Rosjanie pomogli wygrać PiS? "Polityka" ujawnia nowe ustalenia ws. afery taśmowej

Bartosz Godziński
Afera taśmowa z 2014 roku bez wątpienia pomogła wygrać PiS ostatnie wybory. Czy była ona spiskiem rosyjskich służb? Na to pytanie stara się odpowiedzieć "Polityka" w artykule powstałym na bazie wielomiesięcznego śledztwa. Na udział Rosjan wskazuje kilka tropów.
Donald Tusk już w 2014 roku sugerował udział rosyjskich służb w aferze podsłuchowej Fot. Robert Kowalewski / Agencja Gazeta
"Już kilka dni po wybuchu afery taśmowej, w czerwcu 2014 r., premier Donald Tusk mówił o 'scenariuszu pisanym cyrylicą'. Jednak dotąd nikt poważnie nie zbadał jej najważniejszych wątków, choć w USA, przy podobnych poszlakach wskazujących na udział rosyjskich służb specjalnych w kampanii Donalda Trumpa, sprawę bada specjalny prokurator Robert Mueller" – czytamy w "Polityce".

Pismo twierdzi, że po długim i niebezpieczny śledztwie dziennikarskim udało się dotrzeć do szokujących tropów. Chodzi m.in. o nieznane do tej pory powiązania zleceniodawcy podsłuchów Marka Falenty z ludźmi Władimira Putina, rosyjską mafią i służbą GRU.


Przypomnijmy, że w 2014 roku sam Donald Tusk zasugerował rosyjski spisek w aferze podsłuchowej. – Aktorzy tego przedstawienia to osoby, które działały w dziedzinie połączeń gazowych między Polską a Rosją. W tym tle jest handel węglem zza wschodniej granicy na wielką skalę – mówił Tusk. I dodał, że "państwo polskie" zajmowało się przed wybuchem afery interesami handlarzy surowcami.

Źródło: Polityka.pl