Naciągacze mogą wziąć kredyt na Jarosława Kaczyńskiego. Stacja pokazała jego dowód

Adam Nowiński
W czwartek w mediach królował proces Lecha Wałęsy, który wytoczył mu Jarosław Kaczyński. Podczas jednego z ujęć z rozprawy widać dowód osobisty Jarosława Kaczyńskiego wraz ze wszystkimi danymi. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", Urząd Ochrony Danych Osobowych złożył już stosowne zawiadomienie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Czy przez zachowanie jednego z operatorów prezes PiS ma powody do zmartwień? Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
W czwartek były prezydent oraz były premier spotkali się w sądzie. Obaj stawili się na rozprawie i każdy z nich musiał zweryfikować swoje dane na początku procesu. Rozprawę transmitował m. in. TVN24 i to ta stacja, jak informuje "Rzeczpospolita" podpadła prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Edycie Bielak-Jomaa.

Co jest powodem? Podczas transmisji rozprawy operator stacji zrobił zbliżenie na dowód osobisty Jarosława Kaczyńskiego, który leżał na stole, tuż przed politykiem. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że wyostrzył obraz i widzowie mogli zobaczyć m.in. numer dowodu i PESEL prezesa PiS. A te dane to przecież woda na młyn wyłudzaczy kredytów.


Szefowa UODO napisała więc w tej sprawie do szefa KRRiT Witolda Kołodziejskiego. Stwierdziła w nim, że takie relacjonowanie jest "niewłaściwe z punktu widzenia ochrony dóbr osobistych osób, które znalazły się lub mogą się znaleźć w podobnej sytuacji".

Ale nie stwierdziła wprost, że wydarzenie to było naruszeniem prawa. Zachęciła KRRiT do organizacji szkoleń dla mediów oraz "do opracowania przewidzianego przez rozporządzenie ogólne kodeksu postępowania, uwzględniającego z jednej strony specyfikę działania mediów, z drugiej ochronę praw osób fizycznych".

Przypomnijmy, że Jarosław Kaczyński wytoczył Lechowi Wałęsie proces za jego słowa o katastrofie smoleńskiej. Były prezydent stwierdził, że odpowiada za nią Jarosław Kaczyński.

źródło: "Rzeczpospolita"