Zapomnij o Pradze, Berlinie i Budapeszcie. Od dziś wszystkim znajomym na weekend będę polecać Tallin

Sylwia Wamej
Budapeszt, Berlin czy Praga, choć piękne, bywają bardzo tłoczne i są oblegane przez turystów, zwłaszcza latem. Wystarczą jednak niecałe dwie godziny lotu z Warszawy, by znaleźć się w miejscu, w którym odpoczniemy i zwiedzimy go bez tłumów. Tallinn przyciąga barwnymi kolorami architektury, pięknymi nadmorskimi krajobrazami i zachodami słońca. W lecie stolica Estonii prawie nie śpi. I nie chodzi tylko o jego tętniące życie nocne.
Widok z tarasu widokowego Fot. naTemat
Miejsce idealne na kilkudniowy wypad to właśnie stolica Estonii. Choć nie odnajdą się tam ciepłolubni, bo w tym nadbałtyckim mieście upałów w lecie brak. Na szczęście z pewnością miasto wynagrodzi to pięknem uroczych estońskich domów czy klimatycznych uliczek na Starym Mieście. Tym bardziej, że tallińska starówka wpisana została na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.

Dwuczęściowa starówka
Stare Miasto w Tallinnie składa się z dwóch części: Górnego Miasta, położonego na wysokim, wapiennym wzgórzu i Dolnego, rozciągającego się u jego stóp. "Must see" na tallińskiej starówce to dwa tarasy widokowe Kohtu i Patkuli, z których rozciąga się widok na całe miasto. Warto zobaczyć też Riigikog, czyli siedzibę estońskiego parlamentu i katedrę Aleksandra Newskiego na wzgórzu Toompea.
Starówka nocąFot. naTemat
Ja szczególnie polecam Ogród Królów Duńskich, w którym znajdziemy rzeźby Czarnych Mnichów, nawiązujące do legendy o egzekucji, która była dokonywana właśnie na nich. Mówi się, że w okolicy krąży duch mnicha, który został stracony w tym miejscu. Jedna z rzeźb modlącego się mnicha w połączeniu z napisem na ścianie "breathe baby", czyli "oddychaj kochanie" wygląda jednocześnie niesamowicie i trochę strasznie. Co ciekawe, w wakacyjnym sezonie Stare Miasto nie jest oblegane przez tabuny turystów. Nawet w weekendy można spokojnie spacerować i zwiedzać je bez dzikich tłumów ludzi.
Rzeźba mnicha. Ogród Królów DuńskichFot naTemat
Zabytki zabytkami, jednak tak naprawdę najlepiej spacerować po prostu przed siebie i trochę się zgubić, zwłaszcza wieczorem. Wtedy tallińska starówka ma niepowtarzalny klimat. Gdy zmęczymy się spacerami, warto wejść do jednej z licznych knajpek czy barów: za piwo na Starym Mieście zapłacicie od 5 euro w górę. Tallinn to miasto, które chodzi spać bardzo późno, jednak nie chodzi tylko o jego życie nocne.


Białe noce i piękne zachody słońca
Latem w Tallinnie dni są bardzo długie. W okresie "białych nocy", które występują tam w czerwcu i na początku lipca, słońce chowa się za horyzont na około dwie godziny w ciągu doby. Bywa, że nawet po godzinie 23.00 wciąż jest bardzo jasno. Zachód słońca najlepiej jest podziwiać jest z okolic Linnahall, czyli hali widowiskowo-sportowej z 1980 roku, znajdującej się tuż przy brzegu Zatoki Tallińskiej. Można też oczywiście wybrać się na plażę. Tych w Tallinnie jest kilka. Warta polecenia jest Merimetsa w dzielnicy Pohja-Tallin. W razie czego możecie zerknąć na większą w ekskluzywnej dzielnicy Pirita, aby stamtąd podziwiać zachód słońca i widok na Bałtyk.
Typowy estoński domFot. naTemat
Gdzie imprezować poza komercyjnymi miejscami?
Tallińskie plaże to też dobre i tanie sposoby na imprezowanie. Jednak gdy zrobi się wietrznie i chłodno po północy, warto przenieść się chociażby do "Red Emperor Hostel". To hostel dla gości, natomiast knajpa jest otwarta dla wszystkich. Jeden jelly shot, czyli galaretka z alkoholem i można pójść dalej.

Jeżeli będziecie w Tallinnie, ale niekoniecznie macie ochotę na komercyjne knajpy i kluby, wybierzcie się na Telliskivi. To artystyczne podwórko, pełne ciekawych murali na postindustrialnych budynkach, galerie sztuki i oczywiście masa restauracji i barów.

Telliskivi to część dzielnicy Kalamaja, na której znajdziemy typowe, kolorowe estońskie domy jednorodzinne o dużych oknach. Rzędy bardzo podobnych do siebie domków są nieodłącznym elementem tallińskich osiedli i wdzięcznym obiektem do fotografowania.

Kulturalny Tallinn
Tallinn to też miasto dla wszystkich fanów kultury i sztuki. Muzeów wszelkiej maści tam nie brakuje. Warto zajrzeć do Kumu Art Museum, czyli nowoczesnego Muzeum Sztuki Współczesnej. Z kolei wielbiciele fotografii bardzo dobrze odnajdą się w Museum of Photography. Fani historii też znajdą coś dla siebie. Kilka kilometrów na zachód od centrum Tallinna znajduje się skansen. Na 79 ha powierzchni można zobaczyć, jak wyglądało codzienne życie Estończyków w XVIII wieku. Za wstęp do skansenu trzeba zapłacić 9 euro.
Artystyczny mural na TelliskiviFot. naTemat
A może za miasto?
Jeżeli po Estonii będziecie poruszać się autem, warto wyskoczyć poza jej stolicę. 45 minut jazdy samochodem z Tallinna i dotrzecie do Paldiski. To, co trzeba koniecznie zobaczyć, to imponujące pionowe klify i stara latarnię morską. Warto się trochę zmęczyć i wspiąć się po licznych schodach, bo widok z góry jest imponujący.

Jeżeli macie ochotę na plażowanie za miastem, wybierzcie się do wioski Kaberneeme. Pół godziny jazdy autem z Tallinna i będziecie w trochę innym świecie. Sosnowy las, a obok plaża, na której nawet w sezonie jest mało turystów. Jeżeli macie ochotę na więcej atrakcji, ale poza Estonią, wybierzcie się do Helsinek. Do stolicy Finlandii popłyniecie z Tallinna promem i to w dodatku tylko w dwie godziny.

Estończycy zimni jak lód?
Estończycy co prawda nie są tak otwarci i ekspresyjni jak Włosi czy Hiszpanie, jednak wobec turystów potrafią wykazać łagodność. Najlepszy przykład można znaleźć w komunikacji miejskiej. Kiedy jedziesz na "gapę" autobusem miejskim i myślisz sobie, że na pewno nikt nie będzie sprawdzać biletów. A zresztą tylko dwa przystanki chcesz podjechać. I nagle, jak w najgorszym śnie, otwierają się drzwi, a w nich kontrolerka biletów.

Na pytanie o pokazanie biletu, nie pomoże odpowiedź "I don't speak estonian", bo Estończycy świetnie mówią po angielsku. Gdy już myślisz, że zaraz wyciągniesz z portfela jakieś 30 euro, żeby zapłacić mandat, pani kontrolerka mówi po angielsku, żeby szybko kupić bilet u kierowcy. Wtedy oddychasz z ulgą, ale kolejne miejsca Tallinna pokonujesz na piechotę. Nie dlatego, że szkoda ci 2 euro na bilet autobusowy. Po prostu najlepiej wchłoniesz klimat tego miasta, spacerując po nim.