Nowy Messenger ma jedną funkcję, która doprowadza wszystkich do szału. Wszystko przez pamięć mięśniową
To jedna z najpopularniejszych aplikacji w Polsce i na świecie. Niektórzy mówią, że dziś przydatna nawet bardziej niż sam Facebook. Messenger, bo o nim mowa, doczekał się swojej nowej wersji, która wprowadza sporo zmian. Jest... ładniej i inaczej. Zmiany, jak to zmiany, zawsze są krytykowane, ale jedna opcja jest wyjątkowo denerwująca.
Nie wiadomo, czy ta wersja zostanie na zawsze, ale wygląda na to, że to już bardziej dopracowany produkt. Nowy komunikator był zapowiadany już od maja ubiegłego roku, więc trochę przyszło nam na niego poczekać. Zmiany stron czy aplikacji, do których użytkownicy są przyzwyczajeni, zazwyczaj spotykają się z krytyką.
Jeśli jeszcze jakimś cudem nie macie nowej wersji komunikatora, nie martwcie się – niedługo kolej przyjdzie i na was. Nowa odsłona nosi nazwę "Messenger 4" i jej tworzeniu przyświecała jedna naczelna zasada: ma być prosto i nieskomplikowanie. To ponoć dla 70 proc. użytkowników najważniejsza cecha, o czym firma pisze w komunikacie.
I właśnie ta zasada przyświecała projektantom podczas tworzenia komunikatora. Messenger wygląda teraz nieco inaczej. Z dziewięciu kart zostały tylko trzy główne i jest wizualnie bardzo odchudzony. Jest czarno-biało, bez niebieskich akcentów, które znamy z Facebooka. W kolorze są jedynie zdjęcia profilowe znajomych.
Mianowicie chodzi o wyłączanie konwersacji. Do tej pory "X" był w prawym górnym rogu okienka z rozmową. Teraz przeniesiono go ponad okienko, co w praktyce sprawia, że podczas chęci wyłączenia okienka, internauci masowo klikają w... ustawienia.