"Milion za koncert na urodzinach Kurskiego". Robert Janowski wyśpiewał nam wszystko, bez fałszowania

Michał Jośko
Teleturniej "Jaka to melodia" w nowej odsłonie walczy o serca umuzykalnionych widzów TVP1. My w tym czasie rozmawiamy z Robertem Janowskim, który był z tym programem związany od roku 1997. Oto wywiad intrygujący niczym... dźwięki wydawane przez bociana.
Dobra mina do złej gry? Robert Janowski zapewnia, że negatywne emocje już opadły. Fot. Michał Mutor
Po ilu nutkach rozpoznałby pan utwór "Kobiety są gorące”?


Po jednej. Takie przeboje rozpoznaje się natychmiast (śmiech).

Na widok Norberta "Norbiego" Dudziuka przeszedłby pan na drugą stronę ulicy, czy ruszył z nim na piwo i śpiewał wspólnie do rana?


Nie znamy się, nigdy nie byliśmy na piwie, a więc nie wiem, dlaczego nagle mielibyśmy iść. Ale uciekać przed nim też nie mam zamiaru.

Nowa formuła programu zakłada udział ludzi znanych. Przyjąłby pan propozycję pojawienia się w nim jako uczestnik?


Tak. Ale wyłącznie pod warunkiem, że wyłoniłbym się z tunelu. Lubię mieć mocne wejścia (śmiech).


Jak zmieniło się pańskie życie po zwolnieniu z "Jakiej to melodii" – można wreszcie zalegać całymi dniami na kanapie?

Scenariusz typu: kanapa, pilot w dłoni i telewizor brzmią zdecydowanie kusząco, ale chyba to jeszcze nie ten czas. Póki co zbieram siły na nowy projekt, żeby móc wystartować z nim wiosną.

Mowa tu o planie, kryjącym się za hasztagiem #jakatomuzyka?

Na razie chodzi tu raczej o muzykę z mojej nowej płyty "Najpiękniejsze przeboje", która na rynku pojawi się 28 września, natomiast promocyjny koncert, na który zapraszam serdecznie, odbędzie się 1 października w Warszawie. Jeżeli chodzi natomiast o mój nowy program, musimy poczekać do wiosny. Wierzę, że to będzie naprawdę dobra zmiana!

Jakie pieniądze musiałby zapłacić prezes Kurski, aby Robert Janowski zaśpiewał na jego urodzinach?

Musiałby wyłożyć milion złotych ze swoich prywatnych pieniędzy i wpłacić je na konto Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Słowo daję, zagrałbym wtedy swój najlepszy koncert w życiu!

Jeżeli chodzi o kulisy zakończenia pracy w "Jakiej to melodii", to…


...było minęło. Nie ma do czego wracać.

W ciągu dwóch dekad prowadzenia programu, zgromadził pan wokół siebie dużą grupę, nazywaną "melodiowiczami". Może jakieś plany założenia własnej partii politycznej, albo kościoła?


Podrzucacie mi świetne pomysły! Chociaż pamiętajmy, że tabloidom zdarza się nazywać tych właśnie największych fanów programu "Jaka to melodia" sektą. Tak więc nie wiem, czy z tą nazwą byłbym wiarygodny – czy to w polityce, czy kościele. Cieszę się raczej, że do takiej właśnie "sekty" należę – ci ludzie są fantastyczni. Od lat jeżdżą za mną po całej Polsce na moje koncerty.

Śledzą pana?

Są bardzo widoczni z każdej odległości, więc nie nazwałbym tego w ten sposób (śmiech).
W programie "Jaka to melodia" wszystko grało przez imponujące 21 lat.Fot. Michał Mutor
Nowa płyta to przeboje z lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Do kogo chce pan trafić, śpiewając utwory takie, jak "Umówiłem się z nią na dziewiątą” czy "Już taki jestem zimny drań”?


To piękna, klimatyczna i doskonale napisana muzyka, za którą stoją wybitni kompozytorzy i tekściarze. To perły polskiej muzyki, trochę dziś zapomniane. Po prostu: chciałby, żebyśmy odkurzyli ten kawał pięknej historii rodzimej piosenki i byli z nich dumni.

Inżynier Mamoń z "Rejsu" byłby zachwycony. Rozumiem, że w ogóle nie interesują pana nowe utwory, młodzi artyści?

Niekoniecznie. Uwielbiam chociażby Bitaminę, Korteza czy Dawida Podsiadłę. Szanuję naprawdę wszystkich, bez względu na to, czy trafiają w mój gust, czy nie. Artyści wykonują ciężką pracę i mam nadzieję, że lubią to, co robią i śpiewają. A w szołbiznesie jest wystarczająco miejsca dla wszystkich.

W latach 90., przed zaprzedaniem duszy muzyce rozrywkowej, uprawiał pan piosenkę aktorską i muzykę alternatywną. Są szanse, że pewnego dnia zacznie tworzyć rzeczy niszowe?


O, proszę. Kolejny świetny pomysł! Powinniśmy się częściej spotykać (śmiech).

Wiele lat temu wymieniał pan Pawła Kukiza wśród ulubionych wykonawców. Kukiza-polityka słucha się równie dobrze?


Tamtego Kukiza szanowałem naprawdę bardzo. Za talent, dowcip i charyzmę. Ale to minęło. Że się tak wyrażę: przestał proponować. Szkoda.

Teoretycznie: pewnego dnia nudzi się pan muzyką, jak wygląda wówczas plan B? Nie stał się już pan zbyt delikatny na odebranie porodu krowy?


Jestem weterynarzem ze specjalizacją położniczą, a proszę mi wierzyć na słowo: takich rzeczy się nie zapomina. Tak więc poród od każdego zwierzęcia mogę odebrać choćby jutro. Tak czy owak, to bardzo hipotetyczny scenariusz, bo do weterynarii nie wrócę nigdy. Jeśli znudzi mi się muzyka, będzie to oznaczało tylko jedno – czas na emeryturę.

Z punktu widzenia złotouchego znawcy fauny: jakie zwierzę wydaje najpiękniejsze dźwięki?

Bocian.