Bukareszt jest tak nudny, że aż... warto go zobaczyć. Miasto na weekend nie dla każdego
Jeżeli macie ochotę na kilkudniowy wypoczynek poza Polską, ale nie chcecie utknąć w morzu turystów, wybierzcie się do Bukaresztu. Stolica Rumunii może nie jest miastem jak z obrazka na Instagramie, ale przyciąga ciekawą historią, architekturą, pysznymi słodkościami i bardzo życzliwymi mieszkańcami. A to wszystko mamy w zaledwie 1 godzinę i 40 minut lotu z Warszawy.
Po prostu o stolicy Rumunii - Bukareszcie mylonym bardzo często z Budapesztem mało się pisało, mówiło i ogólnie promowało w kontekście fajnego miejsca na kilkudniowy wypad.
Na szczęście wszystko powoli zaczęło się zmieniać. Bo choć Bukareszt, przynajmniej mnie nie powalił na kolana, by mówić i pisać "wow, ale cudowne miasto", uważam, że jest to miejsce idealne na 3 lub 4-dniowy wypoczynek. Już wyjaśniam, dlaczego.
Wybrałam się do Bukaresztu na kilka dni na początku września. Lot z Warszawy Wizzairem w obie strony kosztuje 375 złotych i trwa jedynie 1 godzinę i 40 minut. Z lotniska najlepiej jest podjechać do centrum autobusem lub taksówką. Absurdalne jest to, że na terenie lotniska w kiosku, pani za okienkiem nie mówi po angielsku, więc dogadać się z nią w sprawie kupna kilku autobusowych biletów jest ciężko.Nie ma tłumów turystów
To klimatyczne miasto łączące tradycję z nowoczesnością•Fot. naTemat
Jazda autobusem do centrum w godzinach szczytu to niezła lekcja cierpliwości, bo w korkach postoimy aż półtorej godziny. Jednak piękna pogoda - wrzesień w Bukareszcie jest gorący i słoneczny – i widoki rekompensują długą jazdę w korkach.
Stolica Rumunii to specyficzne miasto.•Fot. Jakub Noch / naTemat.pl
Piękno Bukresztu schowane jest wśród małych, uroczych uliczek, w które trzeba się nieźle wgłębić. W końcu to miasto dostało dość boleśnie w kość na przestrzeni ostatnich stuleci, szczególnie w czasach komunistycznych.Ciekawa architektura
Dom Ludowy zbudowany został na życzenie komunistycznego tyrana Nicolae Ceauşescu. Dziś zwie się Pałacem Parlamentu.•Fot. Jakub Noch / naTemat.pl
Będąc w Bukareszcie nie można pominąć ogromnej i potężnej socrealistycznej budowli, którą jest Pałac Parlamentu. To symbol minionego komunizmu i obowiązkowe "must see", tak jak nasz Pałac Kultury. Parlament, dawniej znany jako Dom Ludowy, jest jednym z największych budynków na świecie, zaraz po Pentagonie.
Utrzymany jest w stylach neorenesansowym, neogotyckim i neobarokowym. Komunistyczny rumuński dyktator Nicolae Ceausescu chciał stworzyć imponującą dzielnicę rządową. Inspiracją były podróże do Korei Północnej oraz Chin. Od początku lat 80. wyburzono ok. 7 kilometrów kwadratowych powierzchni starego miasta z historycznymi zabudowaniami. Rozebrano m.in. 19 cerkwi, 3 kościoły oraz 6 synagog.
Niewielkiej części zabytków z dawnego centrum udało się przetrwać czasy komunistyczne.•Fot. Jakub Noch / naTemat.pl
Będąc za granicą w europejskich miastach zawsze szukam miejsc ze sztuką uliczną. W Bukareszcie jest ich wyjątkowo niewiele, albo po prostu są gdzieś schowane i rozlokowane w miejscach, o których nie wiedzą turyści.Coś dla fanów alternatywy
Jest jedna miejscówka, która może spodobać się fanom klimatycznych podwórek rodem z Pragi Północ. To La Fabrica, czyli przestrzeń, w którym znajduje się knajpa, klub, sklepy z odzieżą hand-made oraz knajpka, w którym mogą zjeść weganie. Całość okraszona jest artystycznymi instalacjami oraz licznymi, kolorowymi muralami. Będąc z Bukareszcie warto przyjć tam w ciągu dnia na kawę, lub wieczorem na drinka.
Street art w Bukareszcie•Fot. naTemat
Skoro jesteśmy przy knajpach i jedzeniu, nie można pominąć bogactwa kuchni rumuńskiej, która niestety, przynajmniej dla mnie w większości jest mięsna. W Bukareszcie mało jest stricte wegańskich czy wegetariańskich miejsc, co nie znaczy, że nic się nie da zjeść. Zawsze w menu jest jakaś sałatka, warzywa z ryżem czy rumuńskie danie takie jak kasza kukurydziana czy mamałyga, którą podaje się na przykład z bryndzą i kilkoma łyżkami śmietany.Jedzenie
Jednak z tradycyjnych dań zadowoleni będą przede wszystkim mięsożercy. W rumuńskiej kuchni znajdziemy m.in. zupę z dodatkiem flaków, mieszane mięso mielone uformowane w niewielkie wałeczki i upieczone na grillu czy też sarmale, miniaturowe gołąbki owijane w liście winogrona lub kiszone liście kapusty. Ze słodkości furorę robią Papanasi, czyli tradycyjny rumuński deser, który przypomina wyglądem nasze pączki, lecz bazą ciasta w Papanasi jest biały ser.
Pączki Papanasi•Fot. Instagram/ meer ochna
Nie wszyscy przychodzą tam na jedzenie, ale na zwiedzanie. Wszystko przez secesyjne dekoracje, które na żywo robią duże wrażenie. Restauracja mieści się w neogotyckim budynku zaprojektowanym przez austriackiego architekta Siegfrida Kofczinsky' ego w 1899 roku.
Mieszkańcy Bukaresztu są życzliwi, pomocni i po prostu mili. Może przez to, że na co dzień nie ma za wielu turystów, więc jak go widzą na swoim terytorium, oczy im się świecą. Wiadomo, jak wszędzie są ci pseudomili tubylcy, którzy proponują taksówkę, samochód do wynajęcia "po kosztach", gdzie w praktyce chcą cię po prostu oszukać. Ich zostawmy.Ludzie
Fot. Jakub Noch / naTemat.pl
Bukareszt nie dla wszystkich
Najciekawszych miejsc Bukaresztu trzeba trochę poszukać.•Fot. Jakub Noch / naTemat.pl
Fot. Jakub Noch / naTemat.pl
Transylwania kojarzona jest bardzo często z postacią Drakuli, którego pierwowzorem był jeden z tutejszych władców nazywany Vladem Palownikiem. Jego okrucieństwo obrosło legendą i sprawiło, że z czasem stał się synonimem wampira.
Braszów w Transylwanii•Fot. Instagram/bamart71
Głównymi miastami należącymi do Siedmiogrodu są Braszów, Kluż-Napoka, Sybin i Targu Mures. Z Bukaresztu bardzo łatwo można dostać się do Transylwanii pociągiem lub autobusem. Jeżeli wybierzemy tę drugą opcją, do Braszowa za bilet autobusowy zapłacimy 38 złotych.
Innym miastem, typowo turystycznym jest Sinaia. Dojedziemy tam zaledwie w godzinę pociągiem ze stolicy Rumunii. Znajduje się tam m.in. pałac Peles o architekturze w stylu bawarskim, klasztor i kościół Monaster Sinaia oraz Pałac Pelisor.