"Chcieli wyprosić Kaczyńskich ze strajku, ale Wałęsa nie pozwolił". Co Lech i Jarosław naprawdę robili w stoczni?

Jarosław Karpiński
Nie milkną kontrowersje wokół uczczenia braci Kaczyńskich za to, że nie tylko "przebywali", ale także "strajkowali" w Stoczni Gdańskiej w 1988 roku. Z okazji 38. Rocznicy Porozumień Sierpniowych w obecności Mateusza Morawieckiego miała zostać odsłonięta informująca o tym tablica, ale ostatecznie do tego nie dojdzie. Przynajmniej na razie. O tym, czym różniły się strajki w 1980 i 1988, rozmawiamy z ich inicjatorem i uczestnikiem Jerzym Borowczakiem, obecnym posłem PO.
Jerzy Borowczak na terenie współczesnej Stoczni Gdańskiej Fot: LUKASZ GLOWALA / AGENCJA GAZETA
Ile osób mogło się przewinąć przez strajki w Stoczni Gdańskiej już w latach 80?




Wiele osób zostało póżniej jakoś szczególnie uhonorowanych za udział w tych strajkach?

Gdy prezydentem był Lech Kaczyński, wiele osób otrzymało krzyże zasługi. On hojnie nagradzał medalami i bardzo dobrze. Lech Wałęsa tego nie robił, ale to było za wcześnie, aby wypinać piersi po ordery, bo wówczas, po 1989 roku, Polska była rzeczywiście w ruinie. Ale tablic za zasługi nie ma żadnych, nawet takich za udział w strajkach w 1980 roku.

Wszyscy słyszeli o 1980 roku, ale bracia Kaczyńscy mają zostać uhonorowani tablicą pamiątkową za to, że - jak najpierw podawano - "przebywali w czasie strajku w 1988 r. w stoczniowej hali nr 26” a następnie, że nie przebywali tylko jednak strajkowali.

W maju 1988 roku strajkowanie wymagało jeszcze odwagi. Zastrajkowaliśmy wtedy w ramach solidarności ze strajkiem w Hucie w Stalowej Woli i w Hucie im. "Lenina”. Strajk w Hucie "Lenina” został brutalnie spacyfikowany. Dlatego Lech Wałęsa w niedzielę 1 maja 1988 roku wezwał w parafii św. Brygidy stoczniowców do strajków w geście solidarności z robotnikami protestującymi w hutach.

Pamięta pan braci Kaczyńskich z tych strajków?

Tak. Byłem w stoczni przez cały okres strajku w maju 1988 roku. W maju istniała groźba ostrej pacyfikacji przez ZOMO, tak jak w Nowej Hucie. Natomiast w sierpniu 1988 roku to był już niemal legalny strajk, nie było ZOMO pod stocznią, bramy otwarte. Kilka miesięcy póżniej doszło do rozmów przy Okrągłym Stole. Bracia Kaczyńscy byli obecni w Stoczni podczas strajku majowego, ale ich rola w strajku nie była istotna. Była nawet taka propozycja, żeby ich ze strajku wyprosić, ale Lech Wałęsa nie pozwolił. O jakieś aktywności politycznej nie mogło być mowy, bo to nie był rok 80. W 1988 w strajku brało udział około 300 osób. Właściwie to rozmowy protestujących odbywały się z dyrekcją stoczni.

To przypisywanie szczególnych zasług za ten strajk chyba mija się z celem?

Owszem, należy upamiętniać uczestników strajku z maja 1988 roku, bo strajk w Stoczni miał ważną wymowę i zwracał uwagę nie tylko Polski. Strajk w Stoczni, która odegrała przecież tak istotną rolę, budował również morale oporu społecznego. Ale nie można honorować wybiórczo takimi tablicami, lecz wszystkich, również doradców i wszystkie osoby wspierające. Taka tablica, jaką NSZZ "S" zamierza odsłonić w hali 26, poświęcona tylko braciom Kaczyńskim, jest groteskowa, przynosi odwrotny skutek i jest krzywdząca wobec wszystkich uczestników tamtego strajku.

To kto się chciał tak teraz podlizać władzy, prezesowi PiS i wpadł na pomysł tej tablicy?

Myślę, że jest to pomysł stoczniowej "Solidarności”. Taka nadgorliwość stała się niedźwiedzią przysługą, zarówno śp. Lechowi Kaczyńskiemu, jak i Jarosławowi. Jak wiadomo poprzedni rząd PiS sprzedał stocznię ukraińskiemu biznesmenowi. Z zakładu zostało pogorzelisko. Teraz rząd PiS odkupił zakład, choć nie wiadomo, czy stocznia będzie pracować. Bo być może okaże się, że tak jak w Szczecinie postawią stępkę na statek, na który nie ma nawet projektu.

Zbliża się kolejna rocznica Sierpnia 1980. I będzie to kolejna rocznica podziałów wśród ludzi dawnej "Solidarności”.

Jest organizowanych kilka uroczystości rocznicowych. Teraz swoją organizuje KOD, swoją Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie, a jeszcze inną szef obecnej "Solidarności” Piotr Duda. Ja będę jak co roku w kościele św. Brygidy. Choć jak wchodzę do kościoła, to na mnie buczą, a jak wchodzi towarzysz Tadeusz Fiszbach, były sekretarz KW PZPR w Gdańsku, to dostaje brawa. Ale ja to znoszę i nie dam się wygumkować z historii.

Nie da się już tego skleić?



Jest pan zapewne w mniejszości.

Wszystkim bez wyjątku dedykuję słowa prof. Brzezińskiego, które są fragmentem Jego przemówienia podczas międzynarodowej konferencji "Od Solidarności do Wolności” 31 sierpnia 2005 roku w Gdańsku:

"Dlaczego Solidarność zwyciężyła? Bo była czymś dużo bardziej znaczącym niż ruchem politycznym, niż związkiem zawodowych, niż nawet chęcią odzyskania niepodległości. Była nie tylko ruchem, ale Duchem - potężną siłą moralną, opartą na wartościach humanistycznych, religijnych i demokratycznych. Była koalicją bez nienawiści klasowej i narodowej, koalicją nie do rozliczania się z przeszłością ale dla budowy lepszej przyszłości, opartej na pojednaniu społecznym i na pojednaniu z sąsiadami. Ten Duch był źródłem zwycięstwa "Solidarności", bodajże najważniejszej udanej bezkrwawej rewolucji w historii.”

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej


*Rozmowa przeprowadzona przed decyzją o rezygnacji z odsłonięcia tablicy