"To bardzo gorzkie zwycięstwo, bo po ekshumacji". Rybicka zapowiada, że wyrok Strasburga to nie koniec batalii

Jarosław Karpiński
Teraz będę się domagać pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które podjęły decyzje o ekshumacjach wbrew sprzeciwowi części rodzin – zapowiada w rozmowie z naTemat.pl Małgorzata Rybicka, wdowa po Arkadiuszu Rybickim, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przychylił się do jej skargi i orzekł, że ekshumacja Arama Rybickiego wbrew woli rodziny była bezprawna.
Małgorzata Rybicka podczas ekshumacji zwłok męża Arkadiusza Rybickiego na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku Fot. Bartosz Banka / Agencja Gazeta
Wygrała pani sprawę przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Trybunał orzekł, że ekshumacje smoleńskie, które zostały oprotestowane przez część rodzin, były bezprawne, a Polska naruszyła konwencję o ochronie praw człowieka.

Małgorzata Rybicka, wdowa po Arkadiuszu Rybickim, który zginął w katastrofie smoleńskiej: – Wyrok dotyczący ekshumacji Arama Rybickiego i Leszka Solskiego zapadł we wrześniu, ale dwa dni temu dowiedziałam się, że polski rząd nie skorzystał z możliwości odwołania, więc wyrok się uprawomocnił.

Prawdopodobnie uznano, że nie ma szans na wygranie sprawy i w związku z tym nie opłaca im się odwoływanie. Być może ktoś skalkulował, że lepiej, żeby ta sprawa nie była w dalszym ciągu nagłaśniana, bo nie przynosi ona chwały polskiemu rządowi, który w tak radykalny sposób zdecydował się łamać prawa rodzin, które sprzeciwiły się ekshumacjom. Podsumowując, wygrałyśmy, ale to bardzo gorzkie zwycięstwo, bo wyrok zapadł już po ekshumacji


Wiele rodzin sprzeciwiało się tym ekshumacjom, ale drogę prawną wyczerpały tylko nieliczne.

17 rodzin publicznie wyraziło swój sprzeciw wobec ekshumacji. Ale do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wystąpiła Ewa Solska i ja. Uczyniłyśmy to poprzez Helsińską Fundację Praw Człowieka, której jestem bardzo wdzięczna. Wcześniej nasze rodziny
wyczerpały wszystkie kroki prawne w Polsce. Nasza skarga w Strasburgu została przyjęta i Trybunał Praw Człowieka uznał, że nasze prawa dotyczące ochrony życia prywatnego i rodzinnego zostały złamane.

Proszę przypomnieć główne argumenty, które znalazły się w skardze? Bo nie chodziło tylko o argumenty natury prawnej.

W wielu pismach, petycjach i skargach znalazły się argumenty przeciw przymusowym
ekshumacjom naszych bliskich. Przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem zostały ustalone przez Komisję Millera, której raport nie pozostawia wątpliwości, że był to nieszczęśliwy wypadek lotniczy, a nie zamach. Nawet jeśli Prokuratura Krajowa uznała, że jest inaczej i że śledztwo należy rozpocząć od nowa, to nie było merytorycznego uzasadnienia decyzji wykopywania szczątków wszystkich ofiar. Były przecież rodziny, które chciały, by zwłoki ich bliskich były ekshumowane.

Wskazywałam, że przymusowa ekshumacja jest sprzeczna z naszymi przekonaniami, jest to bezczeszczenie szczątków Arama, że chcemy, żeby spoczywały w pokoju, w grobie, w którym zostały złożone, że nie zgadzam się na dręczenie mnie i mojej rodziny poprzez wywoływanie u nas ponownej żałoby.

Podnosiliśmy też taki argument, że nie mamy możliwości odwołania się od tej decyzji, gdyż polskie prawo takiej możliwości nie przewidziało. Niestety nie udało się nam zapobiec ekshumacji. Po kilku miesiącach dostaliśmy protokoły z sekcji, stwierdzające, że w trumnie były zwłoki Arama i że nie było tam materiałów wybuchowych

O co pani obwinia polski rząd?

O to, że w sposób zupełnie nieuzasadniony i nieusprawiedliwiony dobrem śledztwa przysporzono naszym rodzinom cierpień. Musieliśmy kolejny raz przeżywać żałobę i dokonywać ponownych pochówków naszych bliskich. A tym, którzy o tym decydowali, chodziło o cele polityczne.

Teraz pani dostanie 16 tys. euro odszkodowania, ale pani nie walczyła o odszkodowanie. Co powinno być następnym krokiem po tym wyroku?

Ten wyrok pokazuje, że władze państwowe nie mogą robić wszystkiego z obywatelami. Mam nadzieję, że to będzie dla nich nauka. Oczywiście nam nie chodziło o pieniądze, ale o to, żeby dzięki wyrokowi w Strasburgu zablokować ekshumację ciała mojego męża. Będziemy, rodzina i przyjaciele, domagać się pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które podjęły decyzje o ekshumacjach wbrew sprzeciwowi części rodzin, choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe przy obecnym stanie prawnym.

Sprawiedliwe byłoby, gdyby odszkodowanie zostało zapłacone nie z pieniędzy podatników, lecz przez osoby, które podjęły tę bezduszną, barbarzyńską decyzję. Liczę na to, że zgodnie w Wyrokiem Trybunału w Strasburgu zostanie podjęta inicjatywa ustawodawcza, dzięki której rodziny w podobnych sytuacjach będą miały możliwość odwołania się od wyroku sądu do wyższej instancji.

Na jakim w ogóle etapie jest teraz śledztwo smoleńskie, jak to wygląda z pani perspektywy?

Nie byłam wzywana na żadne przesłuchania, natomiast ciągle dostaję jakieś protokoły,
decyzje o powoływaniu nowych biegłych. To śledztwo się ciągnie, ale żadnych konkluzji nie ma. Moim zdaniem o to właśnie chodzi. We właściwym momencie będzie można sprawę "odgrzać” i znowu politycznie wykorzystać. Nie bez przyczyny to śledztwo ciągnie się tak długo.

Na koniec naszej rozmowy chciałam bardzo podziękować w imieniu swoim i Ewy Solskiej, wszystkim którzy uczestniczyli w walce, by nie dopuścić do ekshumacji ciał naszych mężów, tysiącom osób, które uczestniczyły w protestach oraz znakomitym prawnikom z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka z dr Piotrem Kładocznym na czele, który był naszym pełnomocnikiem w Strasburgu oraz dr Tomaszem Snarskim, który był naszym pełnomocnikiem krajowym.