"Zarząd dzwonił, że nie można jej zapraszać". Dziennikarka opisała, co spotkało ją w radiowej Trójce

Paweł Kalisz
Dziennikarkę Ilenę Babakovą zaproszono do studia, radowej "Trójki", gdzie miała rozmawiać o sytuacji na Ukrainie. Gdy przyszła na Myśliwiecką poczuła się jak stary niepotrzebny mebel. Wszystko dlatego, że ktoś zapomniał ją powiadomić, że na jej wizytę nie zgodził się zarząd rozgłośni.
Olena Babakova usłyszała, że zarząd "Trójki" nie zgodził się na jej udział w programie. Ktoś zapomniał ją o tym powiadomić, zanim przyszła do studia. Fot. Facebook / Olena Babakova
"Życie potrafi człowieka zaskoczyć, niestety nie zawsze przyjemnie" – zaczyna swój wpis na Facebook Olena Babakova, pochodząca z Ukrainy dziennikarka specjalizująca się w stosunkach międzynarodowych, polityce ukraińskiej i polskiej. Wraz z innymi zaproszonymi do studia "Trójki" miała rozmawiać o sytuacji na Ukrainie. Na miejscu okazało się, że zaproszenie dla niej miało zostać odwołane. – Przyszła ta pani, co do której zarząd dzwonił, że nie wolno ją zapraszać – usłyszała Babakova na korytarzu rozmowę, gdy przyszła kwadrans przed umówioną godziną. Wydający Piotr Semka dopytywał, dlaczego jej zdaniem nie może wejść do studia i o to, gdzie wcześniej pracowała.


Pytania o kompetencje i znajomość omawianego tematu nie padło ani razu. W końcu Babakova została pouczona, że co prawda może zostać i wziąć udział w dyskusji, ale nie może nic mówić o radiu. "Audycja jak na takie piekło emocjonalne dla mnie minęła szybko. Temat nas pochłonął, krytykowaliśmy ukraińską demokrację" – opisuje całą sytuację Babakova.

"Już po tym, jak wyszłam z budynku, odezwali się do mnie dwaj uczestnicy programu. Jeden powiedział, żebym się nie denerwowałam, że to nie moja wina. Drugi, że przykro mu, że taka sytuacja miała miejsce i że sam czuł się zażenowany" – komentuje dziennikarka. Po nieprzespanej nocy Babakova postanowiła opisać, jak ją potraktowano w Polskim Radiu.

"Po nocy rozmyślań opisałam sytuację tak, jak ją zapamiętałam i swoje uczucia z tym związane. Wnioski każdy wyciągnie dla siebie. Bo lata miną, ludzie będą mówili, że takie rzeczy się działy, albo że oni o tym nic nie widzieli, bo gdyby wiedzieli, to coś by zrobili. Działo się. Wiedzieli" – kończy swój wpis na Facebooku Olena Babakova.