Naprawdę źle się z tym czuję, że większość z was nigdy nie pojeździ tym autem. Jest ich tylko 799

Piotr Rodzik
Ten test jest trochę inny niż zazwyczaj. Bo w zasadzie jak testować auto, którego praktycznie... nie da się kupić? Seat Cupra R to ostatni tak szybki model hiszpańskiego producenta. Powstało ich tylko 799, do Polski trafiło tylko trzynaście.
Seat Leon Cupra R to ostatni taki Seat. I jest ich tylko 799. Fot. naTemat
Spokojnie, to nie jest tak, że Seat przerzuca się na auta całkowicie pozbawione hiszpańskiego temperamentu. Bardziej zorientowani w motoryzacji pewnie już wiedzą, że Hiszpanie wyodrębnili ze swojego portfolio nową, sportową markę. Nazwano ją oczywiście Cupra.
Fot. naTemat
Czy ten ruch ma jakikolwiek sens? To się dopiero okaże. Niemniej jednak Seat Leon Cupra R to pożegnanie. Kolejny sportowy Leon będzie się najpewniej nazywał po prostu Cupra Leon. Ale skupmy się na tym, co mamy tu i teraz.

Auto na pokaz
Wystarczy jedno spojrzenie i każdy wie, po co ten samochód powstał. Tylko po to, żeby być wyjątkowym. Wyobrażam sobie spotkanie w siedzibie Seata. Przychodzi jakaś gruba ryba, zaprasza do małego pokoiku bez okien swoich najlepszych inżynierów i mówi: - Nie wyjdziecie stąd, dopóki nie stworzycie czegoś totalnie odpałowego.
Fot. naTemat
Efekt? Batmobil z 310 koniami mechanicznymi. To jeden z najszybszych hothatchy na rynku.


I oto cała Cupra R. Ta na zdjęciu jest w przecudnym czarnym lakierze, połączona z niezwykle gustownymi miedziano-złotymi dodatkami. Obręcze kół, znaczki, lusterka, fragmenty grilla. Wygląda to naprawdę świetnie i jest to przy okazji wyjątkowo gustowne połączenie. Aż dziwne, że inni producenci z niego nie korzystają. Może teraz zaczną.
Fot. naTemat
Zmiany nie ograniczyły się jednak do pomazania komponentów efekciarską farbą. Cupra R ma dodający jej pazura body kit. Widzicie te seksowne nadkola? Błotniki zostały poszerzone. I dla wyglądu, i dla ukrycia zwiększonego rozstawu kół.

Do tego dyfuzor, splitter czy spojler ze stuprocentowego włókna węglowego. Żaden tam plastik. To wszystko sprawia, że auto produkuje większy docisk aerodynamiczny od "normalniejszych" egzemplarzy. Także tych sportowych, nie tylko cywilnych. To naprawdę czuć na drodze.
Fot. naTemat
Aha - jeśli zajrzycie za przednie alufelgi, zobaczycie gigantyczne zaciski z logiem Brembo. Ale obok wypatrzycie też małe oznaczenie... Audi. Układ hamulcowy został bowiem przeszczepiony z Audi RS3. To też ma duży wpływ, ale o tym później.

W środku jest już... spokojniej. To znaczy: są bardzo poprawne (i ten mięciutki zintegrowany zagłówek!) kubełkowe fotele, ręczna skrzynia biegów jest zgrabna i wygodnie się ją obsługuje (tj. szybko). Pojawiają się też miedziane motywy, a zegary są z kolei białe. No i wisienka na torcie - pokryta zamszem spłaszczona kierownica. Jest fajnie, jest stylowo, a przy okazji... wciąż wygodnie.
Fot. naTemat
Kierownica ostra jak żyletka
Cupra R oczywiście została jednak stworzona nie do oglądania, a do jeżdżenia. I proszę państwa, jest czym pojeździć! Generalnie każdemu od razu zalecam uruchomienie trybu "Cupra". To taki "bardziej Sport". Wtedy samochód pokazuje, po co naprawdę powstał.

Cupra R najprościej rzecz biorąc prowadzi się jak w grze komputerowej. Reakcja układu kierowniczego na nawet najdrobniejsze ruchy zamszowym wieńcem jest wręcz absurdalna. To jest już poziom chirurgicznej precyzji.
Fot. naTemat
Skrzynia biegów pracuje ze szlachetną precyzją, a krótki skok jest przyjemnie "ociężały". Czyli trzeba trochę ten lewarek popchnąć, żeby wbić bieg.

Jazda jest dokładnie taka, jakiej należy oczekiwać po aucie z napędem na przód i mocą 310 koni mechanicznych. Wdepnięcie gazu w podłogę na światłach kończy się rozpaczliwym poszukiwaniem trakcji. Auto oczywiście równowagę po chwili odzyskuje, ale w międzyczasie można zgubić zęby. Chyba że odpuścicie prawy pedał.
Fot. naTemat
Jeśli mam się do czegoś przyczepić, to tylko do tego, że w Seacie nie poszli na całość. Przecież to ostatni taki samochód, więc dlaczego nie? Cupra R nie straciła jednak "cywilizowanego" charakteru "zwykłej" Cupry.

Przede wszystkim nie zrobiono tego, co zachwyciło mnie w konkurencyjnym - choć znacznie wolniejszym - Hyundaiu i30N. Tamten samochód w trybie komfortowy jest dość komfortowy, a w trybie "N" robi wszystko, żeby zniszczyć każdy zmysł kierowcy.
Fot. naTemat
Tymczasem Cupra R niezależnie od tego, czy podróżujecie w trybie komfortowym czy "Cupra", jest dostojna. Wydech nie pluje, a tłumik mimo wszystko bardziej tłumi niż nie tłumi. Także i różnica w pracy zawieszenia nie jest aż tak duża, jak można było oczekiwać. W trybie "Cupra" można wciąż poruszać się na co dzień. Właściwie ten komfortowy mógłby nie istnieć.

Pocieszeniem pozostają osiągi tego auta. Cupra R pokazuje, że hothatche z mocą powyżej 300 koni mechanicznych to zwyczajnie inna liga. To samochód szybki do pierwszych stu kilometrów na godzinę - z manualną skrzynią i napędem na przód wystarczy do tego 5,8 sekundy. Szokujące jest jednak to, jak ten samochód przyspiesza dalej.
Fot. naTemat
Szybka redukcja z szóstki na czwórkę na autostradzie, gaz w podłogę i znikasz na horyzoncie. Kierowcy z tyłu widzą ewentualnie tylko błysk po twoich złoto-miedzianych felgach. Jakim cudem? Otóż cały moment obrotowy (aż 380 Nm) jest dostępny od 1800 obrotów na minutę. Na dodatek samochód nie łapie zadyszki i ochoczo wkręca się na obroty aż do czerwonej części skali.

Aha - ten samochód nie tylko przyspiesza, ale i hamuje jak szalony. Dawno nie jechałem autem z tak zero-jedynkowym układem hamulcowym. Jeśli Cupra R wbija w fotel przy przyspieszaniu, to hamując ciężko nie zatrzymać klatki piersiowej na kierownicy. Wymaga to wręcz pewnego przyzwyczajenia. To samochód, w którym trzeba bardzo dozować użycie pedału hamulca.
Fot. naTemat
Cupra R nie powala też spalaniem. To znaczy nie jest niskie, ale mamy jednak do czynienia z wysilonym, dwulitrowym motorem. W mieście 11-12 litrów to normalka. Przy założeniu, że będziecie jeździć "normalnie", a nie do odcinki. W trasie jest już dużo lepiej. Na drogach szybkiego ruchu można spokojnie zejść w okolice 8-9 litrów.

Tylko dla wybranych
Dla kogo jest więc Cupra R? Dla tych, którzy chcą mieć bardzo szybkiego (a nie szybkiego) hatchbacka, dla tych, którzy chcą mieć auto obłędne w prowadzeniu i... w miarę komfortowe.
Fot. naTemat
Cupra R nie wywołuje turbulencji na torach tramwajowych, nie niszczy słuchu, a jednocześnie zapewnia dużo zabawy. Ale ta zabawa wynika z prędkości i precyzji jazdy, zmysły dotyku czy słuchu nie są tutaj angażowane w stu procentach.

Pytanie, czy te dodatki - wyjątkowy charakter, trochę inny bodykit - są warte aż 182 tysięcy złotych. "Zwykłe" Cupry nie są słabsze, nie są wolniejsze, a są jednak kilkanaście tysięcy złotych tańsze.
Fot. naTemat
Z drugiej strony pytanie jest zupełnie bezzasadne. Przypomnijmy: 13 egzemplarzy w Polsce. Dwa są w parkach prasowych, z jakiś czas pewnie trafią do sprzedaży. W sieci znalazłem jeden egzemplarz w polskim salonie. Nowy, na sprzedaż. Reszta pewnie już się rozeszła.

Dlatego jeśli ktoś ma ochotę, to trzeba się pospieszyć. To mimo wszystko zjawiskowe auto.

Seat Leon Cupra R na plus i minus:

+ Jest po prostu piękny
+ Doskonałe osiągi
+ Precyzyjny układ kierowniczy
- Trochę zbyt nijaki wydech
- Projektanci nie poszli "na całość"
- Dość drogi

Fot. naTemat