Zamachowiec przed atakiem na meczet "ozdobił" broń. Wśród napisów są też polskie wątki

Łukasz Grzegorczyk
Jeden ze sprawców masakry w meczetach w Nowej Zelandii - oprócz manifestu - zostawił wymowne hasła na broni, z której strzelał do swoich ofiar. Wśród napisów, które umieścił m.in. na magazynkach, można znaleźć trzy polskie wątki.
Polskie wątki po atakach w Nowej Zelandii. Wymowne hasła na broni sprawcy. Fot. Twitter.com / Wojciech Szewko
Po ataku na dwa meczety w Christchurch w Nowej Zelandii coraz więcej wiemy o motywach działania sprawców. Jeden z nich, zidentyfikowany jako Australijczyk Brenton Tarrant przed zamachem opublikował obszerny manifest. Znalazły się w nim m.in. antyimigranckie i antymuzułmańskie hasła.

Na tym jednak nie koniec, bowiem do sieci trafiły zdjęcia broni, której sprawca użył do przeprowadzenia ataku. Była ona w całości "ozdobiona" wymownymi treściami. Hasła, które dla zamachowca stały się inspiracją pojawiły się nawet na magazynkach.

Feliks Kazimierz Potocki i odsiecz wiedeńska
Z napisów na broni można wyłowić takie, które są bezpośrednio związane z Polską. Najbardziej w oczy rzuca się napis Feliks Kazimierz Potocki. Chodzi o hetmana wielkiego koronnego, który uczestniczył w bojach za Jana III Sobieskiego z Turcją, walczył w bitwach pod Wiedniem i Parkanami.


Wspomnianej bitwie pod Wiedniem sprawca masakry w Nowej Zelandii poświęcił oddzielne miejsce. Na zdjęciach można zobaczyć, że na magazynku widnieje napis: "Vienna 1683".

Na tym jednak nie koniec. Na celowniku broni, której zdjęcia trafiły do sieci znajduje się charakterystyczny symbol Żelaznej Gwardii. To potoczna nazwa faszystowskiej organizacji politycznej działającej w Rumunii w latach 1927–1941. Jej założycielem był Corneliu Zelea Codreanu, faszystowski polityk o polsko-niemiecko-mołdawskich korzeniach. Jego ojciec, Ion (Jan) Zeliński, w 1902 r. zmienił swoje imię na Zelea Codreanu. 



Ataki na meczety
W piątek doszło do strzelaniny w dwóch meczetach w Christchurch, mieście położonym na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej. Do meczetów przy Deans Avenue i Linwood Avenue wtargnęli uzbrojeni napastnicy i zaczęli strzelać do zgromadzonych tam ludzi. Do pierwszego ataku doszło wczesnym popołudniem czasu miejscowego (ok. 2:45 czasu polskiego - red.). Drugi miał miejsce kilkadziesiąt minut później.

Policja potwierdziła informacje o śmierci 49 osób. Wielu rannych trafiło do szpitali, a w mieście wprowadzono stan wyjątkowy.

Kto odpowiada za ataki? 
Służby potwierdziły, że zatrzymano cztery osoby, które prawdopodobnie mają związek z atakiem na meczety. To trzech mężczyzn i jedna kobieta, którzy mogli działać w zmowie. Z relacji świadków wynika, że jeden z napastników, który wtargnął do środka, miał przy sobie broń automatyczną i strzelał do przypadkowych osób.

Z przekazów medialnych wynika, że w meczetach doszło do intensywnej wymiany ognia w momencie, kiedy wkroczyła policja. Okazało się też, że jeden ze sprawców strzelaniny transmitował wszystko w internecie. W mediach społecznościowych krąży nagranie i screeny z tego materiału.