
Echa śmierci 11-latki z Jeleniej Góry nadal nie milkną. W internecie stale pojawiają się kolejne wpisy ujawniające rzekome dane dziewczynki, która mogła mieć coś wspólnego z jej odejściem. Komentujący nie wiedzą, że klikając "udostępnij" lub zostawiając komentarz, poważnie łamią prawo.
Do tragicznego zdarzenia w Jeleniej Górze doszło 15 grudnia. Dziewczynkę pochowano w sobotę 20 grudnia, a miasto ogłosiło tego dnia żałobę. Ostatnie pożegnanie 11-latki nie zamyka jednak sprawy. Ta będzie toczyła się przed sądem, ale wiele do powiedzenia w tej kwestii mają także ludzie w internecie. Komentujący nawet nie wiedzą, jak poważnie łamią prawo.
Śmierć 11-latki z Jeleniej Góry. Prokuratura jest bardzo oszczędna w komunikatach
Sprawy, w których chodzi o dzieci, należą do bardzo wrażliwych i delikatnych. Dokładnie z taką sytuacją mamy do czynienia właśnie teraz. Z dotychczasowych ustaleń policji i prokuratury wiemy, że 11-latka zginęła od ran zadanych ostrym narzędziem. Śledczy od początku informowali, że najpewniej doszło do zabójstwa.
Jeszcze 15 grudnia doszło do zatrzymania 12-letniej dziewczynki, która może mieć związek z tą sprawą. Nie wiadomo, w jakim charakterze została zatrzymana czy wysłuchana. Pewne jest, że zastosowano wobec niej środek tymczasowy, ale prokuratura nie ujawniła jaki.
Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", wobec 12-latki mogło to być tymczasowe umieszczenie w ośrodku wychowawczym, zakładzie leczniczym lub tymczasowy nadzór kuratora. Wiceprezes Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze Agnieszka Makowska nie przedstawiła jednak żadnych szczegółów. Nie odpowiedziała też na pytania dziennikarzy.
Nazwisko 12-latki z Jeleniej Góry ujawnione w sieci. Wiadomo też, jakiej jest narodowości
Od momentu pojawienia się pierwszych informacji na temat tragicznych zdarzeń z 15 grudnia media społecznościowe zaczęły zalewać kolejne nienawistne wpisy. W sieci pojawiły się nagle rzekome zdjęcia 12-latki, a także jej imię, nazwisko, a nawet dane jej rodziców. Media społecznościowe obiegła także informacja, że dziecko ma być obywatelem Ukrainy.
Ostatnią z tych informacji udało się zweryfikować Demagogowi. W rozmowie z Komendą Miejską Policji w Jeleniej Górze dziennikarze potwierdzili, że 12-latka to obywatelka Polski. Równocześnie "Dziennik Gazeta Prawna" przypomina, że podawanie jakichkolwiek danych dziecka (nawet imienia), zdjęć (nawet tych z zamazaną twarzą, ale widocznym otoczeniem), czy przedwczesne osądzanie, to złamanie polskiego prawa. Można za to trafić do więzienia.
"Domniemanie niewinności nie jest pustą formułą. Oznacza, że do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia nikt nie może być publicznie uznawany za winnego" – pisze "DGP" dodając, że wiele komentarzy zostawianych w sieci wyraźnie łamie to prawo, a ich autorzy mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
Kara za podawanie informacji dotyczących dziecka z Jeleniej Góry może być dotkliwa
Internauci nie mają prawa upubliczniać żadnych zdjęć dziecka, jego danych, czy screenów z wiadomościami. Nawet jeżeli wszystko to było dostępne publicznie na profilach w mediach społecznościowych, to przekazanie tego dalej jest złamaniem prawa, bo ujawnia tożsamość i narusza dobra osobiste dziecka.
Kary za podanie danych, które mogłyby pozwolić na identyfikację 12-latki, są poważne. Jak podaje "DGP", komentujący mogą odpowiadać m.in. za zniesławienie i kierowanie gróźb karalnych. Grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności.
Dodatkowo obok drogi karnej jest jeszcze prawo cywilne. Tam osoby upubliczniające dane dziecka i/lub jego rodziców mogą odpowiedzieć z art. 23, 24 i 448 k.c. za naruszenie dóbr osobistych. W grę wchodzą także przepisy związane ze złamaniem RODO. W tych przypadkach karą jest przede wszystkim zadośćuczynienie, a także domaganie się przeprosin przez poszkodowanych.
Zobacz także
