Kuriozalna reakcja ministra rolnictwa na reportaż o "leżakach". "Czy mediom o dobro Polski chodziło?"

Paweł Kalisz
Materiał o przerabianiu chorych krów na mięso wbrew przepisom sanitarnym wzburzył opinię publiczną nie tylko w Polsce. O ustaleniach "Superwizjera" głośno wszędzie tam, gdzie polska wołowina trafia na stoły. Tymczasem minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski mówi o incydentalnym przypadku i chce sprawdzać.... intencje dziennikarzy ujawniających koszmarny proceder.
Krzysztof Ardanowski pyta o intencje dziennikarzy, którzy przygotowywali materiał o chorych krowach w rzeźniach. Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta
– Przypadek był incydentalny, ale niewątpliwie psuje on wizerunek polskiej żywności – stwierdził na antenie Polskiego Radia minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski. W ten sposób skomentował doniesienia "Superwizejra" TVN24 o procederze skupowania przez rzeźnie chorych krów, które z pogwałceniem przepisów sanitarnych są przerabiane na mięso i wysyłane do sklepów. Minister twierdzi, że to jednostkowe przypadki, ale tu się myli. Reporter naTemat.pl w ciągu kilku godzin "sprzedał" kilka chorych krów i nie miał żadnego problemu z ich zbytem. To pokazuje skalę całego procederu i nie dziwi fakt, że sprawą zainteresowały się służby weterynaryjne m.in. Finlandii i Czech. Do tych krajów mogła trafić trefna wołowina z Polski. Tymczasem minister rolnictwa zamiast rozwiązać problem pyta o... motywacje dziennikarzy, którzy przygotowali materiał o chorych krowach w rzeźniach. – Nie wiem, jakie były intencje dziennikarzy. Nawet nie próbuję dociekać, czy im rzeczywiście o dobro Polski chodziło – stwierdził Ardanowski.


źródło: Polskie Radio