Burmistrz bierze urlop i... będzie pomagał w czasie egzaminów. "Trzymam kciuki za nauczycieli"

Katarzyna Zuchowicz
Strajk nauczycieli zbliża się wielkimi krokami. I wielki dylemat, kto będzie pilnował egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasisty. Burmistrz gminy Czarne na Pomorzu (ok. 10 tys. mieszkańców) zapowiada, że bierze urlop i idzie pomagać do szkoły. Będzie wolontariuszem. – Jak będzie trzeba, to wezmę urlop bezpłatny. Chcę w tym czasie być z dyrektorem, z dziećmi, z młodzieżą – mówi – mówi naTemat burmistrz Piotr Zabrocki.
– Zrobimy wszystko, żeby egzaminy się odbyły – mówi naTemat burmistrz gminy Czarne, Piotr Zabrocki. Sam na czas strajku zamierza wziąć urlop i pomagać w szkole. Fot. Piotr Zaborcki
Nie słyszałam o żadnym burmistrzu, wójcie, czy prezydencie, który planuje urlop, by wesprzeć szkoły. Naprawdę na czas strajku chce pan wziąć urlop?

Oczywiście, że planuję urlop. Nie ma żadnego problemu. Jestem na etapie planowania urlopu 8 kwietnia, w pierwszy dzień strajku. Od tego dnia, ja, burmistrz Piotr Zabrocki, jestem na urlopie i w ramach wolontariatu pomagam nauczycielom i dyrektorowi w sprawowaniu opieki nad uczniami. Albo dyrektorom. Zobaczymy jeszcze, jak rozłożymy zajęcia w czasie strajku. Pamiętajmy, że dyrektor nie może strajkować. Musi sprawować opiekę nad uczniami.


To będzie jeden dzień urlopu, czy więcej?

Do chwili zakończenia strajku. Na tyle, ile mam urlopu do wykorzystania, będę go wykorzystywał. Nawet jak będzie trzeba, to wezmę urlop bezpłatny. Chcę w tym czasie być z dyrektorem, z dziećmi, z młodzieżą.

Będzie pan pilnował egzaminów?

Jeśli przejdę przez przeszkolenie egzaminacyjne i kuratorium pozwoli mi w ramach wolontariatu sprawować opiekę nad egzaminem, to bardzo chętnie będę pracował w komisji egzaminacyjnej.

Jak pan wpadł na takie rozwiązanie?

Nie muszę wpadać na takie pomysły. Jestem nauczycielem z krwi i kości. A dziś dodatkowo reprezentuję organ prowadzący szkoły. Nie wyobrażam sobie, żeby organ prowadzący nie zainteresował się tym, co się dzieje w szkole.

My w 80 procentach jesteśmy gotowi do strajku. Powołaliśmy sztab kryzysowy. Od trzech tygodni wałkujemy temat. Spotykamy się z nauczycielami, związkami zawodowymi, z dyrektorami. Wszystko mamy przepracowane, dochodzimy do różnych pomysłów. 26 marca mamy sesję Rady Miasta i jeden z punktów to informacja dyrektorów, co będzie robione w czasie strajku.

Jaki jest plan, co się będzie działo w pana gminie?

Na pewno nie będziemy prosili, żeby dzieci były zabrane do domu na czas strajku. Mamy też własny pomysł na egzaminy, ale na razie nie chcę go ujawniać, bo jest nasz własny, "made in Czarne". Przez wiele godzin został wypracowany przez dyrektorów i nasz referat oświaty.

Natomiast absolutnie nie jesteśmy zainteresowani, żeby egzaminy i sprawdziany się nie odbyły. Zrobimy wszystko, żeby się odbyły. Żeby dzieci nie miały w głowach przez kolejne 30 lat, że ich egzaminy odwołano.

Nie mogę na to pozwolić, nie przyjmuję tego. To pokolenie i tak cały czas będzie pamiętało, że w czasie jego edukacji odbyło się coś takiego jak strajk. Chcemy dać rodzicom jasny komunikat, że jako gmina odpowiadamy za dzieci i zrobimy wszystko, żeby były bezpieczne. A rodzice mogą spokojnie w tym dniu pracować. W tym czasie u nas w gminie dzieci będą miały inne zajęcia.

Wiem, że w czasie strajku najpierw po głowach dostaną nauczyciele, a później rodzice zapytają: "A co zrobił samorząd?". Dlatego mam gotowe argumenty, że w czasie strajku zabezpieczamy uczniom atrakcyjne zajęcia dodatkowe. Na przykład związane z segregacją odpadów i bezpieczeństwem. Będą prowadzone przez Ochotniczą Straż Pożarną, Państwową Straż Pożarną i pracowników z Nowego Dworu.


W Polsce cały czas jest niepewność, kto w tym czasie będzie pilnował egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasisty. Jak to będzie u pana?

Jeśli będzie potrzeba skorzystania z doświadczonej kadry, która posiada uprawnienia pedagogiczne, to jako gmina mamy zatrudnione panie świetlicowe w świetlicach wiejskich. Jestem w stanie zamknąć świetlice do godziny 14-15, żeby panie mogły pomóc w opiece nad dziećmi.

Mamy też np. możliwość wykorzystania nauczycieli z zakładu karnego, a także nauczycieli ze społecznych szkół, które nie strajkują.

Jedno jest pewne. Nie możemy doprowadzić do paraliżu strajkowego. To znaczy, strajk może się odbywać, ale my musimy zapewnić bezpieczeństwo dzieciom, żeby rodzice byli zadowoleni.

Popiera pan strajk?

Nauczyciele powinni więcej zarabiać, powinni mieć systematycznie wprowadzane podwyżki. Uważam, że nauczyciele upominają się o coś, co dawno powinno być spełnione. Trzymam za nich kciuki.

W naszej gminie siedzimy i rozważamy różne scenariusze. Na przykład taki, że decydujemy się zdjąć jedną inwestycję i 1 kwietnia dajemy podwyżki nauczycielom.

Byłby pan skłonny zrezygnować z jakiejś inwestycji, by podnieść pensje w szkołach?

Pomysł jest, ale jeszcze nie rozmawialiśmy z radnymi. Uważam jednak, że lepiej mieć dobrze wykształconych uczniów i rodziców zadowolonych z wykształcenia swojej pociechy niż np. chodniki. My od dwóch lat inwestujemy w zajęcia dodatkowe dla uczniów.

Kiedyś mieliśmy szereg zajęć, za które nauczycielom nie płaciliśmy. Gdy dowiedziałem się, że w gminie nauczyciele prowadzą bezpłatne zajęcia, to jedna z moich pierwszych decyzji była taka, że muszą otrzymywać za nie zapłatę. Uznałem, że nie ma nauczyciela, który z własnej woli chce pracować za darmo. Dziś płacimy im za każdą pracę, bo chcemy wykształcić młodych ludzi.

b]Odczuwa Pan wsparcie rządu?[/b]

Dzięki środkom unijnym i rządowym udało się m.in. przeprowadzić termomodernizację budynków użyteczności publicznej, w tym szkół. A także dokonać niezbędnych remontów, które były potrzebne.

Ile szkół ma u pana strajkować?

Wszystkie, oprócz jednej. Jedna ze szkół została pominięta w referendum, nie wypowiedzieli się, czy chcą strajkować, nikt im tego nie zaproponował. Prawdopodobnie dlatego, że nie ma swoich przedstawicieli w ZNP i Solidarności. Poprosiłem panią dyrektor, żeby we własnym zakresie przeprowadziła sondaż.

Jakie były wyniki referendum w pozostałych szkołach?

Około 90 procent.

Jeśli strajk się przedłuży, utknie pan w szkole na dłużej, co w tym czasie będzie z urzędem?

Sytuację mam o tyle komfortową, że szkoła jest około 200 metrów od urzędu. Nawet teraz, jak rozmawiam z panią, widzę ją przez okno. Nawet w sytuacji kryzysowej, gdy trzeba będzie podpisać dokument, czy podjąć jakąś decyzję, to mogę się zjawić. Albo zawsze pracownicy mogą przywieźć dokumenty do szkoły. Kontakt z urzędem będzie.


Wie pan, jak jest w innych gminach? Jak szykują się do strajku?

Nie mam czasu obserwować, co robią inni. My wprowadzamy swoje pomysły, które są dobre dla ludzi i powodują, że nauczyciel czuje się w pracy komfortowo.

Na przykład jakie?

Podjęliśmy uchwałę dotyczącą wzrostu płac za wychowawstwo, za różne dodatki. Wyprzedziliśmy to, co dzieje się w niektórych szkołach. Nasi nauczyciele, wyjeżdżając na wycieczki, nie tracą nadgodzin, choć wcześniej je tracili.

Od nowego roku zmniejszamy też klasy do 15 osób. To generuje środki, ale daje wielką satysfakcję, że nauczyciel ma większy kontakt z uczniami.

Brzmi niezwykle jak na szkoły publiczne.

W państwowej oświacie tworzymy standardy, które powinny być na co dzień. Wiem, że może kosztem chodnika, ale wolę mieć dobrze wykształconego człowieka, który będzie miał pracę, będzie płacił podatki, najlepiej w naszej gminie. A chodnik mogę zrobić za dwa lata.