Odmęt szaleństwa nie ma barw politycznych. Pożar Notre Dame pokazał obłąkane myśli i polskiej prawicy, i lewicy

Piotr Rodzik
Naprawdę nie ma żadnego przypadku w tym, że ulubioną taktyką stosowaną przez polskich polityków jest odwieczna zasada "dziel i rządź". Nim bowiem strażakom w Paryżu udało się opanować pożar w katedrze Notre Dame, drugi pożar wybuchł w Polsce. W głowach najbardziej zagorzałych akolitów szeroko rozumianej prawicy i lewicy.
Pożar Notre Dame rozemocjonował i polską prawicę, i lewicę. Fot. Waterced / CC BY-SA 4.0 / Wikimedia Commons
Dla mnie to jeden z najbardziej symbolicznych (to słowo będzie pojawiało się w tym tekście często) obrazków poniedziałkowego wieczoru. A symbole były tego dnia bardzo sugestywne – w telewizji chyba każdy widział rzesze klęczących paryżan, którzy modlili się o ratunek dla chluby swojego odwiecznego miasta.

A mówimy przecież o narodzie, który jest na wskroś laicki. Raptem 4 proc. Francuzów to praktykujący katolicy.

Drugi symbol dostrzegłem już u nas. Bo kiedy cała Francja potrafiła się zjednoczyć (nawet Marine Le Pen pochwaliła Emmanuela Macrona za działania ws. Notre Dame!), nam udało się pokłócić o zabytek niemal tysiąc kilometrów od polskiej granicy. To doprawdy sztuka – niemal taka jak dzieła, które spłonęły w katedrze.


Każdy widzi w ogniu dokładnie to, co chce
Cała awantura była zresztą dla mnie zaskoczeniem. Nie oceniam, kto jest w Polsce dzisiaj bardziej twardogłowy – twarda prawica czy twarda lewica. Niemniej jednak o ile nawet spodziewałem się, że nasza prawica może wykorzystać pożar politycznie (wiadomo: Francja, islam, zamykanie kościołów), tak porażające w dniu pożaru wynurzenia osób kojarzonych z szeroko rozumianą lewicą były dla mnie co najmniej zaskoczeniem.

Zadziwia mnie samo rozemocjonowanie polskiego społeczeństwa. Teoretycznie mamy dość powodów do solidarności z Francją. Mało który kraj ma przecież takie "doświadczenie" w odbudowywaniu swoich zabytków jak my, Polacy. Tu mogą rodzić się emocje.

"Nasza" awantura na bazie paryskiego pożaru nie ma jednak wiele wspólnego z autentycznym współczuciem dla Francuzów. Niemal każdemu zaangażowanemu w dyskusję przyświecają bowiem cele "wewnętrzne". Problemy Francuzów i ich pożar niejako transponowano na nasze polskie poletko. Nagle okazało się, że pożar Notre Dame może świadczyć o upadku Francji. Albo wielkości Polski. Niepotrzebne skreślić.

Że wymyślam? Wystarczy włączyć internet. Najaktywniejsi są "zwykli" Polacy. Nie potrzeba wielkiego nazwiska, żeby chwilę po wybuchu pożaru zacząć głosić skrajne teorie.

My tacy dobrzy, oni tacy źli
I tak na prawicy popularna jest teoria roszczeniowa. Skoro Francuzi się na nas wypięli, to i my nie bądźmy gorsi. "My, Polacy, zawsze jesteśmy pierwsi do pomocy. Ale w obliczu tragedii w Paryżu samowolnie ciśnie się na usta pytanie, gdzie byli Francuzi, kiedy 17 września 1939 roku płonęły katedra św. Jana Chrzciciela i Zamek Królewski w Warszawie?" – napisał jeden z internautów.

Jak widać, w dwóch zdaniach można pomieszać pretensje wojenne ze "zwykłym" pożarem w 2019 roku. Nie chcę też oceniać postawy Francuzów sprzed osiemdziesięciu lat, ale jest "drobna" różnica pomiędzy pomocą w odbudowie świątyni a ratowaniem mimo wszystko dość odległego państwa przed niemiecką agresją. Czas zresztą pokazał, że Francuzi i tak nie byli gotowi do wojny. Kolejna kwestia to wspomniane już 80 lat. Dlaczego obecne pokolenie Francuzów ma być obarczane jakąś "winą" za decyzje ich dziadków lub nawet pradziadków?

Takich oburzonych głosów jest więcej. Kto inny zwraca uwagę, że Francja na własne życzenie niszczy swój kraj. A my jeszcze chcemy im do tego remontu dopłacać. No i najgorsze: "Bogata ta Polska, a jeszcze wypłata roszczeń żydowskich za pasem!". Inna sprawa, że – jeśli wierzyć polskim internautom – we Francji nie ma już co ratować. Przez internet przelewa się bowiem teoria o upadku francuskiego państwa. Którego pożar Notre Dame jest oczywiście najbardziej jaskrawym przykładem.

Poza tym – nawet jeśli odbudują katedrę (i to z naszą pomocą), to i tak urządzą sobie supermarket. Albo centrum multikulti. No i znowu – oni by nam nie pomogli. Wreszcie jest moment chwały, bo przecież każdy wie, dlaczego zapłonęła Notre Dame. Przez islamistów – niektórzy w ogóle się z tym nie kryją. Że tak sądzą i że już to wiedzą."Moja intuicja podpowiada mi, że islamiści wykorzystali remont i albo było kilku w ekipie remontowej, albo użyli rusztowanie i podpalili" – to kolejny wpis z Twittera. Na szczęście Polska jest inna. Katolicka, bez uchodźców, bez islamu.

"Ja bardzo proszę tak zorganizować nasz kraj, abyśmy nie mieli potrzeby odbudowywać klasztoru jasnogórskiego po ataku niewiernych" – pisze ktoś w sieci. A przecież czasami można po prostu milczeć
Równie kolorowo jest na lewicy. Tutaj w oczy rzuca się przede wszystkim reakcjonizm. Chyba możemy założyć, że reakcją człowieka na taką tragedię, jak pożar Notre Dame, powinna być swojego rodzaju zaduma, prawda?

Dla niektórych to jednak okazja do zadymy. "Polska prawica nie potrafi wybaczyć Francji laicyzacji. Stąd te prostackie i żenujące ataki po pożarze katedry. Dziś PiS leczy swoje potężne kompleksy pouczaniem Francuzów przy każdej okazji, nawet tak kuriozalnej jak przypadkowy pożar" – czytam na Twiterze. Na tym samym profilu czytam, że pożar Notre Dame kojarzy się z... fiaskiem budowy pis-owskich wież na terenie spółki Srebrna. Ktoś inny z kolei pod postem na Facebooku o upadku iglicy Notre Dame ma nadzieję, że dokładnie tak będzie wygląda upadek PiS.
Fot. Facebook.com
Mało? To warto spojrzeć jeszcze choćby na Facebooka związanego z partią Razem Roberta Kolińskiego. Jego dokonania polityczne są na tyle małe, że de facto Kolińskiego można traktować tak jak każdego zwykłego internautę.

I co na tym Facebooku? Wielka radość z pożaru Notre Dame. "Jedyny kościół, który oświeca, to ten, który płonie". Galopująca głupota
Wszystkie te wpisy łączy jedno – patrzenie na sprawę Notre Dame z własnej, bardzo wąskiej perspektywy. Najczęściej bardzo polskiej. Kiedy płonie katedra, której dach stanowiło tysiącletnie (!) drewno, nie ma dobrych słów do oddania tragedii. Dziedzictwo tego miejsca jest dla Polaków – doświadczonych przez wojny – właściwie niewyobrażalne. U nas takich rzeczy po prostu nie ma. I już.

A mimo to tak wielu z nas decyduje się komentować tę sytuację w jakiś wynaturzony sposób. Czy to doczepiając się uchodźców, czy to kościoła, czy pretensji wojennych sprzed 80 lat.

Przy tej okazji trudno też wywnioskować, co taka sieciowa wojna o ogień w Notre Dame ma w sumie zmienić. Francuzi i tak tego nie czytają. Oni mają swoje problemy i swoje przekonania. W Polsce pożar Notre Dame nikogo nie nawróci. Ani na lewo, ani na prawo.

Trzeba też zauważyć, że przykład idzie z góry. Jeśli myślicie, że te prymitywne słowa to domena "anonimów", to jesteście w błędzie. Równie chętnie sprawę Notre Dame komentowały osoby, które przynajmniej teoretycznie mają coś do straty. Własne nazwisko. I znowu – szaleje i lewica, i prawica.

Kto więc zapomniał odciąć sobie internet jeszcze zanim nie ugaszono pożaru?

GWIAZDY PRAWICY

Ogień piekielny Tomasza Terlikowskiego
Na czoło w tym osobliwym zestawieniu mądrości wybija się naczelny obrońca moralności w Polsce – Tomasz Terlikowski. W pewnym sensie nawet rozumiem go. Gdybym był zatwardziałym katolickim publicystą, na widok ciemnych wnętrz katedry podświetlonych jedynie żarzącym się ogniem też miałbym piekielne skojarzenia. Sam przypomniałem sobie słynną serię gier "Diablo" na widok niektórych fotografii: Ale nie jestem zatwardziałym katolickim publicystą, więc mimo dziwię się Terlikowskiemu, który w pożarze wywołanym najprawdopodobniej niebywałą fuszerką ekipy remontowej dostrzegł znaki.

"Znaki są do tego, żeby je odczytywać. Płonie katedra Notre Dame w Paryżu. Płonie Kościół, płonie Europa. Czas zmierzchu. Jeśli się nie nawrócimy, spłoniemy wszyscy" – napisał. Dokładnie ten sposób.
Czasami nie wiem, czy ci wszyscy krytycy nowoczesnej, laickiej Europy (ta "diagnoza" to hit internetu po wybuchu pożaru) nie pamiętają, że w tej "starej, dobrej, chrystusowej Europie" kościoły płonęły co chwilę, płonęli na stosach też ludzie, a papieże byli często zwykłymi mordercami. I jakoś nie spłonęliśmy, obyło się też bez nawrócenia.

Takie słowa brzmią wręcz kuriozalnie w sytuacji, kiedy realnie rzecz biorąc – i pomijając kontrowersje finansowe czy związane z pedofilią – ostatnie kilkadziesiąt lat to pierwszy raz w historii Kościoła Katolickiego (może pomijając jego początki), kiedy można na niego liczyć jako na instytucję. W zwykłych kwestiach: niesieniu pomocy, służbie potrzebującym.

Islamski napór Adama Andruszkiewicza
Dla 28-letniego posła z Grajewa do pełni szczęścia chyba zabrakło tylko wczoraj księżyca w ostatniej kwadrze na tle płonącej katedry. W ostatniej kwadrze, czyli w kształcie muzułmańskiego półksiężyca.

Wiceminister cyfryzacji po stosunkach międzynarodowych w pożarze dostrzegł bowiem symbol upadku chrześcijańskiej kultury w Europie. "Symboliczne... płonie najsłynniejsza świątynia Francji, katedra Notre Dame. Francji, która dawno porzuciła chrześcijańskie wartości na rzecz multikulturalizmu i islamskich imigrantów. Trudno o bardziej wymowny symbol upadku chrześcijaństwa na zachodzie" – napisał Andruszkiewicz na Facebooku. Postawa posła Andruszkiewicza to oczywiście jawny dowód na to, że nie ma takiej tragedii, na której nie można spróbować ugrać kilku procent poparcia. Bo inaczej takiego wpisu jeszcze w trakcie pożaru zinterpretować po prostu nie można.

Tego, że ci sami chrześcijanie już zbierają pieniądze, żeby odbudować swoją świątynię, poseł nie odnotował.

Nowy dom Allaha Magdaleny Ogórek
Zaczęło się od Rafała Ziemkiewicza. Prawicowy publicysta znany z ciętego języka akurat nie popłynął tym razem – wyraził po prostu swoją opinię i napisał na Twitterze, że w jego ocenie francuskie państwo obecnie nie będzie w stanie zagwarantować uczciwego śledztwa dotyczącego przyczyn pożaru. I już.

Pod jego wpisem odezwała się jednak Magdalena Ogórek. Była kandydatka SLD na urząd prezydenta napisała: "Pod posadzką korona cierniowa Chrystusa. Za 4 dni Wielki Piątek. Woda już na pewno zalała skarbiec, gdzie spoczywa relikwia".

Ale to był tylko początek wpisu. "Za to za rok w okolicy na pewno przybędzie nowy meczet. Siedzę przed telewizją zdruzgotana" – dodała obecnie już prawicowa publicystka. Magdalena Ogórek nie odnotowała w mediach społecznościowych ani tego, że relikwie uratowano, ani tego, że katedra nadal stoi, ani tego, że zostanie wyremontowana. Każdy trzeźwo myślący człowiek powinien za to odnotować, że pani Ogórek jest w stanie napisać dosłownie wszystko, jeśli tylko będzie mogła w ten sposób zyskać rozgłos.

Naprawdę trudno bowiem znaleźć logiczne wytłumaczenie tego, że w walce o katedrę dziennikarka dostrzegła budowę nowego meczetu. Oczywiście inne niż takie, że to wyrachowany wpis obliczony na prawicowy poklask.

Ciąg przyczynowo-skutkowy Bernadety Krynickiej
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości w tempie godnym Usaina Bolta rozwiązała zagadkę pożaru Notre Dame. Jak uznała, płomienie w katedrze Notre Dame to skutek "chorej laicyzacji". Choć posłanka została dosłownie zrównana z ziemią za swoją opinię w mediach społecznościowych. Poszła jednak w zaparte. "Jeśli wydaje się państwu, że Francja przeznacza dostateczne środki na opiekę nad sakralnymi skarbami, to gratuluję rozeznania" – napisała.

W calej logice posłanki jedna rzecz się nie zgadza. Pożar wybuchł nie z powodu zaniedbań, tylko w wyniku rozpoczętego remontu. W tym kontekście twierdzenie, że budynek zapłonął przez wieloletnie zaniedbania, jest po prostu bez sensu. Pożar wybuchł najprawdopodobniej dlatego, że ktoś w końcu chciał coś zrobić. I robił to bardzo nieudolnie. Choć trzeba przyznać, że remont był sfinansowany z różnych prywatnych źródeł. Francja jako państwo nie przeznaczała wystarczających środków na utrzymanie Notre Dame. Ale to jeden, jedyny punkt, w którym posłanka nie mija się z rzeczywistością.

GWIAZDY LEWICY

Poezja życia Jasia Kapeli
Tak, poezja, nie proza. Bo publicyście krytyki politycznej pożar Notre Dam przypomniał wiersz Michała Kaczyńskiego pt. "Warszawa płonie". A konkretnie chodzi o wers: "nie gaście gówna, cud, że się pali". We wpisie Kapeli nie zabrakło nawet emotki „xD”.

Poeta z typowo lewicowym sznytem podkreślił także, że jego dziewczyna "nie była w środku, bo za drogo". On sam też nie był – i domyślam się, że może stąd bierze się jego obojętny stosunek do tej niewątpliwej tragedii. Wpis na Facebooku Kapeli wywołał takie zamieszanie, że Kapela musiał nawet jeszcze coś dopowiedzieć. "Ło Jezu. Wiadomo, że tragedia i zabytek, ale dajcie się człowiekowi nacieszyć. W końcu to naprawdę cud, że się pali. I wcale się nie cieszę, bo nie lubię Kościoła Katolickiego, tylko zupełnie bezinteresownie lubię patrzeć, jak płoną symbole cywilizacji, która prowadzi nas wprost do zagłady. Przepraszam" – napisał.

A teraz wyobraźcie sobie siedemnastoletniego (wówczas) Jasia Kapelę, który w 2001 roku z wypiekami na twarzy obserwował upadające World Trade Center w Nowym Jorku. A tak już poważnie – obserwowanie z radością, jak w oczach znika 850-letnia katedra, kojarzy mi się trochę z fanami teorii spiskowych, UFO i innych dziwactw.

Oni też czekają na zmiany z bardzo prostego powodu – nie potrafili się odnaleźć w prawdziwym świecie.

Koniunkcja planet Manueli Gretkowskiej
Na prawicy jest łatwiej. W zasadzie już "wiadomo", że Nasza Pani spłonęła, bo Francję zalewa masa uchodźców. Na lewicy taki powód "nie przejdzie".

Swoje wyjaśnienie paryskiego dramatu odkryła Manuela Gretkowska. Założycielka polskiej Partii Kobiet winą za pożar obarczyła… układ astrologiczny. "Gwiazdy o 18.50, kiedy wybuchł pożar, były 'gorące' dla paryskiego nieba. W znaku Koziorożca zacieśnia się koniunkcja złowieszczego Saturna z echem Marsa (Plutonem nieznanym epoce). Ta koniunkcja przynosząca zniszczenia jest jak kleszcze zanurzone w żywioł ognia Barana, wiosennego Słońca. Do tego kwadratury sprzyjające katastrofom trudnym do wyobrażenia" – "wyjaśniła" Gretkowska. Przy okazji okazało się, że "płoną lasy z powodu diabelskiego zatrucia ziemi" i "chciwości, by więcej i więcej wszystkiego".

Chrześcijańskie mordy Michała Bilewicza
Pożar Notre Dame skomentował też Michał Bilewicz. Jeśli nie kojarzycie tej osoby, to… najpierw przeczytajcie jego wpis. "Czy mówimy o tej samej katedrze Notre Dame, w której figura przedstawiająca synagogę to ślepa kobieta spowita jadowitym wężem? Na razie ten budynek przypomina nam o chrześcijańskich mordach na Żydach, a nie jakichkolwiek wspólnych fundamentach" – napisał na Twitterze.

Jego wpis to reakcja na wypowiedź Andrzeja Dudy. Prezydent stwierdził bowiem, że odbudowa katedry może być symbolem odbudowy Europy na "jej prawdziwym, historycznym, judeo-chrześcijańskim fundamencie". A teraz wyobraźcie sobie, że Bilewicz to profesor nadzwyczajny UW i kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW. Nie neguję dorobku naukowego i olbrzymiej wiedzy, ale taki wpis w takiej chwili był co najmniej zaskakujący.