Julia Wieniawa ofiarą hejterów, bo wybrała nie tego faceta. Serio? Ludzie, zostawcie ją w spokoju
Ciężkie życie celebryty. Zwiąże się z kimś? Źle. Rozstanie? Też źle. Jest sam? Coś na pewno jest z nim nie tak. Internauci nigdy nie są zadowoleni i nie omieszkają swoim niezadowoleniem się dzielić – niekiedy w sposób uwłaczający wszelkim standardom. Teraz dostało się Julii Wieniawie, która popełniła dwa niewybaczalne "grzechy" – nie dość, że związała się z nowym mężczyzną szybko po rozstaniu, to jeszcze jej nowy partner, muzyk Alek Baron, jest o 15 lat starszy. Zgroza! Serio, kiedy damy innym ludziom po prostu żyć?
Oczywiście sława, szczególnie tak intensywna, ma również swoje cienie. Życie młodej celebrytki jest pod czujnym okiem Wielkiego Bra..., wróć, internautów. I to tej grupy internautów, która jest najbardziej rozsądna, moralna, ułożona i normalna. Oczywiście w cudzysłowie. To internauci przez wielkie "I".
Jako specjaliści w każdej dziedzinie życia – od macierzyństwa przez zasady zdrowego żywienia po "dzieci głodujące w Afryce" – Internauci przez lupę przyglądają się celebrytom i zawsze służą naręczem rad, słów potępienia oraz ironicznych złośliwości. W końcu oni są wspaniali i żyją wspaniale, więc jako życiowi coache, wręcz guru, mają obawiać nawracać tych zbłąkanych.
Być może brzmi to ostro, a internauci, którzy nie są Internautami, się na mnie obrażą. Jednak cała "afera" z Julią Wieniawą mnie po prostu ostro wkurza. Bo nie mogę po prostu znieść, kiedy ludzie wchodzą nawzajem w swoje życie z butami i stają się bogami moralizatorstwa.
Grzechy internetowe
Wieniawa zrobiła coś, czego internet nie może wybaczyć. Ba, zrobiła to nawet kilkakrotnie.
Najpierw związała się z Antkiem Królikowskim – popularnym aktorem z aktorskiej familii, do tego starszym od niej o 10 lat. Oczywiście opinii, że Wieniawa na plecach Królikowskiego wchodzi na salony i jest przebiegłą modliszką, było co niemiara. Związek celebryty i celebrytki aspirującej – to w końcu temat, który "grzeje" zawsze.
Minęły dwa lata, ludzie się przyzwyczaili, ale nagle pojawili się plotki, że Wieniawa – już sławna i wpływowa, oraz Królikowski się rozstali. Nie było prania brudów, rozstanie było raczej kulturalne, jednak Internauci znowu zaatakowali. Najbardziej dostało się oczywiście Wieniawie. "Wiedzieliśmy, że tak będzie, jesteś karierowiczką, to wszystko przez Ciebie" – taka narracja dominowała.
Od grudnia minęło kilka miesięcy, a "informator" Pudelka przyłapał Wieniawę i Aleksandra Milwiwa-Barona, muzyka z zespołu Afromental i jurora w "The Voice", na obiedzie w jednej z warszawskich restauracji. Huknęły plotki i szybko okazało się, że faktycznie jest coś na rzeczy. Oboje wstawili w tym samym czasie zdjęcia z Wyspy Zielonego Przylądka, ktoś też zobaczył ich, jak przytuleni idą ulicą.
Internet był tak podekscytowany, a doniesień o Wieniawie i Baronie było tak dużo, że para w końcu zdecydowała się na coming out. "Julia Wieniawa i Aleksander Milwiw-Baron przyłapani na śnieżnych szaleństwach w Alpach! Jak donosi osoba z ich bliskiego otoczenia bawią się doskonale" – podpisali wspólne zdjęcie z Alp. Ironia w opisie nie kłamie – celebryci sami byli zmęczeni, maniakalnym już niekiedy, zainteresowaniem plotkarskich mediów.
Granda.
"Na wakacjach z tatą"
Oczywiście Internauci musieli reagować. I pouczać "zbłąkaną" i "głupią" Wieniawę. Niekiedy w sposób absolutnie nie do pomyślenia.
"To zdjęcie powinno mieć podpis »na wakacjach z tatą«", "Serio?! Z tym starym dziadem?", "A taka »wielka miłość" z Antkiem była", "Pani Julio, takim tempem to pół, jak nie więcej, części męskiej show biznesu Pani do 30-tki pozna" – brzmiały komentarze pod zdjęciem na profilu Wieniawy.
Nie nasza sprawa
Spójrzmy prawdzie w oczy. Różnica wieku w związku – która zawsze niesamowicie elektryzuje, jak chociażby w przypadku pierwszej pary Francji – jest naprawdę mało istotna. Bo koniec końców są rzeczy ważniejsze niż wiek. Jak chociażby akceptacja, miłość czy umiejętność wspólnego oglądania Netflixa. Oprócz tego każdy inaczej przepracowuje rozstanie oraz jest gotowy na kolejny związek w innym momencie.
Wszystko zależy od osoby, jest kwestią indywidualną. I to naprawdę nie nasza sprawa. Chyba warto to sobie w końcu uświadomić. Może w końcu damy innym ludziom żyć, a swoje uwagi zostawimy dla siebie?
Może to niektórych zszokuje, ale Julia Wieniawa jest pełnoletnia i może robić co chce. Będzie szczęśliwa (a wygląda na szczęśliwą bardzo)? Wspaniale! Rozstanie się z Baronem? Takie jest życie, związki często nie wychodzą. Zwiąże się z kimś innym? Super, szczęścia! Postanowi wstąpić do zakonu i żyć w celibacie? Fajnie, powodzenia!
Każdy wybór jest ok, bo to jej wybór. Trudno nam to jednak uszanować, zwłaszcza, że Wieniawa jest kobietą. A utarło się, że kobietę powinno się krytykować i "sprowadzać na dobrą drogę". Kobieta nie powinna tyle "romansować". A to jedna z największych bzdur.
Dlaczego nie możemy być ludźmi dla ludzi? Musimy być wilkami? Dlaczego wciąż zapominamy, że niektórzy w ogóle się krytyką nie przejmą, ale inni przejmą się bardzo? Raczej powinniśmy unikać powtórki ze sprawy Moniki Lewinsky, a nie ją powtarzać.
Na szczęście są też internauci mądrzy.