Restauracja – jak rozpoznać, że jest zła. 5 czerwonych lampek
Restauracja – jak rozpoznać, że jest zła. 5 czerwonych lampek Fot. Laski Diffusion/Laski Diffusion/East News

Nie ma nic gorszego niż całodzienne czekanie na wyjście do restauracji, by... rozczarować się podanym nam daniem. Nacięcie się na słaby lokal to w "najlepszym" razie pieniądze wyrzucone w błoto. W najgorszym razie – rewolucje żołądkowe. Ale jak rozpoznać czy restauracja jest dobra zanim spróbujemy jej kuchni? Mam na to trik – zwróć uwagę na te 5 rzeczy. Po nich ocenisz restaurację.

REKLAMA

5 czerwonych lampek, że restauracja jest słaba – zanim jeszcze zamówisz jedzenie

1. Restauracja świeci pustkami

Zwłaszcza w godzinach szczytu. Jasne, czasem można trafić do ukrytej perełki, która dopiero się otworzyła, ale... bądźmy realistami. Jeśli w piątek o 19:00 nie ma ani jednego stolika zajętego, to niekoniecznie trafiłaś do najlepiej strzeżonego sekretu w mieście. Ludzie wiedzą, gdzie jest dobre jedzenie – i nie boją się tam wracać. Pustki to często znak, że klienci już raz spróbowali… i więcej nie chcieli.

2. Toaleta niezbyt czysta

Czemu toaleta? Oczywiście zwróć uwagę na czystość całego lokalu – szczególnie stolików, sztućców czy podłogi – ale toaleta wiele powie o stosunku obsługi i właściciela do całokształtu pracy. Nie widać jej na pierwszy rzut oka, więc niechlujni mogą mieć nadzieję, że klient nie zwróci uwagi. Wyczyszczona, estetyczna i pachnąca łazienka daje nadzieję, że podobnie jest na kuchni – ukrytej już przed oczami klientów.

3. Nieprzyjemna obsługa

Kelnerzy nie są tylko pracownikami od przynoszenia jedzenia – powinni dobrze wiedzieć, co proponują gościom, umieć opowiedzieć o daniach, zachęcić do ich spróbowania, być wizytówką restauracji.

Obrażona obsługa, która do gości podchodzi jak za karę, to często odbicie tego, jaki kucharze i właściciele mają stosunek – i do pracowników i do samej restauracji. To nie wróży dobrego jedzenia. Ani napiwków – a odpowiedź na pytanie, kiedy i jakie napiwki dawać zajedziecie tutaj.

4. Menu "w cały świat"

Czyli menu bardzo obszerne, z niekończącą się listą dań – i to z różnych zakątków świata. Sushi, ale też burgery. Kuchnia polska, ale też kebaby, pad thai i pizza – to aż krzyczy red flag! Może brzmi ciekawie, ale by kuchnia była w stanie przygotowywać i wydawać dania na świeżo, lista musi być ograniczona.

Kuchnia łączona? Jasne. Ale żaden wybitny kucharz nie jest mistrzem w każdej kuchni świata. Najlepiej wybierać restauracje pod kątem rodzaju kuchni, by nie naciąć się na słabiznę lub podrabiane dania, które w kraju, z którego pochodzą, smakują zupełnie inaczej.

A jeśli nazwa potrawy przyprawia o zawrót głowy, warto dowiedzieć się czym jest pularda, comber z jelenia i Bouillabaisse, żeby nie dać się zaskoczyc w luksusowej restauracji.

5. Gotowce i półgotowce

Czyli kuchnia, która smakuje jak dział spożywczy w dyskoncie. Zdarza się, że dostajesz danie i jeszcze bez próbowania widzisz, że wygląda podejrzanie znajomo. I nie dlatego, że to klasyka – tylko dlatego, że widziałaś je wcześniej w zamrażarce.

Zupa z proszku, gnocchi z hurtowni, ciasto z folii – jeśli coś smakuje jak z mikrofalówki, to bardzo możliwe, że tak właśnie powstało. Gorący talerz to już pewność, że danie podgrzano w mikrofalówce.

Restauracja, która korzysta z gotowców, to jak teatr bez aktorów – niby scena jest, światła są, ale emocji brak. A przecież przyszedłeś tu zjeść dobrze, a nie odgrzać wspomnienia z akademika.

Nie przegap żadnej ważnej wiadomości i obserwuj nas w Google News!