Hipster katoliczka opowiada o kościele i Bogu na luzie, po swojemu. Oto, na czym polega tzw. soulstajl

Sylwia Wamej
Polski internet pełen jest blogów lajfstajlowych, modowych oraz urodowych. Jednak te, które mówią o Bogu, to rzadkość. 28-letnia Jola Szymańska prowadzi bloga soulstajlowego i kanał na YouTube, na którym opowiada o wierze. Robi to po swojemu, łącząc tematy społeczne z lżejszymi treściami, wziętymi z worka "styl życia".
Jola Szymańska prowadzi bloga od pięciu lat Fot. Instagram/Jola Szymańska
Z pozoru jej profil na Instagramie wygląda jak strona nowoczesnej dziewczyny z dużego miasta, która dokumentuje swoje życie, pasje i wspólne chwile ze znajomymi. W przypadku 28-letniej Joli Szymańskiej z Krakowa wszystko się zgadza. Jest jednak jeszcze coś, czego zazwyczaj nie znajdziemy na profilach społecznościowych młodych kobiet. To przemyślenia na temat wiary i duchowości.

Była "hipster katoliczka"
Jola jak sama o sobie pisze jest początkującą żoną i młodą dziennikarką. Kilka lat temu założyła kanał na YouTube oraz bloga, którego nazwała "Hipster Katoliczka". Dziś główne założenia pozostały takie same, YouTube, jednak zmieniła się nazwa, wzięta od imienia i nazwiska twórczyni.
Jola dzieli się swoimi przemyśleniami na temat wiary i kościołaFot. Instagram/ jola Szymańska
– Byłam zmęczona wkładaniem mnie do różnych szufladek, głównie w kościele. Widziałam dużą niechęć różnych środowisk wobec może trochę szalonej nazwy. Mówiono, że skoro deklaruję bycie katoliczką, to powinnam prezentować nauczanie kościoła, a nie moje przeżywanie wiary – podkreśla w rozmowie naTemat.pl.


Jednak głównym powodem zmiany nazwy to przemiana samej Joli. Poważny kryzys wiary zmusił ją do wielu trudnych wniosków, zweryfikował religijność , światopogląd, relacje z ludźmi i to, w jaki sposób w nie wchodziła.

Własne zdanie jest najważniejsze
Na blogu i kanale YouTube przedstawia swój punkt widzenia na tematy dotyczące wiary, kościoła, religii, ale też seksu czy homoseksualizmu.

Czy jest jakieś zagadnienie, którego nie chciałaby poruszyć? – Jest ich wiele. To są wszystkie tematy, na które nie mam nic do powiedzenia. Oczywiście głównie wypowiadam się w wątkach psychologiczno-społecznych, w których jako osoba wierząca, ale też świadoma i mająca bardzo realistyczne spojrzenie na kościół mówię, jak mogę odnaleźć się w chrześcijaństwie. Na pewno nie poruszę tematów związanych z moją prywatnością – opowiada Jola.
Jola Szymańska
Jola bardzo mocno zaznacza swoje zdanie w swoich materiałach. Jej filmiki śledzą osoby zarówno wierzące, jak i dystansujące się do kościoła. – Często dostaję wiadomości od ludzi, którzy piszą, ze w swoich materiałach mówię o rzeczach uniwersalnych albo rzucających nowe światło na myślenie o chrześcijaństwie. Czasem internauci podkreślają też, że to co mówię, daje ostatnią nadzieję na to, żeby jednak zostać w kościele.

To jest dla mnie takie "wow", choć nie czuję się rzecznikiem kościoła, nie zachęcam i nie nawracam, bo uważam, że powinien być to wyraz wolności,, nie tkwienia na siłę w kościele. Bardzo cieszą mnie takie wiadomości, bo pokazują też, że to co robię, ma sens – wyjaśnia.

Choć Jola sama jest wierząca, nie zamyka się na towarzystwo osób o różnych światopoglądach oraz wyznawanych wartościach. – Ja się bardzo dobrze czuje, kiedy wokół są różni ludzie, otwarci na rozmowę i gdy kryterium wcale nie jest wiara, ani nawet światopogląd – opowiada.
Na Instagramie często zamieszcza zdjęcia książek o tematyce religijnejFot. Instagram/ Jola Szymańska
Podejść do hejtu z przymrużeniem oka
28-latka nie ukrywa jednak, że wciąż dostaje sporo negatywnych komentarzy w odniesieniu do tego, co mówi czy pisze na blogu. Jeden z najnowszym odcinków na swoim kanale poświęciła właśnie hejtowi.

Przeczytała wybrane, często chamskie komentarze i zinterpretowała je po swojemu, z dystansem, poczuciem humoru, ale też "szyderą". – Hejt bardzo długo mnie bolał. Właśnie w tym odcinku zasłoniłam nazwiska osób. To nie miało być wyśmianie, bo pewnie jeśli z każdym z nich z osobna porozmawiałabym w cztery oczy, to pewnie na jakimś poziomie dogadalibyśmy się.

Dla mnie, jako odbiorcy, niezależnie od tego, kto pisze i jak się nazywa, hejt jest trudny. Bo przecież ja muszę psychicznie sobie z nim poradzić, a jestem tylko człowiekiem. Staram się myśleć dobrze o ludziach i doszukiwać się dobrych intencji. Dlatego wolę obrócić negatywne komentarze w żart, zamiast brać je na serio – zdradza.

Od wierzących też dostaje cięgi
Blogerce zdarza się też usłyszeć krytyczne głosy od innych wierzących. 28-letnia Krakowianka ma swoje zdanie i nie mówi o kościele w samych superlatywach. – Zdarzyło się kilka razy, że ktoś mnie "upomniał", mówiąc, że kolejna nagana znajdzie się już u biskupa.

– Jeśli ktoś pisze wiadomość, okraszając ją milionem cytatów z Pisma Świętego, wyjętych z kontekstu, to czasem, tak po po ludzku, boli. Na szczęście nie jestem jakąś samotną wyspą i otaczam się ludźmi o podobnych poglądach do moich – opowiada Jola.
Na swoim blogu miksuje tematy społeczne z lekkimi treściamiFot. Instagram/ Jola Szymańska
Szymańska dalej robi swoje nie zraża się hejtem. Zarówno na swoim blogu, jak i kanale chce poruszać tematykę soulstajlową. – Chciałabym iść w stronę realistycznego spojrzenia na kościół, na wiarę oraz jej przeżywanie. Zaraz będę publikować na moim kanale odcinek o dalszym etapie kryzysu wiary – zapowiada.

Jak podkreśla, rozmawianie na blogu o problemach to również forma porozmawiania na tematy, które nie są widoczne w mediach. – To miejsce otwartości i debaty, ale też zaufania. Najbardziej poruszające jest to, że ludzie mi ufają i piszą o swoich historiach życiowych. Dodatkowo daje mi to możliwość nauki w dziedzinie montażu filmów. Być może blog otworzył mi też drzwi do pracy w mediach. Choć przede wszystkim jest po prostu spotkaniem z ludźmi – zdradza.