Hanna Zdanowska: władza testuje, jak daleko może się posunąć

Rafał Badowski
– Nigdy kampania samorządowa nie była tak polityczna jak obecnie. Mam poczucie, że uczestniczę w wielkim przedstawieniu i została zdetonowana bomba - mówi w rozmowie z naTemat prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, którą wojewoda wezwał do rezygnacji z kandydowania.
Nie wiem dlaczego PiS nie lubi kobiet - mówi prezydent Łodzi Hanna Zdanowska w rozmowie z naTemat. fot. Jakub Porzycki/Agencja Gazeta
Hanna Zdanowska może kandydować i zostać prezydentem Łodzi. Taką opinię przedstawił szef PKW Wojciech Hermeliński. W podobnym tonie wypowiadali się konstytucjonaliści, powołując się na przepisy kodeksu wyborczego.

Wojewoda łódzki Zbigniew Rau wezwał jednak Hannę Zdanowską do rezygnacji z kandydowania. Jego zdaniem osoba skazana prawomocnym wyrokiem nie może być prezydentem Łodzi. Tymczasem wyborcy są dość jednoznaczni w swojej ocenie.

Pokazuje to sondaż przeprowadzony już po prawomocnym wyroku sądowym skazującym Hannę Zdanowską. Na prezydent Łodzi chce głosować 62 proc. badanych, podczas gdy na jej kontrkandydata Waldemara Budę z PiS tylko 14 proc.


Pani prezydent, dlaczego wojewoda to zrobił? 

Musiał dostać polecenie partyjne. Pierwszy raz widziałam wojewodę, który był tak zestresowany. Nie mówił normalnie, tylko drżącym głosem. Nie znałam go od tej strony. Jest znanym profesorem prawa, zobaczyłam więc zupełnie inną twarz człowieka, którego wcześniej znałam. Nie spodziewałam się tego. 

Pani przypadek jest porównywany ze sprawą Beaty Sawickiej, która została pokazowo zatrzymana tuż przed wyborami. Wtedy wrażenie opinii publicznej było jednoznaczne: to próba zmiany przez PiS werdyktu wyborców. 

Nie wiem, dlaczego PiS nie lubi kobiet. Nigdy jednak kampania samorządowa nie była tak polityczna jak obecnie. Mam poczucie, że uczestniczę w wielkim przedstawieniu i została zdetonowana bomba. 
Hanna Zdanowska jest zdecydowanym faworytem łódzkich wyborów. Według ostatniego sondażu na prezydent Łodzi chce głosować 62 proc. wyborców. Na jej kontrkandydata z PiS Waldemara Budę tylko 14 proc. badanych.fot. Tomasz Stańczak/Agencja Gazeta
Czyli nie ma pani wątpliwości, że decyzja nie była samodzielna? 

Wszystkie osoby, które działają z nadania partyjnego, są sterowane centralnie. Ale ja nigdy wcześniej nie rozmawiałam z wojewodą o sprawach politycznych. Rozmawialiśmy wyłącznie merytorycznie. 

Nie dziwi panią, że zrobił to profesor prawa? 

Dziwi, bo wszystkie ekspertyzy prawne i profesorowie prawa twierdzą inaczej. Jeśli wojewoda faktycznie uważa, że złamałam prawo, to powinien podjąć kroki zmierzające do wygaszenia mi mandatu od razu po wyroku. Tego nie zrobił.

Mówił, że nie robi tego przez brak czasu. Zostało go niewiele do końca pani kadencji.

A czy jak policja łapie pijanego kierowcę, to nie podejmuje wobec niego kroków, dlatego, że zdarzyło się to blisko jego domu? 

Gdyby zdarzyło się, że na końcu będzie ostateczna decyzja NSA pozbawiająca panią mandatu prezydenta Łodzi, co pani wtedy zrobi? 

Jestem spokojna o wyrok sądu, bo prawo się zmieniło i kodeks wyborczy mówi wyraźnie, ze kara grzywny nie pozbawia prawa do pełnienia funkcji prezydenta. Jest mnóstwo analiz prawnych, które mówią, jaka powinna być interpretacja: że mogę kandydować i pełnić funkcję prezydenta, jeśli wygram wybory. Potwierdził to właśnie szef PKW Wojciech Hermeliński

Podobnie jak prawnicy z Uniwersytetu Łódzkiego. 
My nie pytamy takich, którzy są związani z jakąkolwiek opcją polityczną. A stanowisko wielu prawników Uniwersytetu Łódzkiego jest także w mojej sprawie jednoznaczne: mogę kandydować i być prezydentem. 
PO nie odwróciła się od Hanny Zdanowskiej po prawomocnym wyroku sądowym.fot. Tomasz Stańczak/Agencja Gazeta
W podobnej do pani sprawie burmistrz Rabki-Zdroju, która także była skazana prawomocnym wyrokiem, PiS nie wykazało się żadną aktywnością. 

Jest więcej takich wójtów i burmistrzów z nadania PiS. Czy partia rządząca segreguje nas według przynależności politycznej? 

A segreguje? 

Nie mam wątpliwości, że tak.  

Została pani skazana prawomocnym wyrokiem. Nie miała pani wtedy choć przez chwilę poczucia, by jednak nie kandydować? 

Nie. Co więcej wyrok nie zapadł jednogłośnie. Było odrębne zdanie przewodniczącego składu sędziowskiego, który ma największe doświadczenie w takich sprawach.

Nie było ani przez chwilę obawy, że Grzegorz Schetyna po wyroku sądu się od pani odwróci? 

Nie było żadnej obawy. Jestem w stałym kontakcie z Grzegorzem Schetyną i kolegami z PO. Przez cały czas dostawałam olbrzymie wsparcie. To jest moja partia i nie zamierzam jej w przyszłości zmieniać jak rękawiczek. 

Czy rzeczywiście mamy do czynienia z próbą zamachu stanu, jak ujął to Grzegorz Schetyna

Zgadzam się z jedną z dziennikarek "Rzeczpospolitej", która napisała, że być może władza testuje, jak daleko może się posunąć.