Międlar pozwał Lempart. Byłego księdza oburzyło nazwanie go "neonazistą"

Paweł Kalisz
Jacek Międlar zasłynął jako ksiądz nawołujący do nienawiści na tle rasowym i religijnym. Jednak nie pozwala nazwać się "neofaszystą" i "bandytą". Urażony takimi określeniami wytoczył proces liderce środowisk kobiecych Marcie Lempart.
Jacek Międlar pozwał Martę Lempart za nazwanie go neofaszystą i bandytą. Fot. Mieczysław Michalak
– Jak ktoś nie chce być nazywany faszystą czy nazistą, to niech nie idzie w marszu organizowanym przez neonazistów i neofaszystów, czyli przez Rybaka i Międlara. To jest bardzo prosty sposób. Niestety, jak się bierze w tym udział, to trzeba ponosić tego konsekwencje – powiedziała w zeszłym roku Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

Słowa te oburzyły Jacka Międlara. Były ksiądz wytoczył sprawę Lempart, jak tłumaczył przed sądem, nie jest ani bandytą, ani neonazistą. Zarządał publicznych przeprosin i wpłaty 10 tysięcy złotych na renowację nagrobków w jednym z cmentarzy. Lempart jednak nie zamierza przepraszać.


W ciągu tygodnia adwokat Lempart ma przedstawić we wrocławskim sądzie rejonowym listę świadków, których chce powołać w tej sprawie. Wiadomo, że ma być wśród nich między innymi posłanka Scheuring-Wielgus, która wygrała swego czasu sprawę z Międlarem. Sąd skazał byłego duchownego na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności za zniesławienie posłanki.

źródło: onet.pl