Roman B. nie jest już księdzem. Zgromadzenie nie chce więc zapłacić jego ofierze

Piotr Burakowski
Ks. Roman B. został wydalony ze stanu duchownego i tym samym ze zgromadzenia. Nie jest już więc księdzem – podaje tygodnik "Gość Niedzielny". I teraz problem w tym, że Towarzystwo Chrystusowe bynajmniej nie garnie się do zapłacenia ofierze księdza pedofila należnych pieniędzy.
Ks. Roman B. spotkał się z kolejną karą za pedofilię. Fot. Rafał Mielnik / Agencja Gazeta
Poznański sąd orzekł, iż Towarzystwo Chrystusowe ma zapłacić milion złotych zadośćuczynienia dziewczynce, a ponadto 800 zł dożywotniej, comiesięcznej renty. Wyrok zapadł w styczniu i nie jest prawomocny. Towarzystwo Chrystusowe złożyło już w tej sprawie apelację.

"Na gruncie obowiązujących przepisów prawa w Polsce, nie można przenosić odpowiedzialności za te czyny (w tym cywilnej odszkodowawczej) ze sprawcy na kościelne osoby prawne – czytamy w oświadczeniu mecenasa Krzysztofa Wyrwy, pełnomocnika Towarzystwa Chrystusowego, które przytacza "Gość Niedzielny".


"Sprawcy tych czynów dopuszczają się ich na własny rachunek i ponoszą osobistą odpowiedzialność przed ofiarami, które skrzywdzili oraz przed prawem" – argumentuje dalej Towarzystwo Chrystusowe.

Rozprawa odwoławcza odbędzie się 20 września w poznańskim Sądzie Apelacyjnym.

O sprawie księdza Romana B. pisała na łamach "Dużego formatu" Justyna Kopińska. Duchownego skazana na osiem lat więzienia, lecz odsiedział on tylko cztery. Gdy wyszedł z aresztu, trafił do domu księży emerytów. Nadal odprawiał msze i ponownie utrzymywał kontakt z dziećmi.

źródło: "Gość Niedzielny"