
To koniec przepisu, który otwierał furtkę do... zamykania boisk i innych obiektów sportowych. Karol Nawrocki podpisał nowelizację ustawy, o której zrobiło się głośno po aferze w Puławach. Tamtejszy prezydent w geście protestu wolał nawet trafić za kratki, niż zapłacić grzywnę za hałasujące na boisku dzieci. Co się teraz zmienia?
Problem dotyczył ustawy Prawo ochrony środowiska i określonych na jej podstawie norm hałasu. Obowiązujące przepisy nie uwzględniały specyfiki obiektów sportowych, co prowadziło do absurdalnych sytuacji i sądowych batalii. Jest też jednak i druga strona medalu.
Afera o orlika w Puławach. Prezydent Maj wybrał więzienie
O sprawie puławskiego "orlika" przy Szkole Podstawowej nr 4 usłyszała cała Polska wiosną tego roku. Prezydent miasta Paweł Maj ogłosił w kwietniu, że stawi się w Zakładzie Karnym w Opolu Lubelskim, by odbyć zastępczą karę pięciu dni aresztu. Było to pokłosie niezapłacenia przez miasto 5 tys. zł grzywny. Kara została nałożona za to, że... dzieci korzystały z przyszkolnego boiska.
Ciągnący się latami spór sądowy wytoczyło mieszkające w pobliżu małżeństwo, któremu przeszkadzał hałas (okrzyki, gwizdki) i oświetlenie obiektu. Prezydent Maj uznał płacenie grzywny za "usankcjonowanie niesprawiedliwości" i "bezmyślne, kalekie prawo, które uderza w dzieci". Wybrał areszt jako symboliczny protest, by zwrócić uwagę rządzących na problem, który, jak twierdził, mógł dotknąć nawet 2700 orlików w kraju.
Prezydent podpisał nowelizację ustawy o sporcie. Co się zmienia?
Afera w Puławach była mocno nagłośniona przez media, więc doprowadziła do błyskawicznych działań legislacyjnych. 30 października prezydent Karol Nawrocki podpisał nowelizację ustawy o sporcie. Najważniejsza zmiana to dodanie do ustawy nowego artykułu 38a:
Nowelizacja ustawy o sporcie z 25 czerwca 2010 r.
Nowy artykuł 38a
Nowelizacja sprawia, że hałas powstający na wymienionych obiektach sportowych (boiskach, kortach, skateparkach itd.) zostaje wyłączony spod rygorystycznych norm hałasu, ale tylko wtedy, gdy korzystanie z nich odbywa się w ramach:
Tak więc okrzyki dzieci grających w piłkę na orliku czy dźwięki z pobliskiego skateparku nie będą już mogły być podstawą do zamykania tych obiektów przez powoływanie się na przepisy w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu. Celem nowelizacji było usunięcie wątpliwości interpretacyjnych.
Trzeba jednak zaznaczyć, że normy hałasu nadal będą obowiązywać, jeśli obiekty te będą wykorzystywane w inny sposób: np. podczas głośnego koncertu czy komercyjnej imprezy masowej. Ustawa wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia jej ogłoszenia.
Kto straci na nowych przepisach? Właściciele nieruchomości przy boiskach
Nowelizacja ma też drugą stronę medalu. Aktywiści z profilu "Przy Orliku" uważają, że wbrew zapowiedziom polityków, nowelizacja na dobrą sprawę... uprości zamykanie obiektów sportowych.
"Normy środowiskowe chroniły bowiem do tej pory tego typu obiekty, gdyż wymagały uśredniania hałasu z ośmiu godzin w ciągu dnia i z jednej godziny w nocy. A ze względu na rodzaj hałasu jaki dobiega z boisk, skateparków i innych tego typu źródeł, czyli hałas impulsowy lub zbliżony do impulsowego, poziomy średnie określone w normie środowiskowej najczęściej w ogóle nie były przekraczane " – czytamy we wpisie.
Po zmianie prawa, strona wnosząca pozew nie będzie już musiała walczyć z argumentem, że hałas "mieści się w normie". Aktywiści sugerują, że teraz poszkodowani mieszkańcy będą mogli w sądach powoływać się na normy dotyczące wnętrz mieszkań.
Co prawda nie obejmują one wprost boisk, ale mają lepiej pokazywać, jak bardzo hałas z obiektów sportowych "gwałci prawa mieszkańców" i przekracza poziom pozwalający na normalne funkcjonowanie. Zdaniem aktywistów należy spodziewać się teraz kolejnych wyroków ograniczających lub zamykających obiekty wybudowane zbyt blisko okien.
Obawy z innego powodu mogą mieć właściciele działek, domów czy mieszkań w sąsiedztwie obiektów sportowych (również tych, które są w planach). Brak norm hałasu oznacza, że przy boiskach czy skateparkach nie będą musiały powstawać np. ekrany akustyczne. Eksperci twierdzili, że taka zmiana może obniżyć wartość nieruchomości w okolicy nawet o 20 procent.
Zobacz także
