Chyba nikt nie sądził, że to aż taka skala. Podliczono, ilu sędziów dotknęły czystki Ziobry

Tomasz Ławnicki
Jeśli ktoś nie widział po co Zbigniewowi Ziobrze była zmiana ustawy o sądach powszechnych, oto jest dowód. Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" zapytało w ministerstwie sprawiedliwości o skalę zmian na najwyższych stanowiskach w sądownictwie w ostatnich miesiącach. Odpowiedź z resortu zajmuje 15 kartek i jest to przede wszystkim długa lista nazwisk.
Stowarzyszenie Sędziów "Iustitia" pokazuje skalę czystek w sądach – widać to w piśmie z ministerstwa sprawiedliwości. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jedno pod drugim, drobnym drukiem. Na 15 stronach ministerstwo sprawiedliwości zamieściło listę byłych prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych oraz wojskowych, a także tych, którzy ich zastąpili. Wprawdzie raz po raz docierały informacje o odwołaniach najważniejszych osób w sądach, ale chyba nikt nie spodziewał się, że skala zjawiska jest tak potężna.

Ilości hurtowe
Zaczęło się we wrześniu ub. r. od stolicy i od razu okazało się, jak ministerstwo kręci w tej sprawie. Zbigniew Ziobro, bez pytania o zdanie samorządu sędziowskiego i zasięgania opinii Krajowej Rady Sądownictwa (pozwalała mu na to zmieniona ustawa), odwołał 3 wiceprezesów Sądu Okręgowego w Warszawie. Resort poinformował, że stało się tak na wniosek nowej prezes, Joanny Bitner, ale ta najpierw na Twitterze a potem do kamery powtórzyła, że o żadne zmiany wiceprezesów nie wnioskowała. Potem to już poszło hurtowo – w to w Krakowie prezes sądu została zwolniona przez telefon, w trakcie urlopu wypoczynkowego, a to w Żorach zwolniono prezesów pod pretekstem słabej efektywności, choć sąd ten przodował w statystykach.


Wiadomo było, że zmian jest wiele. Teraz okazało się jak wiele. Ministerstwo sprawiedliwości przekazało Stowarzyszeniu Sędziów Polskich "Iustitia" listę ponad 200 sędziów, którzy w ostatnim czasie albo zostali odwołani, albo złożyli rezygnację, bo najpewniej nie widzieli możliwości dalszego sprawowania funkcji. Oto pismo z ministerstwa prezentujące skalę zmian kadrowych.
Ustawa o sądach powszechnych była jedną z trzech, jakie parlament przyjął latem ubiegłego roku mimo ostrych protestów w obronie niezależności sądów. Dwie pozostałe (o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa) prezydent Andrzej Duda wówczas zawetował; tę zdecydował się podpisać.

Już wtedy przytaczaliśmy opinię adwokata Jakuba Wende, który oceniał, że ustawa o sądach powszechnych była w tym pakiecie najistotniejsza dla obywateli. – Dotyczy takich sądów, z którymi obywatel ma bezpośrednią styczność tj. sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne. Jeśli minister sprawiedliwości, który jest równocześnie prokuratorem generalnym, będzie obsadzał stanowiska prezesów i dyrektorów tychże sądów, to można mieć uzasadnione obawy, że będzie miał w ten sam sposób wpływ na sędziów, którzy będą rozstrzygać konkretne rozprawy – wyjaśniał wówczas adw. Jakub Wende.

źródło: iustitia.pl