
Podróże do USA jeszcze do niedawna były spełnieniem marzeń Polaków. Jednak w ostatnich miesiącach pojawia się coraz więcej informacji o problemach turystów podczas wjazdu do tego kraju. Choć polska ambasada nie ostrzega przed jednym szczegółem, to warto o nim pamiętać.
USA to bez wątpienia jeden z ciekawszych kierunków wyjazdowych. Jednak jak pokazują najnowsze dane, Polacy zaczynają się od niego odwracać. Zamiast Miami czy Los Angeles wolą podróżować do Azji, a szybko rośnie zwłaszcza zainteresowanie Koreą Południową. Gdybyście jednak planowali podróż do USA, pamiętajcie o rezerwacji hotelu. Bez tego może was czekać nawet deportacja.
Coraz trudniej o wjazd do USA. ESTA i paszport to już za mało
Wjazd do USA przynajmniej w teorii odbywa się na bardzo jasnych zasadach. Polacy są zobowiązani do posiadania paszportu biometrycznego. Na paszporcie tymczasowym można opuścić kraj. Drugim ważnym elementem jest rejestracja w systemie ESTA. Nasi obywatele nie potrzebują już wiz, ale muszą zarejestrować swoją wizytę turystyczną lub biznesową online.
Jednak posiadanie obu tych dokumentów może nie wystarczyć. Na granicy w USA podróżnych i tak czeka rozmowa z urzędnikiem. I jest to bez wątpienia najbardziej stresujący moment. Funkcjonariusz Służby Celnej i Ochrony Granic najczęściej pyta o cel pobytu w USA, na jak długo przyjechaliśmy, ile macie pieniędzy, czy mamcie bilet powrotny i gdzie zamierzacie się zatrzymać.
I to właśnie ta ostatnia kwestia okazuje się bardzo ważna. Najlepiej mieć rezerwację noclegu na cały czas trwania podróży, albo przynajmniej mieć zapisane adresy miejsc, w których wstępnie planujecie zostać. Podróżni z Niemiec przekonali się bowiem, że bez tego można mieć wiele nieprzyjemności, łącznie z odmową wjazdu na teren USA i deportacją.
Niemki nie miały rezerwacji w USA. Zostały deportowane
Od momentu, kiedy władzę w USA przejął Donald Trump, doszło do zaostrzenia przepisów antyimigracyjnych. Ofiarą gorliwej pracy kontrolerów czasami padają niczego nieświadomi turyści. Idealnym przykładem są dwie Niemki, które wiosną tego roku chciały przez 5 tygodni podróżować po Hawajach.
Dziewczyny w wieku 19 i 18 lat dotarły do Honolulu i tam nie otrzymały zezwolenia na wjazd na tren USA. Powodem deportacji był brak zarezerwowanych noclegów na cały pobyt. Niemki opłaciły hotel na kilka pierwszych dni, a później chciały elastycznie i bez planu zwiedzać dalszą część wyspy, stąd brak rezerwacji. To wystarczyło urzędnikowi, który uznał, że mogą chcieć nielegalnie podjąć pracę i zdecydował o ich deportacji.
Dowodem na to, jak bardzo wyczuleni są kontrolerzy jest także historia 29-letniej Jessici Brösche. Kobieta na teren USA próbowała wjechać z Meksyku. Podczas kontroli uwagę urzędników przykuła maszynka do robienia tatuaży. Kobieta jest tatuażystką w Berlinie. To wystarczyło, żeby funkcjonariusze uznali, że będzie chciała nielegalnie pracować na terenie USA. W efekcie Niemka trafiła do więzienia w San Diego w Kalifornii. Dopiero po kilkunastu dniach została deportowana do kraju.
Zobacz także
