Jaki chciał narzucić narrację ws. afery SKOK Wołomin. Była wiceminister przeszkodziła mu jednym tweetem

Jakub Noch
Na antenie TVN24 Patryk Jaki zabrał głos w sprawie powracającej afery SKOK Wołomin. Wiceminister sprawiedliwości przekonywał, że w tym kontekście nie należy wspominać o wybranym z list PiS senatorze oraz twórcy systemu SKOK-ów Grzegorzu Biereckim. I zapewnienia Jakiego brzmiałby przekonująco, gdyby tuż po programie tej narracji jednym tweetem nie obaliła była wiceminister finansów w rządzie PO-PSL Izabela Leszczyna.
Patrykowi Jakiemu nie wszyło narzucenie narracji ws. afery SKOK Wołomin. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Jak powszechnie wiadomo, przez wiele lat w świecie polskich finansów toczył się bój o włączenie SKOK-ów w obszar kompetencji Komisji Nadzoru Finansowego. Nim to się stało, poszczególne SKOK-i nadzorowane były jedynie przez Kasę Krajową SKOK, na czele której stał Grzegorz Bierecki. Od 2011 roku jest to senator wybierany z list Prawa i Sprawiedliwości.

A kiedy zaczęła się – znowu głośna za sprawą akcji CBA przeciw byłym szefom KNF – afera SKOK Wołomin? W niedzielę na antenie TVN24 wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki przekonywał, że nieprawidłowości w SKOK Wołomin rozpoczęły się dopiero po 2012 roku, czyli w czasach, gdy instytucja ta była już pod nadzorem KNF.


Jaki jak zwykle był pewny siebie i brzmiał przekonująco, ale narzucona przez wiceministra narracja szybko została obalona. Zaledwie jednym tweetem doprowadziła do tego Izabela Leszczyna, czyli była wiceszefowa Ministerstwa Finansów w rządzie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

"Patryk Jaki⁩ okłamał widzów "Kawa na ławę" mówiąc, że SKOK Wołomin w czasie, gdy nadzorował go Grzegorz Bierecki poprzez Kasę Krajową nie miał kłopotów. Właśnie wtedy wyprowadzono z niego pieniądze deponentów" – napisała posłanka opozycji. I do tweeta dodała kilka dowodów. Przypomnijmy, iż afera SKOK Wołomin wróciła po tym, gdy w czwartkowy poranek Centralne Biuro Antykorupcyjne dokonało zastanawiającego zatrzymania byłych szefów KNF. Choć to osoby znane z obrania twardej linii wobec SKOK-ów, prokuratura postanowiła postawić im zarzuty rzekomego niedopełnienia obowiązków, co miało działać na korzyść głównych bohaterów afery SKOK Wołomin.

Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w sobotę jeden z zatrzymanych (i szybko wypuszczonych na wolność) byłych szefów KNF Wojciech Kwaśniak opublikował oświadczenie, w którym wskazał na kuriozalny charakter ostatnich działań organów ścigania.

"W kwietniu 2014 roku padłem ofiarą zamachu na moje życie. Zamach był następstwem mojej pracy w Komisji Nadzoru Finansowego. Obecnie padam ofiarą zamachu na mój dorobek zawodowy oraz dobre imię. W moim odczuciu postawiony mi absurdalny zarzut dyktują wyłącznie bieżące potrzeby polityczne i propagandowe" – stwierdził Kwaśniak.