Głos Terlikowskiego – głosem rozsądku. Katolicki publicysta o księżach-pedofilach

Tomasz Ławnicki
To się zdarza nieczęsto, by katolicki publicysta Tomasz Terlikowski i wojująca z Episkopatem posłanka Teraz! Joanna Scheuring-Wielgus mówili niemal jednym głosem. I o ile hierarchom z łatwością przyjdzie zignorować apele "lewackiej" parlamentarzystki, o tyle pozostaje wierzyć, że słowa autora takich książek jak "Tęczowe chrześcijaństwo. Homoseksualna herezja w natarciu" lub "Summa przeciw lewakom" biskupi wezmą sobie do serca.
Tomasz Terlikowski zabrał głos ws. pedofilii w Kościele. Domaga się powołania specjalnej komisji. Fot. Paweł Malecki / Agencja Gazeta
"Dobro Kościoła ma twarz ofiar"
Tomasz Terlikowski zareagował na wybuch (nie pierwszy) skandalu wokół nieżyjącego od 8 lat ks. Henryka Jankowskiego. Katolicki publicysta stwierdza oczywistą oczywistość, która wielu deklarującym przywiązanie do konserwatywnych wartości w ogóle nie przechodzi przez myśl: "to ofiary są najważniejsze".

(...) trzeba powiedzieć zupełnie wprost. Z ewangelicznego punktu widzenia, to ofiary są najważniejsze. Nie dobre imię instytucji, nie mit bohatera (od dawna nieaktualny, bo wiedza na temat agenturalnej przeszłości księdza i jego "zainteresowań" jest na stole), ale właśnie dobro ofiar jest kluczowe.

Może jestem dziwny, ale jestem ojcem i chcę mieć pewność, że jeśli moje dziecko zostanie kiedykolwiek skrzywdzone, to sprawca zostanie nie tylko skazany, nie tylko wydalony ze stanu duchownego (jeśli będzie duchownym), że uniemożliwi mu się prace z dziećmi, ale też, że nie będzie się go broniło w imię dobra Kościoła, czy nie sprzyjania lewakom. Dobro Kościoła ma w tym przypadku twarz ofiar.


Terlikowski w swoim wpisie na Facebooku przypomina, że o podejrzeniach, iż ks. Henryk Jankowski dopuszczał się czynów pedofilskich, wiedziano w Gdańsku co najmniej od 2003 r. I nikt nic z tym nie zrobił przez długie lata. Dlatego teraz stwierdzanie, że tekst w "Dużym Formacie" to atak na Kościół, jest zwyczajnie nieprawdą.


Przestępca w sutannie
– Owszem jest to wykorzystywane do ataku na Kościół, ale gdyby sprawę załatwiono wtedy, gdyby zrobiono z nią porządek, gdyby nie chroniono przestępcy seksualnego, to by nie było broni przeciwko Kościołowi – pisze Terlikowski, stwierdzając przy tym kategorycznie: "obawiam się, że czas milczenia się skończył. Trzeba zacząć działać".

Chowanie głowy w piasek, udawanie, że nie ma problemu, że to wszystko lewacy i wrogowie nie jest metodą przezwyciężenia kryzysu. Trzeba komisji kościelnej - złożonej z niezależnych ekspertów - dostępu do akt kościelnych, badającej akta SB. A potem wniosków z jej działania, opublikowanych.


– Prawda, nawet niewygodna, nawet ta dotycząca hierarchów, pomoże przygotować strategie działania na przyszłość, ale także pomoże rozliczyć się wobec ofiar – przekonuje katolicki publicysta.

Przy czym w obozie "dobrej zmiany" nie brak głosów, biorących w obronę księży-pedofilów. Posłanka PiS Bernadeta Krynicka znalazła wytłumaczenie dla ich czynów. "Ksiądz to jest człowiek, a nie postać święta, jak każdy, i ma prawo do popełnienia pewnych grzechów, błędów" – wyjaśniała parlamentarzystka PiS.

Czas na działania
Od lat trudno oprzeć się wrażeniu, że wśród hierarchów Kościoła w Polsce niewielu jest takich, którym zależy na rozliczeniu pedofilskich skandali z udziałem księży. Jednym z nielicznych duchownych głośno mówiących o problemie o. Adam Żak, koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski, który często w swoich działaniach jest osamotniony.

Szanse na poprawę sytuacji daje to, że w ostatnich dniach w każdej diecezji powołano delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży. Katarzyna Chudzik z serwisu mamaDu.pl podjęła próbę dodzwonienia się do części z prawie 150 wyznaczonych delegatów i duszpasterzy. Większość księży nie odebrała telefonu. Więcej o swoich działaniach opowiedział jedynie delegat z diecezji łomżyńskiej.