Zrobi sojusz od Millera po Marcinkiewicza?! Są nowe rewelacje na temat powrotu Tuska, ale trudno w nie uwierzyć

Kamil Dachnij
Według ustaleń portalu Gazeta.pl, Donald Tusk wraz ze swoim otoczeniem ma rozważać już tylko dwa scenariusze powrotu do polskiej polityki w 2019 roku. W tym bardziej prawdopodobnym miałby powstać projekt proeuropejskiej listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego, na których znaleźliby się politycy zarówno ze środowisk PO, Nowoczesnej, jak i SLD. Tusk miałby objąć patronat nad tym projektem. Wszystko pięknie w teorii, ale rewelacje portalu brzmią wprost nierealnie.
Według gazety.pl w rozważaną przez Donalda Tuska opcję powrotu do polskiej polityki miałby być włączony m.in. Bronisław Komorowski. Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta
Pierwszym scenariuszem powrotu Donalda Tuska do krajowej polityki według Gazeta.pl jest skrócenie kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej na rzecz ubiegania się o mandat europosła. Tylko po to, by immunitet chronił go przed śledztwem związanym ze Smoleńskiem i dałby mu szansę zostania m.in. przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Jednak ten pomysł wydaje się wręcz skrajnie nierealny. Bo Tusk musiałby... sam siebie zdegradować.

Według Jacka Gądka, tym bardziej realnym scenariuszem ma być więc projekt tzw. proeuropejskiej listy Tuska, gdzie kandydatami na europosłów byliby tacy politycy jak Bronisław Komorowski, Jerzy Buzek, Leszek Miller, Kazimierz Marcinkiewicz czy Ewa Kopacz. Listę mieliby poprzeć nie tylko posłowie Platformy Obywatelskiej, ale też Nowoczesna, SLD, PSL i inne formacje, które "chcą stworzyć wokół PiS kordon sanitarny". Rolą Tuska byłoby tutaj patronowanie. Po wyborach nowi europosłowie znaleźliby się w frakcjach socjalistów lub chadeków.


Jednak trudno uwierzyć, by ktokolwiek na poważnie rozważał tego typu scenariusz w otoczeniu Donalda Tuska. Z przeszkód stojących na drodze do wprowadzenia w życie takiego planu zdaje sobie sprawę przeciętny obserwator polityki, a tym bardziej tak doświadczony gracz jak Tusk.

Powrót Tuska
Jakiś czas temu w programie Andrzeja Morozowskiego Donald Tusk mocno rozpalił polityczne emocje swoją deklaracją. – W 2019 będę tutaj i niech nikt nie myśli, że będę oglądał telewizję – powiedział. Od tamtej pory trwają spekulacje jak miałoby to wyglądać.

Na początku maja "Newsweek" opublikował felieton Cezarego Michalskiego, w którym autor wskazał dwa scenariusze powrotu polityka - mądry i głupi. Ten pierwszy zakłada ścisłą współpracę Tuska ze Schetyną, który dokonał udanej rekonsolidacji partii i "buduje szerszy polityczny obóz sięgający od liberalnych konserwatystów, przez gospodarczych liberałów, po światopoglądowe liberałki z Nowoczesnej".

Ten głupi zaś związany jest ze skutkami ewentualnej przegranej w zbliżających się wyborach – tworzonej przez Platformę Obywatelską i Nowoczesną – Koalicji Obywatelskiej. W ocenie Michalskiego były premier nie powinien wybierać powrotu na zgliszczach aktualnej opozycji, upokorzonej kolejną wyborczą porażką. To mogłoby nawet doprowadzić do urzeczywistnienia marzeń polityków Prawa i Sprawiedliwości o wtrąceniu Tuska do aresztu.

– Czuję serdeczną i delikatną presję, więc jakoś mogę z tym żyć – powiedział Donald Tusk w rozmowie z "Newsweekiem". – Nie pozwólcie lunatykom doprowadzić narodów do nieszczęścia – podkreślił wcześniej, odbierając nagrodę Polonicus. – Stanowisko przewodniczącego RE to nie moja meta – dodał.

źródło: gazeta.pl