Michał Kołodziejczak zaprzecza doniesieniom jakoby miał kupić sobie dyplom Collegium Humanum
Michał Kołodziejczak zaprzecza doniesieniom jakoby miał kupić sobie dyplom Collegium Humanum Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.pl

– Jestem człowiekiem uczciwym. Czuję się oszukany i będę chciał tę sprawę bardzo dokładnie wyjaśnić – tak mówił o doniesieniach na temat kupna dyplomu Collegium Humanum wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Dodał, że rozważa zgłoszenie sprawy do prokuratury i zastanawia się, "kto za tym stoi".

REKLAMA

Gościem środowego "Politycznego Graffiti" w Polsat News był Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa, poseł Koalicji Obywatelskie i lider Agrounii. Zaprzeczył doniesieniom, jakoby miał zapłacić za dyplom na Collegium Humanum.

Wyjaśnienia Kołodziejczaka

– Spotkałem się z człowiekiem, powiedziałem mu, że chcę studiować. Powiedział "proszę pokazać mi swój dyplom, swoje świadectwo maturalne, swoje świadectwo ukończenia szkoły. Przekazałem takie dokumenty. Co ktoś robił z tymi dokumentami? To chciałbym wiedzieć. Dziwi mnie, że w państwie polskim występują takie luki, że ktoś może zostać studentem i nawet o tym nie wiedzieć – mówił Michał Kołodziejczak. Dodał, że sprawa mogła być prowokacją.

– Jestem człowiekiem uczciwym – podkreślił.

Media: Kołodziejczak pod lupą prokuratury

Serwis Goniec pisze, że Kołodziejczak miał na początku zeszłego roku wypytywać znajomego o możliwość szybkiego "zrobienia" sobie dyplomu. Tym znajomym miał być Bernard K., jak pisze Goniec: "jeden ze stałych rekruterów Collegium Humanum".

Jeszcze w styczniu Michał Kołodziejczak miał podpisać umowę i kilka tygodni później stać się studentem. "Zdaniem śledczych finalnie Kołodziejczak miał zapłacić za studia 14 tysięcy zł oraz ok. 4000 zł dla Bernarda K. za dodatkową pomoc. Najpierw wpłacił 5 tysięcy do Collegium Humanum, gdzie złożył też poświadczające nieprawdę dokumenty, a dyplomu nie uzyskał z powodu zatrzymania rektora Pawła C." – czytamy w serwisie.

Na antenie Polsat News Kołodziejczak stanowczo odciął się od tych doniesień.

– Nie kupowałem żadnego dyplomu. Nic nie miało takiego miejsca – podkreślił. Jak wyjaśniał, w 2023 roku, gdy podjął decyzję o tym, żeby podjąć studia, otrzymał telefon.

– Nie wiem, skąd człowiek, który też się przewija, znalazł do mnie adres, ale był taki moment, że jeden z jego znajomych do mnie zadzwonił i powiedział, że wie, że chcę podjąć naukę – mówił. Dodał, że chodzi o "profesora, doktora habilitowanego".

– Ja żadnemu Bernardowi K. ani nikomu innemu nie płaciłem. Jeżeli już, to pieniądze miały być przeznaczone na opłacenie wszelkich spraw administracyjnych – mówił wiceminister.

Wytłumaczył też, że "do wczoraj był przekonany, że wszystko, co zrobił, łącznie z egzaminem, było zgodne z procedurami".

Źródło: Polsat News