Kuria warszawsko - praska działa jak słynny urząd na ulicy Mysiej. Cenzuruje wszystkie niewygodne dla abp Hosera komentarze. Nawet, jeśli są zgodne z netykietą. Zostawiane są tylko komentarze chwalące duchownego.
Diecezja warszawsko-praska od wielu dni za wszelką cenę broni abp Hosera przed atakami laickich mediów. Kolejne organizacje tej diecezji publikują płomienne listy, broniące biskupa. Teraz, jak się okazuje, Kuria dba również o to, by nawet komentujący na stronie diecezji nie mogli skrytykować duchownego. Czyli, jednym słowem, cenzuruje wpisy internautów.
Od kilku dni do naszej redakcji napływają informacje o tym, że na stronie diecezji usuwane są komentarze krytykujące abp Henryka Hosera. Nie przedostaje się żaden głos, który chociażby wątpi w niewinność warszawskiego pasterza. Nawet, jeśli wpisy są zgodne z netykietą, czyli ogólnie przyjętymi zasadami przyzwoitości i kultury w sieci. By komentarz został usunięty, nie trzeba przeklinać ani używać obraźliwych słów - wystarczy zadać jakiekolwiek pytanie, które może postawić w złym świetle abp Hosera.
Postanowiliśmy to sprawdzić i na stronie zamieściliśmy komentarz pod TYM ARTYKUŁEM. Pod imieniem i nazwiskiem, o treści: "Uprzejmie proszę o wyjaśnienie tego fragmentu oświadczenia biskupa Hosera z którego wynika, że kuria sprawdzała, czy ksiądz Lemański jest Żydem. Czy rzeczywiście taka kontrola się w Kurii odbyła? W jaki sposób?".
Niestety, komentarz został usunięty po dwóch godzinach – choć nie ma w nim nic obraźliwego.
Podobny los spotkał inny komentarz, który zostawiliśmy pod drugim tekstem na stronie diecezji. "Oczekuję od biskupa Hosera, że wyjaśni swoją rolę podczas ludobójstwa w Rwandzie" – napisaliśmy pod listem poparcia dla abp Hosera, wystosowanym przez Radę Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich. Oczywiście, komentarz został usunięty.
Jakie wpisy diecezja zostawia? Da się je określić tylko jednym słowem: czołobitne.
O ocenę takiego działania spytałem naszego blogera, ks. Krzysztofa Mądela. – To po prostu żałosne – mówi duchowny. – Rozumiem, gdy usuwa się wulgaryzmy, wpisy obraźliwe, ale na poważne pytania powinno się odpowiadać – przyznaje mój rozmówca. Ks. Mądel zaznacza, że zrozumiałby nie odpowiadanie na takie pytania czy komentarze, bo np. na papieskim Twitterze również na wiele zapytań nie ma odpowiedzi, ale usuwanie takich wpisów to przesada.
– To budzi spore wątpliwości: czy to brak profesjonalizmu u osoby, która prowadzi stronę, czy ktoś w diecezji boi się trudnych pytań? – komentuje ks. Mądel. Niestety, na to pytanie wciąż nie znamy odpowiedzi, bo telefon diecezji milczy, a na jej fanpejdżu na Facebooku dowiedzieliśmy się tylko tyle, że osoba prowadząca stronę na FB nie zajmuje się serwisem diecezji.
"Natomiast moderowanie strony absolutnie mnie nie dziwi. Równie dobrze może Pan zapytać innych, w tym podobno pluralistyczne portale, czemu tak czynią. To i tak dość nietypowe na tle innych stron diecezjalnych, że jest możliwość skomentowania" – napisał nam w komentarzu administrator fanpejdża.
To kolejna sprawa, która rzuca niezbyt dobre światło na poczynania abp Hosera. Arcybiskup znalazł się ostatnio w ogniu krytyki z powodu księdza Lemańskiego. Nasz bloger był proboszczem parafii w Jasienicy. Nagle dostał polecenie, od arcybiskupa Hosera z diecezji warszawsko-praskiej, przejścia na emeryturę. Powodem takiej decyzji kościelnych władz miał być fakt, że ks. Lemański chciał nawiązać współpracę ze środowiskami żydowskimi oraz jego "brak posłuszeństwa wobec biskupów".
Ks. Lemański nie zgodził się przejść na to, twierdził, że to "krzywdzące i niesprawiedliwe". Duchowny od razu też zaznaczył, że odwoła się od decyzji, a jeśli będzie trzeba - poszuka pomocy w Watykanie. Później ksiądz Lemański ujawnił, że abp Hoser pytał go, czy jest obrzezany. Większość komentatorów uznała to nie tylko za naruszenie prywatności, ale też za przejaw antysemityzmu.
Abp Hoser wydał w tej sprawie oświadczenie, ale jak już napisał Tomasz Lis – jedynie się nim pogrążył.
Diecezja warszawsko-praska jednak kasuje komentarze nie tylko dotyczące sprawy ks. Lemańskiego, ale też ludobójstwa w Rwandzie, w które bp Hoser był zawikłany. Przypomnijmy, że wówczas w tym afrykańskim kraju zostało wymordowanych około milion ludzi, przy milczącej zgodzie Kościoła.
Jak więc widać, diecezja abp Hosera robi wszystko, co może by go obronić. Zgodnie z tym, co mówił w wywiadzie dla "Wyborczej" prof. Obirek, Kościół jednak nie chce dialogu, a jedynie narzucać swoją wersję wydarzeń.
Komentarz ze strony diecezji warszawsko-praskiej pod tekstem, gdzie nasz komentarz usunięto. Zachowana oryginalna pisownia.
Księże Arcybiskupie-DZIĘKUJĘ za tak przejrzyste świadectwo wiary(na Stadionie i w sprawach etycznych,za piękną walkę o godne życie każdego człowieka),które dziś pozwala się nie zagubić nam wiernym, BÓG JEST WIĘKSZY Nieustaję w modlitwie.J nie jestem sama.Jest nas wiele.
Adam Szostkiewicz
Publicysta "Polityki"
To tak, jakby abp Hoser zapytał pana Jezusa, czy jest obrzezany. To naprawdę bulwersujące. On nie pytał Lemańskiego dlatego, aby powiedzieć "chłopie to super". Abp Hoser chciał go w ten sposób upokorzyć, oczywiście w swoim mniemaniu. CZYTAJ WIĘCEJ