Olejnik zaskoczyła Biedronia. Pytała o aferę pedofilską w Słupsku, a nie o nowy projekt

Bartosz Godziński
Robert Biedroń porzuca samorząd dla walki o wielką politykę i tworzy nowy ruch, "by zmienić oblicze tej ziemi". We wtorkowy wieczór polityk był gościem Moniki Olejnik na antenie TVN24 i chyba został tam mocno zaskoczony. Szybko okazało się bowiem, że prowadząca program "Kropka nad i" woli dopytywać go o skandal pedofilski w Słupsku, a nie wielkie ambicje.
Robert Biedroń w "Kropka nad i" usłyszał od Moniki Olejnik głównie serię pytań o aferę pedofilską w Słupsku. Fot. Bartosz Banka / Agencja Gazeta
– Nadal kocham Słupsk i chce być jego prezydentem, ale widzi pani, co się dzieje? Nie chce stać biernie – przekonywał Robert Biedroń w "Kropce nad i". Polityk zapewniał Monikę Olejnik, że chce wykorzystać siłę Polaków protestujących przeciwko rządom PiS. Ku zaskoczeniu Biedronia, dziennikarka wolała jednak podjąć temat, którym w ostatnim czasie żył Słupsk.

Chodzi o aferę pedofilską, która miała być bagatelizowana w zarządzanym przez Roberta Biedronia mieście. Niestety, prezydent Słupska na pytania o skandal odpowiadał kuriozalnie. Od początku stwierdził, że niesprawiedliwie zaatakowała go lewica i prawica. Tak ocenił fakt, że aferę opisał zarówno "Newsweeku", jak i "Sieci".


Według wspomnianych mediów, w Słupskim Ośrodku Kultury dochodziło do wykorzystywania seksualnego nieletnich. Co więcej, pisma twierdziły, że wiceprezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka zamiotła skandal pod dywan. Tymczasem w poniedziałek to ją Biedroń rekomendował na swoją następczynię w słupskim ratuszu.

A wtorkowym wieczorem polityk tłumaczył, że to wszystko nie tak, jak relacjonowali dziennikarze. – Kiedy dowiedziałem się o tej sprawie w maju, natychmiast podjąłem odpowiednie czynności – zapewniał Robert Biedroń. Monika Olejnik zarzucała mu jednak, że za późno zainterweniował. Ten zarzut odparł atakiem w postaci stwierdzenia, że w TVN też dochodziło do molestowania.

Przypomnijmy, iż w niektórych kręgach politycznych spekulowano, że właśnie afera pedofilska w SOK przyspieszyła decyzję Roberta Biedronia o "ucieczce" ze Słupska. Tę wersję może potwierdzać fakt, iż lewicowy gwiazdor oznajmił, że szczegóły dotyczące jego politycznego projektu mają być znane... dopiero w lutym.

– Jestem nie do zatrzymania. Zdecydowałem się robić politykę kilkanaście lat temu. Jestem cholernie skuteczny. To ogromna odwaga stanąć naprzeciw gigantów, którzy chcą nas wykosić. Ale my się nie damy. Będę atakowany z każdej strony – powiedział Biedroń na konferencji prasowej.

Źródło: TVN24

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej