Mazurek nie wytrzymała po rozprawie Wałęsa-Kaczyński. Wystrzeliła serię tweetów

Rafał Badowski
Beata Mazurek napisała o "żenującym" sposobie prowadzenia procesu Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Lechowi Wałęsie. Jej zdaniem sąd nie reagował na "inwektywy" byłego prezydenta. Rzeczniczka PiS-u już po rozprawie opublikowała na Twitterze serię wpisów, w których atakowała byłego prezydenta.
Beata Mazurek stwierdziła, że sposób prowadzenia rozprawy w procesie Kaczyńskiego przeciwko Wałęsie był żenujący . fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
"Wielu Polaków mogło zobaczyć w jaki żenujący sposób sąd w Gdańsku prowadził proces o ochronę dóbr osobistych Jarosława Kaczyńskiego. Brak rakcji sądu na kolejne inwektywy Wałęsy, każe postawić pytanie o obiektywizm tego procesu" – skomentowała rzeczniczka PiS.

https://twitter.com/beatamk/status/1065662465462214658
Przywołała także słowa Oriany Fallaci, która przeprowadziła wywiad z Wałęsą w czasach pierwszej "Solidarności", i nie miała o nim dobrej opinii.

https://twitter.com/beatamk/status/1065650407295369216
Mazurek twierdziła też, że to z winy Lecha Wałęsy nie doszło do ugody, a strona Jarosława Kaczyńskiego poszła na znaczne ustępstwa.


https://twitter.com/beatamk/status/1065646900148387846

Proces Kaczyńskiego i Wałęsy. Co zdenerwowało Mazurek?
– Znamy się z powodem, byłem prezydentem i znam sposób podejmowania takich decyzji. Żadnej decyzji Lech Kaczyński nie podjął decyzji bez konsultacji z Jarosławem – tak Lech Wałęsa mówił o lądowaniu TU-154M w Smoleńsku. I było to sprzeczne z tym, co twierdził wcześniej w sądzie Jarosław Kaczyński.

– Załoga, gdy są jakieś problemy, zawsze zwraca się z pytaniem do prezydenta. Dlatego na bazie znajomości tych ludzi i na bazie znajomości procedur, jestem przekonany, że tak było – dodał Wałęsa.

Były prezydent mówił też o – jego zdaniem – nagranej ostatniej rozmowie braci, do której miało dojść przed katastrofą smoleńską. W posiadaniu tego nagrania mają być amerykańskie służby.

"Panie Jarku". Kaczyński domagał się interwencji policji
W czwartek gorąco było już przed salą sądową. Kaczyński z Wałęsą weszli w ostry spór, w którym dominowały dawne wzajemne urazy.

"Po co ja pana brałem" – powiedział były prezydent do lidera PiS. Ten nie pozostał mu dłużny. Śmiał się też, patrząc na koszulkę Wałęsy z napisem "Konstytucja". Domagał się interwencji policji, gdy mężczyzna, który stał obok Lecha Wałęsy zwrócił się do niego słowami "Panie Jarku".

Przypomnijmy, że były prezydent napisał w 2016 r. w mediach społecznościowych, iż największą odpowiedzialność za katastrofę smoleńską ponosi Kaczyński. Po tych słowach lider PiS wytoczył Wałęsie proces za naruszenie dóbr osobistych.