Środa Popielcowa – nie jest to święto nakazane, ale tradycja przykazuje pójść tego dnia na mszę
Paweł Kalisz
Czy Środa Popielcowa jest świętem nakazanym i trzeba tego dnia iść do kościoła? Nie. Jednak bogata tradycja środy popielcowej zobowiązuje, by tego dnia wziąć udział w mszy świętej i posypać głowę popiołem.
Środa Popielcowa, która w tym roku przypada na dzień 6 marca nie jest świętem nakazanym. To oznacza, że wierni nie muszą brać udziału w mszy świętej i nie muszą powstrzymywać się od prac niekoniecznych. Nie jest to święto, w którym przysługuje dzień wolny od pracy.Jednak choć takie uroczystości i święta, jak Niepokalane Poczęcie, Matki Bożej Gromnicznej, Poniedziałek Wielkanocny, święto Najświętszej Maryi Panny, czy właśnie Środa Popielcowa nie są świętami nakazanymi, to jednak Kościół zachęca wiernych, by zgodnie z wieloletnią tradycją brali wtedy udział w liturgii.
Środa Popielcowa (inaczej Popielec), to święto w kościele katolickim, z którym wiąże się obrzęd posypywania głów popiołem. W poprzedzający to święto wtorek oficjalnie kończy się karnawał, zaś ostatnie dni po Tłustym Czwartku aż do wtorku przed Popielcem nazywane są ostatkami.
W kalendarzu katolickim Środa Popielcowa jest pierwszym dniem Wielkiego Postu. Jest to okres pokuty trwający 46 dni kalendarzowych (40-dniowy okres postu, do których nie wlicza się niedziel) przed Wielkanocą. Środa Popielcowa jest więc świętem ruchomym i zwykle wypada w okresie między 5 lutego a 10 marca. Głównym obrzędem Środy Popielcowej jest posypywanie głów popiołem na znak pokuty. Obrzęd ten rozpoczyna duchowe przygotowanie się na zmartwychwstanie Chrystusa. Zwyczaj ten wprowadził papież Urbana II w XI wieku. Wtedy też ustalono, że popiół do posypywania głów wiernych powinien pochodzić z palm poświęconych rok wcześniej w Niedzielę Palmową. Popiół jest symbolem tego, że wszystko, co materialne i doczesne przemija.
Wiele zwyczajów związanych z Popielcem z czasem uległo zapomnieniu. Dawno temu na wsi i w małych miasteczkach popularna była zabawa zwana kodą popielcową. Do pleców kawalerów i panien przywiązywano kłody drewna. Tak obciążeni szli do pobliskiej karczmy, gdzie musieli "wykupić się" stawiając wódkę. Na Podlasiu młode, niezamężne dziewczyny zaprzęgano do tzw. pnia z przyczepionym z tyłu szkieletem śledzia jako karę za to, że zwlekają z zamążpójściem. Na Białostocczyźnie wszystkie gospodynie domowe ceremonialnie i wyjątkowo starannie myły wszystkie naczynia, tak aby nie pozostał na nich nawet ślad tłuszczu po potrawach gotowanych z mięsa.