Zauważyliście tę drobną zmianę? Opozycja ma "liberalne mohery", PiS hoduje sobie prawicowe... lemingi

Piotr Rodzik
Pamiętacie jeszcze, jak "prawdziwe prawaki" z dużą dozą szyderstwa wyśmiewały wyborców Platformy Obywatelskiej, nazywając ich lemingami? Mieli być ludźmi niespecjalnie zainteresowanymi aktualnymi wydarzeniami, zadowolonymi polityką ciepłej wody w kranie. Teraz role się częściowo odwróciły – poparcie dla PO i podobnych partii znacząco stopniało, a swoją własną armię lemingów próbuje wyhodować prawica. Nie ma mowy o takim "ruchu" jak przed laty, ale pewne analogie są uderzające.
Według politologa Rafała Chwedoruka fakt, że Mateusz Morawiecki został premierem, może być przyciągający dla ludzi, których przez lata nazywano lemingami. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Dziś już właściwie nikt tego nie kojarzy, ale pojęcie "leminga" ukuł ktoś już dekadę temu. Dopiero kilka lat później – mniej więcej w okolicach Euro 2012 – pojęcie stało się powszechnie znane, a przynajmniej tak wykorzystywane przez dziennikarzy oraz polityków.

Co wyróżnia leminga? Przede wszystkim zadowolenie z polityki ciepłej wody w kranie oraz nieprzesadne zainteresowanie samą polityką. Aby tylko było bez zbytniego obciachu. No i wtedy przywiązanie do liberalnych wartości.

Teraz trochę się zmieniło, bo jak zauważył Wojciech Engelking w swoim tekście w Wirtualnej Polsce, Prawo i Sprawiedliwość tworzy swojego konserwatywnego leminga. Analogii rzeczywiście nie brakuje.


Polityka ciepłej wody w kranie? Jest – PiS gwarantuje socjalną stabilizację dzięki dużej ilości programów pomocowych. 500 plus, 300 plus – można tak wymieniać naprawdę długo.
Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Nieprzesadne zainteresowanie polityką? Też jest – przecież to w dużej mierze dzięki obojętności wyborców PiS może przepychać bez większych szkód kontrowersyjne ustawy sądowe.

Prawicowy dziennikarz Piotr Zaremba przed laty twierdził, że lemingi bezrefleksyjnie czerpią wiedzę o świecie z TVN i "Gazety Wyborczej". Ale tak czy tak samo nie działa to w drugą stronę? Przecież teraz przekaz dla prawicowego leminga codziennie produkuje TVP Jacka Kurskiego. O szeregu prawicowych pism nawet nie wspominamy.

W drugą stronę też się zmieniło
Z drugiej strony mieliśmy też słynne moherowe berety skupione wokół radiomaryjnego środowiska. Dziś już mało kto pamięta, że w pewnym kraju nad Wisłą, jeszcze zanim ktokolwiek usłyszał o Facebooku czy Instagramie, "na topie" było podkradanie babci dowodu. Żeby tylko nie zagłosowała na PiS.

Młodsi czytelnicy pewnie też nie pamiętają tego filmiku. Co prawda dotyczy Ligi Polskich Rodzin, ale i tak warto przypomnieć. Wspaniały 2006 rok:
Tamtych moherowych beretów już właściwie nie ma. Nawet Jarosław Kaczyński w pewnym sensie odciął się od tego towarzystwa – przecież miesięcznic smoleńskich też już nie ma. Teraz Prawo i Sprawiedliwość jest młode, nowoczesne i dynamiczne – takie właśnie... lemingowe.

– Mohery stały się się subkulturą w elektoracie PiS, zresztą wymierającą. To przecież kwalifikacja z przełomu wieków. Minęło dwadzieścia lat. Po prostu działają zmiany demograficzne – uważa prof. Rafał Chwedoruk z UW.

Politolog dodaje jednak, że pewna nowoczesna forma moherów zaistniała wśród wyborców... opozycji. Tak, tak, chodzi dokładnie o Komitet Obrony Demokracji. – Wszyscy oczekiwali podskórnie na tych protestach (w 2015 roku i później – red.) lemingów, a zobaczyli liberalną wersję moherów – zwraca uwagę politolog.
Fot. Krzysztof Hadrian / Agencja Gazeta
Granice rozmyły się
Ostatecznie efekt jest jednak taki, że dawne stereotypy już nie działają. I tak jak typowe "radiomaryjne" mohery są już na wymarciu, tak i liczba lemingów zmalała.

Bo nie jest przecież tak, że lemingi w całości przerzuciły się na PiS. Zdecydowanie nie – zresztą chwilowe powodzenie Nowoczesnej dobitnie świadczy o tym, że osoby o tym światopoglądzie dalej szukają dla siebie miejsca na scenie politycznej.

Część "lemingowatych" osób rzeczywiście popiera jednak PiS i to nie z pobudek konserwatywnych, a po prostu z... wygody czy braku alternatywy. – W skali masowej taka osoba jak prawicowy leming nie istnieje, jale jako taki rzadki gatunek chroniony w kontekście całej populacji, tak jak konserwatywny liberał, to już tak – uważa prof. Chwedoruk.

I dodaje: – Dzisiaj taki stary, jednoznaczny podział lemingi – mohery nie istnieje. Nowe kategorie konfliktu istnieją, ale nie zostały nazwane.

To jednak rzadkość
Jednocześnie trzeba zauważyć, że ani tych "nowych lemingów", ani "nowych moherów" dużo nie ma. Moherów nie ma, bo to jedynie KOD. A dlaczego lemingów? Bo połączenie, z którego powstaje prawicowy leming, nie należy do najprostszych.