Patriotyzm schodzi wraz z farbą. "Ławki Niepodległej" za 4 mln zł już są do naprawy
Paweł Kalisz
"Ławki Niepodległej" kosztowały po 30 tysięcy za sztukę i szybko stały się obiektem drwin. Teraz okazuje się, że są nie tylko drogie i paskudne, ale jeszcze tandetnie wykonane. W sieci pojawiło się zdjęcie ławki, z której odłazi farba. Okazuje się, że trwałość ławeczek nie była w przetargu priorytetem.
Paskudne białe skrzynie ze świecącym się napisem "Niepodległa" i dziwacznym oparciem zwyciężyły w przetargu i zostały zatwierdzone przez ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Resort zapewnia wsparcie dla samorządów, które zdecydują się montować ławki. Cały projekt kosztował 4 miliony złotych, koszt jednej "Ławki Niepodległości" wycenia się na 30 tysięcy złotych. "Sarkofagi Niepodległej" - jak szybko nazwano zwycięski projekt - mogą nie tylko zapewnić chwilę wytchnienia, ale jeszcze odegrać fragment pieśni "My, Pierwsza Brygada" lub opowiedzieć o formowaniu Legionów Piłsudskiego. Multimedialne ławki mają - oprócz wątpliwych walorów estetycznych - jeszcze jeden feler: są niezwykle tandetnie wykonane. Już odchodzi z nich farba. Wyjaśnienie tego faktu jest niezwykle proste. W warunkach konkursu określono, że za walory estetyczne przyznane może zostać maksymalnie 40 punktów, a za trwałość zaledwie 10. Z kolei za odniesienie do polskich tradycji niepodległościowych można było dostać nawet 50 punktów.
Warunkiem wyróżnienia było uzyskanie 60 punktów, więc jak łatwo obliczyć, za trwałość można było nie dostać nawet jednego punktu i wygrać i tak. Nic dziwnego, że ławki budzą skojarzenie ze słomianym misiem z filmu Stanisława Barei, który był misiem społecznym, zbudowanym w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnił na świeżym powietrzu.