Poczuł gaz, ale uratować nastolatek już nie zdołał. Pracownik escape room złożył zeznania

Paweł Kalisz
Pracownik escape roomu w Koszalinie, w którym w piątek zginęło pięć nastolatek, złożył w poniedziałek zeznania. Ranny 25-latek twierdzi, że poczuł ulatniający się gaz i próbował uwolnić dziewczyny. Pożar wybuchł tak nagle, że nie miał szans pomóc uwięzionym. Próbując ratować nastolatki, doznał rozległych poparzeń.
Od kilku dni przed budynkiem, w którym zginęło 5 nastolatek, cały czas płoną znicze. Fot. Screen / TVP Szczecin
Najpierw poczuł gaz i już wiedział, że coś się dzieje złego. Ruszył do pokoju, w którym było zamkniętych pięć nastolatek, ale w tym momencie wybuchł pożar. Próbował dotrzeć do drzwi, doznając przy tym poparzeń, ale uratować dziewczyn już nie zdołał. W piątek w escape room w Koszalinie spłonęło pięć uczennic koszalińskiego gimnazjum. Chodziły do jednej klasy.

Pracownik złożył w poniedziałek obszerne zeznania w sprawie piątkowych wydarzeń. Ich treść jest zgodna z ustaleniami prokuratury, która już wcześniej doszła do wniosku, że szybko rozprzestrzeniający się ogień odciął escape room od tej części budynku, w której przebywał pracownik.


Tymczasem Sąd Rejonowy w Koszalinie jeszcze w poniedziałek ma się zająć wnioskiem o aresztowanie Miłosza S., który w sobotę usłyszał zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci nastolatek. Wspólny pogrzeb uczennic ma się odbyć w najbliższy czwartek.

źródło: RMF FM