Spiker brytyjskiego parlamentu zniszczył plany Theresy May. Twardy Brexit jest teraz bardziej realny
We wtorek spiker brytyjskiej Izby Gmin John Bercow zabronił kolejnego głosowania nad przyjęciem porozumienia z UE, co zdecydowanie popsuło szyki brytyjskiej premier Theresy May. Jego interwencja sprawiła, że polubowny Brexit stał się jeszcze trudniejszy do osiągnięcia. Wiele osób zastanawia się, na czym polegało działanie przewodniczącego Bercowa i dlaczego nie pozwolił na głosowanie.
Bercow od 2009 roku pełni funkcję spikera (przewodniczącego) Izby Gmin, czyli jest odpowiednikiem naszego marszałka. Nie jest to jednak stanowisko, którego kompetencje określa konstytucja, a prawo zwyczajowe. Dlatego też marszałek ma prawo m.in. do moderowania debaty w Izbie Gmin (udziela głosu, daje posłom nagany, odbiera głos) i zarządza budynkiem parlamentu, bo tak robili jego poprzednicy.
Tak samo było podczas ostatniej debaty nad umową z Unią Europejską w sprawie Brexitu. Bercow uznał, tak samo jak jego poprzednik w 1604 roku, że Izba Gmin nie może głosować nad tym samym projektem, skoro już wcześniej go odrzuciła. Innymi słowy parlament może przeprowadzić kolejne głosowanie, jeśli zostanie przegłosowane zarządzenie przewodniczącego Izby lub jeśli Theresa May znacząco zmieni kształt conajmniej jednej części porozumienia.
Tym samym premier znalazła się w trudnym położeniu, ponieważ chciała prosić UE o przesunięcie terminu Brexitu na czerwiec, a teraz będzie musiała przekonać przywódców Unii, żeby poczekali jeszcze dłużej. To oznacza tylko jedno – że jeśli UE nie zgodzi się na prośby May, czeka nas twardy Brexit. • YouTube.com / Guardian News
źródło: BBC