Brejza puka do drzwi podkomisji smoleńskiej. Poseł PO znowu ściąga kłopoty na władzę

Paweł Kalisz
Poseł Krzysztof Brejza od wielu miesięcy próbuje się dowiedzieć szczegółów na temat postępów prac sejmowej podkomisji badającej katastrofę smoleńską. Bezskutecznie. W siedzibie podkomisji nikt nie odbiera listów poleconych.
Poseł Brejza od wielu miesięcy próbuje się dowiedzieć o efekty pracy podkomisji smoleńskiej. Bez skutku. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Krzysztof Brejza najwyraźniej postanowił na chwilę odpocząć od afery związanej z budową wieżowców przy ulicy Srebrnej i powrócił do sprawdzania, co tam słychać u członków podkomisji sejmowej badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Efekt? Mizerny. Ostatni komunikat na stronie pochodzi z września zeszłego roku. To nie koniec. Okazuje się bowiem, że poseł próbował wysłać kilka pism listem poleconym na adres podkomisji. Wysłać się udało, ale pisma wróciły – listonosz nikogo nie zastał pod wskazanym adresem, awiza nikt nie odebrał. "Wyobraźcie sobie, że ktoś chce przesłać pocztą nowe informacje dot. katastrofy w Smoleńsku. A listonosz odbija się od zamkniętych drzwi. Tak 'działa' organ (utrzymywany przez podatników), który ma 'wyjaśnić' katastrofę lotniczą" – stwierdził na Twitterze poseł Platformy Obywatelskiej. Przypomnijmy, że już w grudniu zeszłego roku poseł wysłał pismo do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie pismo w sprawie zatajania informacji o aktywności podkomisji smoleńskiej przez Antoniego Macierewicza. Polityk pytał między innymi o liczbę posiedzeń podkomisji, jej koszty i zlecone opinie oraz ekspertyzy.