiS-ie trzeba wierzyć w zamach, a przynajmniej udawać, że się wierzy. Innych postaw partia nie toleruje, bo to oddala ją od twardego elektoratu, który utrzymuje PiS w polityce. Czy naprawdę posłowie mogą być aż tak cyniczni? A może wierzą w zamach?
Macierewicz do wykluczenia
Według Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, tak: posłowie PiS, z Antonim Macierewiczem na czele, to cynicy. Dziennikarka w swoim felietonie w "Gazecie Wyborczej" pisze, że Macierewicz, by nie było w elektoracie PiS żadnych wątpliwości co do teorii zamachowej, ciągle podgrzewa atmosferę. Ostatnio zrobił to mówiąc, że trzy osoby mogły przeżyć katastrofę.
Kolenda-Zaleska podkreśla też, że niewiele lepiej zachowują się posłowie PiS. Pytani o zamach, migają się od odpowiedzi, mówią, że "trzeba czekać na koniec śledztwa".
Co mówią posłowie?
Oczywiście, trudno jest sprawdzić, co myślą wszyscy Prawa i Sprawiedliwości. Ale faktycznie kilku z nich, zapytanych o zamach, odpowiada lakonicznie: "Do zakończenia śledztwa ta teoria jest prawdopodobna"; "Trudno powiedzieć"; "Na tym etapie to możliwe, szczególnie że rząd zaniedbał wiele rzeczy w śledztwie". Na jasną deklarację: tak, to był zamach, nie da się trafić. Tak samo jak na stanowczą odpowiedź, że zamachu nie było.
Poseł PiS Marcin Mastalerek stwierdza zaś krótko: zamach to nie jest kwestia wiary lub jej braku. – Wierzyć można w Boga. Zaś w przypadku katastrofy smoleńskiej jest to kwestia dowodów i badań, których nie przeprowadzono, bo były tylko oględziny. Moim zdaniem hipoteza o zamachu powinna być wiodąca w śledztwie, szczególnie po obaleniu przez Antoniego Macierewicza bzdur z raportów MAK i komisji Millera – mówi nam poseł PiS i zaznacza, że po prostu zamach to najbardziej prawdopodobna teoria wyjaśniająca katastrofę. O tym, czy posłowie PiS są cynikami, Mastalerek mówi tylko: – Równie dobrze można powiedzieć, że pani Kolenda-Zaleska jest cyniczna, bo wypisuje w "Gazecie Wyborczej" głupoty tylko dla pieniędzy – ripostuje Marcin Mastalerek.
3 grupy PiS-u
Również były poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Poncyljusz stwierdza w rozmowie z nami, że w PiS nie wszyscy są cynicznymi graczami. Zdaniem naszego rozmówcy, partię da się podzielić na co najmniej trzy grupy, jeśli chodzi o podejście do Smoleńska. Pierwsza to prawdziwi cynicy. – Nie wierzą, ale wiedzą, że ten temat "żre", że dzięki zamachowi utrzymuje się część wyborców, więc wpisują się w ten nurt – ocenia Poncyljusz.
Druga grupa to "głęboko przekonani o zamachu", którzy naprawdę wierzą. Trzecia zaś to posłowie, którzy po prostu wolą się nie wtrącać i unikają jednoznacznych deklaracji czy wierzą w zamach, czy nie wierzą, a już na pewno nie burzą linii partyjnej. – Oni wiedzą, że dla dobra jedności PiS-u lepiej się w to nie angażować. Szukają złotego środka. Myślę, że to jest większość w partii. Czy to już cynizm? Moim zdaniem nie – wyjaśnia Paweł Poncyljusz.
Gdzie stoi Macierewicz
Nie zmienia to jednak faktu, że w PiS-ie cynicy na pewno są. I pewnie jest ich niemało. Ilu – tego nie wie nikt. Ale nawet były mecenas Jarosława Kaczyńskiego Rafał Rogalski zareagował na Twitterze na słowa Macierewicza, mówiąc, że nie popiera takiego cynizmu:
Do której z tych grup należy więc Antoni Macierewicz? – Na pewno Macierewicz wie, co robi. Wykreował się na takiego pierwszego śledczego smoleńskiego. W jego przypadku to trochę cynizm i trochę szaleństwo. Na pewno jest bardzo inteligentny – ocenia Paweł Poncyljusz.
Ex-poseł PiS przypomina, że Macierewicz, gdy nie może czegoś udowodnić, chwyta się domysłów i niesprawdzonych informacji. – Proszę zauważyć, że on zawsze podnosi głowę tam, gdzie coś jest niejasne, tajne, nie da się tego do końca sprawdzić. Tak było przy lustracji, potem likwidacji WSI, teraz Smoleńsku. Macierewicz święci sukcesy w sosie domysłów i podejrzeń – podsumowuje swojego byłego kolegę Poncyljusz.
Rozgrywki PiS-u
Również politolog dr Olgierd Annusewicz przekonuje, że nie wszyscy w PiS-ie myślą tak samo. – Przyzwyczailiśmy się, że PiS to stan umysłu, ale nie do końca tak jest – mówi nam dr Annusewicz. – Jeśli mamy dużą partię, to w środku zawsze będą osoby o różnych poglądach – podkreśla politolog. I przypomina, że ostatnio, mniej więcej w tym samym czasie, kilku znanych polityków PiS dystansowało się od słów Antoniego Macierewicza. Zbigniew Girzyński mówił, że "oczekuje dowodów" na tezy Macierewicza. Z kolei Bolesław Piecha stwierdził, że "nie musi wierzyć we wszystko, co mówi jego kolega".
Jak podkreśla dr Annusewicz, do tej pory PiS był dość spójny w swoim wizerunku i linii światopoglądowej i "rewolucjonistów" lub posłów niesfornych partia po prostu
eliminowała. Wątpliwe jednak, by Jarosław Kaczyński chciał wyeliminować chociażby Bolesława Piechę, bardzo popularnego i w zasadzie jedynego eksperta PiS ds. służby zdrowia.
Dlatego jeśli tak znani posłowie tej partii publicznie dystansują się od teorii Macierewicza, to jest to raczej kontrolowane. Władze PiS-u wiedzą, że jeśli chcą wygrać wybory, to muszą przyciągnąć elektorat z centrum. A dla centrum Macierewicz jest często nieakceptowalny, więc PiS daje im sygnał: u nas też są różne poglądy i wcale nie trzeba stać w jednym z szeregu z radykałami. – Takie zachowanie można interpretować jako przemyślane wizerunkowo, pokazanie, że w PiS też są ludzie z mniej radykalnym podejściem – podsumowuje dr Annusewicz.
Kto jest cyniczny?
Niewątpliwie więc w PiS są osoby, które wierzą w zamach i takie, które mają do tej teorii dystans. – W przypadku Jarosława Kaczyńskiego, po traumie, którą przeżył, wątpliwości co do tego, jakie były przyczyny katastrofy, są uzasadnione – przypomina dr Annusewicz.
Jednocześnie politolog zaznacza, że PiS ewidentnie "gra tematem smoleńska", niezależnie od chęci poznania prawdy. Mechanizm grania zamachem jest prosty: Macierewicz głośno lansuje teorie o zamachu, wobec których rząd najczęściej milczy. A jeśli milczy, to coś może być na rzeczy, więc coraz więcej osób zaczyna wierzyć w zamach. – A to faktycznie jest swojego rodzaju taniec na trumnach – podsumowuje politolog.
Takiego człowieka powinno się natychmiast wykluczyć z życia publicznego. Człowieka, który dla cynicznych, politycznych celów lub z powodu własnych obsesji nie waha się użyć okrucieństwa wobec rodzin ofiar katastrofy - rozdrapuje gojące się rany. CZYTAJ WIĘCEJ
Katarzyna Kolenda-Zaleska
W felietonie w "GW"
Pozwalają Macierewiczowi sączyć jad, bo widzą, że tylko w ten sposób mogą ocalić swoje polityczne poparcie. (…) Nie wierzę, że naprawdę wierzą w to, co wygaduje Macierewicz. Oni tylko udają, że wierzą, bo tak jest im wygodnie. Zapomnieli przy tym, czym są ludzka przyzwoitość i wrażliwość, zapomnieli o tych, którzy w tej katastrofie zginęli. Nawet jeśli teorie Macierewicza uważają za mało prawdopodobne, to się im nie przeciwstawiają. Ze strachu o własną polityczną przyszłość. CZYTAJ WIĘCEJ