Weszłam na "katolickiego Netflixa". Ojciec Szustak dał radę. To fajne miejsce dla młodych katolików

Ola Gersz
Było wokół niego dużo szumu, w końcu ruszył. Nowa odsłona strony dominikanie.pl, zwana "katolickim Netflixem", właśnie ruszyła. Tylko że bez filmów i seriali, ale z ramówką wypełnioną religijnymi programami. Wniosek? Jest naprawdę porządnie.
Na "katolickiego Netflixa" czekało tysiące wiernych Fot. screenshot z dominikanie.pl
Ojciec Adam Szustak ma wśród polskich – głównie młodych – katolików status gwiazdy rocka. Łysa głowa, ostre teksty, ironiczne poczucie humoru, charyzma, dzielenie się (nie takimi świętymi) doświadczeniami ze swojej przeszłości i nieoderwanie od rzeczywistości – w przeciwieństwie do wielu duchownych, przysparzają mu tysiące fanów. A dokładnie ponad 430 tysięcy, bo tyle obserwujących ma kanał dominikanina na You Tube "Langusta na palmie".

Dlatego kiedy ojciec Szustak ogłosił, że planuje uruchomić "katolickiego Netflixa" (nazwa przylgnęła, używa jej sam duchowny), nastąpiło pospolite ruszenie jego fanów. Wierni, którzy wcześniej wpłacali na Patronite około 7 tysięcy miesięcznie na rozwój "Langusty na palmie", łącznie zadeklarowali, że na serwis streamingowy dla katolików przeznaczą rekordowe 60 tysięcy. Największe regularne wpłaty to 500 i 300 zł.


Mając wsparcie wiernych, ojciec Szustak zaczął działać. Jak mówił we vlogu, kupił loft na Żoliborzu w Warszawie, który potem przeobrażono w profesjonalne studio. To w nim ojcowie dominikanie i nie tylko mogą pracować nad treściami na "katolickim Netflixie" które duchowny określił, jako "teologiczne, duszpasterskie i kaznodziejskie".

Chwila, na którą czekali fani ojca Szustaka, nadeszła (choć z opóźnieniem, bo początkowo zapowiadano start platformy w grudniu). Właśnie ruszyła zupełnie nowa strona dominikanie.pl, czyli szumnie zapowiadany Netflix dla katolików.
Włączyłam go i mam osiem wniosków.

1. Uff, jest za darmo

Netflix nie jest tani. Oczywiście jeśli dzielisz konto z innymi osobami, da się przeżyć, bo w ramach najdroższego pakietu za 52 zł seriale i filmy mogą oglądać cztery filmy jednocześnie. Ale nie każdy ma znajomych chętnych na oglądanie "Czarnego lustra" czy "Narcosa", a samo 13 zł też piechotą nie chodzi.

I tutaj pojawiają się dominikanie.pl, którzy oferują wszystko absolutnie za darmo. Nie trzeba zakładać konta i podawać numeru swojej karty kredytowej – po prostu wchodzisz i oglądasz. Wszystkie programy są bowiem jednocześnie wrzucane na You Tube na kanał Dominikanie.pl i na "katolicki Netflix". Czyli programy proponowane przez ojca Szustaka można oglądać i tu, i tu, a na stronie dominikanie.pl wszystko jest w jednym miejscu i wygodnie pogrupowane w kategorie. Nieźle i oszczędnie.

2. Layout przypomina do złudzenia ten netflixowy

Netflix jest obecnie wzorem dla wszystkich aspirujących serwisów streamingowych. Nic więc dziwnego, że inspirowali się nim również ojcowie dominikanie.

Layout "katolickiego Netflixa" i tego niekatolickiego są więc łudząco podobne. Czarne tło, białe nazwy kategorii, programy ułożone w poziomych szeregach. Różnica jest w sumie jedna i to mała. Na stronie dominikanie.pl zakładki są po prawej stronie, na Netflixie po lewej.
Netflix
dominikanie.pl
Podobieństwo podobieństwem, najważniejsze, że jest ładnie, estetycznie i funkcjonalnie. Nowocześnie, a nie przaśnie i odpustowo-religijnie.

3. Wśród autorów są głównie mężczyźni

Wśród 24 autorów programów są tylko dwie osoby świeckie, kobiety: aktorka lalkarka Magdalena Dulny i dr Małgorzata Wałejko, psycholożka i teolożka, świecka dominikanka.

Jasne, może się czepiam, bo to w końcu serwis prowadzony przez księży. Jednak te dwie kobiety (ubrane na czarno lub ciemno) są wyraźnie widoczne na tle kilkudziesięciu dominikanów w bieli. Ta dysproporcja rzuca się więc w oczy od razu. A cały czas potrzebujemy w Kościele więcej kobiet (o czym pisała Zuzanna Radzik w "Kościele kobiet").

Mam więc nadzieję, że w przyszłości wśród autorów będzie więcej autorów świeckich, a wśród nich również kobiety. Postawmy w Kościele na różnorodność i wielogłos.

4. Ramówka jest niezła jak na początek

Nie ma tu filmów czy seriali, ale są blogi, programy i audycje. Wszystko pogrupowane w osiem kategorii: Biblia, Teologia, Liturgia, Rodzina, Modlitwa, Dla dzieci, Rekolekcje i "Langusta na palmie".

Jest na przykład "Chlebak", czyli codzienny komentarz do czytań na mszach świętych, który prowadzą o. Szustak i o. Tomasz Nowak i którego ramówka przypomina programy kulinarne.
Jest też "Ewangeliarz" o. Wojciecha Jędrzejewskiego, czyli, również codzienny, komentarz do Ewangelii czy "Pandziochy. Rozmówki wesołej pandy" – przeznaczone dla dzieci rozmowy o. Tomasza Zamorskiego z pluszową pandą.
A oprócz tego m.in.: seria "9 dni stworzenia" o początku świata, autorska seria o. Szustaka "Dobranocka. Krótkie opowieści na dobranoc", "Esksplozje radości" o tym, że człowiek jest przeznaczony do bycia szczęśliwym czy "Daję Ci słowo" o "przemieniającej bliskości i czułości Słowa Miłości Ojca, którym jest Chrystus ".

W założeniu jest więc coś dla wszystkich. Ale dla tych wszystkich, którzy są albo blisko związani z Kościołem, albo chcą umocnić swoją wiarę. Na razie brakuje treści bardziej uniwersalnych, które mogą zachęcić do religii sceptyków, ale zobaczymy co będzie dalej.

5. Programy będa cotygodniowe

Tak jak w przypadku niektórych seriali oryginalnych Netflixa, jak chociażby "Riverdale", nowe odcinki serii na "katolickim Netflixie" będą pojawiały się co tydzień (z wyjątkiem wspomnianych już codziennych "Chlebaka" i "Ewangeliarza"). Co zresztą bardzo przypomina mechanizm YouTube'a i regularne vlogi.

Na poniedziałki o. Szustak zapowiedział więc "Pana Jezusa i Jego Kościół", a na wtorek – "Rzymski spacer przez Liturgię", środa będzie dniem premiery programów biblijnych, czwartek zostanie poświęcony wychowaniu dzieci, piątek – temu, jak się modlić, a sobota - psalmom. Z kolei w niedzielę nowe odcinki "Pandziochów" będą mogły obejrzeć dzieci, a dorośli mogą wysłuchać komentarza do czytań "Dominikanie na niedzielę".

6. Będzie tego więcej

Jak zapowiedział ojciec Szustak w powitalnym filmie, "kaznodziejski" serwis będzie się rozwijał, a on sam nie zamierza spocząć na laurach. – Nasze plany są takie żeby was zasypać ogromną ilością materiałów informacyjnych, teologicznych, biblijnych, rozrywkowych i kulturalnych, które będą się pojawiały – zapowiedział dominikanin.

Oprócz tego wiosną ma powstać aplikacja i dominikanie.pl mają być dostępni na smartfonach i iphone'ach. A to świetna decyzja – bez mobilnej wersji żaden serwis streamingowy dziś nie przetrwa.

7. Ojciec Szustak jest wszędzie

Twórca "Langusty na palmie" i jeden z najpopularniejszych księży w Polsce intensywnie promuje "katolickiego Netflixa" swoją twarzą. To on jest całym motorem przedsięwzięcia i znanym nazwiskiem, więc to dobry chwyt marketingowy.
Fot. Screen z dominikanie.pl
Oby tylko widzowie nie mieli nim przesytu, w stylu "otwieram lodówkę, a tam Szustak".

8. "Katolicki Netflix" dobrze się zapowiada

Dla katolików, szczególnie tych młodych, wierzących i poszukujących, "katolicki Netflix" jest naprawdę fajnym miejscem. Ojcowie mówią ciekawie i są sympatyczni, merytorycznie jest mądrze i wyczerpująco, forma programów jest estetyczna i wciągająca. Taka "Langusta na palmie 2.0".