Przekazała swoją "trzynastkę" dla nauczycieli. Znana publicystka apeluje, by nie dali się zastraszyć

Katarzyna Zuchowicz
Przekazała swoją "13 emeryturę dla strajkujących nauczycieli. Działa w Społecznym Komitecie "Wspieram nauczycieli" i na Facebooku uruchomiła internetową zbiórkę pieniędzy dla pedagogów. – Nie powinniśmy pozwolić na skończenie strajku przez to, że ustąpimy, damy się zastraszyć – mówi w rozmowie z naTemat Halina Bortnowska, znana teolog, filozof i publicystka.
Halina Bortnowska przekazała swoją "13 emeryturę" na fundusz strajkowy "Wspieram Nauczycieli". Fot. Facebook/Halina Bortnowska
Przekazała Pani "13 emeryturę" dla strajkujących nauczycieli. Zapoczątkowała zbiórkę dla nich na swoim Facebooku. Pisze Pani, że trzeba okazać solidarność z nauczycielami i pracownikami oświaty. Dlaczego to dla Pani ważne?

Dzięki temu, że moja rodzina jest młoda, poza mną, nie boimy się o każdy mały grosz. Z drugiej strony uważam, że jest to wskazywanie czegoś przez działanie. Podziwiam papieża Franciszka za to, że swoje zasady potrafi wcielić w symboliczne działania. I to jest może próba naśladowania go w tym. Papież mówi nam w ten sposób mnóstwo rzeczy. Ja ciągle szukam co można zrobić, żeby to coś znaczyło. Uznałam, że przekazanie "13 emerytury" strajkującym nauczycielom też coś znaczy. Nie muszę mówić, niech każdy sam pomyśli.


"Dziękuję za pomysł i przykład. Wpłaciłem 888 zł, czyli jeszcze nieotrzymaną emeryturę+ netto na konto wspierania nauczycieli", "Ode mnie też poszło. Nie poddawajcie się!" – takie są już komentarze pod Pani wpisem.

Jeśli tak jest, to bardzo się cieszę. Nie chodzi tylko o "13”, niech to będzie 5 zł. To też będzie bardzo ważne. Postaram się w miarę możliwości napisać do wszystkich ofiarodawców, żeby dalej poprowadzić tę akcję.

Czy nauczyciele powinni przerwać strajk na czas matur?

Nie powinni. Chyba, że postanowią inaczej. Maturzyści nie są dziećmi. My im właśnie zamierzamy przyznać świadectwo dojrzałości. A jeśli mamy im przyznać świadectwo dojrzałości, to oni nie mogą po dziecinnemu beczeć, że to wszystko im utrudniono. To również dla nich jest lekcja.

Może będę bezczelna. Mój brat cioteczny poszedł w czasie wojny zdawać maturę, dał jeszcze radę zadzwonić do domu, że zdał bardzo dobrze i to było ostatnie co od niego słyszeliśmy, bo wpadł w łapankę i został wywieziony. Ale nie uważaliśmy, że zrezygnujemy ze zdawania matur, ponieważ coś takiego mogło się stać.

Czyli strajk do końca.

Mam wizję, że nie powinniśmy pozwolić na skończenie strajku przez to, że ustąpimy, damy się zastraszyć. Wtedy zmarnujemy to, co już zostało zrobione. Nauczyciele są godni naszego wsparcia. A postawa rządu jest nierozsądna i nieracjonalna.

Co powiedziałaby Pani rodzicom, którym się nie podoba, że nauczyciele strajkują, bo ich dzieci tracą szkołę?

To nie nauczyciele są przyczyną tego, że dzieci się nie uczą. Tylko ci, którzy przeciągają to ponad wszelki rozsądek. Powiedziałabym rodzicom, żeby wspierali nauczycieli, ale i własne dzieci. Bo w tym czasie można zrobić mnóstwo rzeczy.

Trzeba organizować uczenie się. Coś w rodzaju kompletów domowych. Organizować dzieciom sensowne zajęcia, czytanie książek, spotkania z ciekawymi ludźmi, którzy mogą im coś opowiedzieć. Nie użalać się, tylko działać z determinacją wobec nieustępliwości władz.

A dzieciom?

Bierzcie się do nauki, zorganizujcie sobie pogłębianie wiedzy, która na pewno się przyda. Domagajcie się egzaminów niekonicznie od władz oficjalnych. Znam osoby, które były bardzo dumne, że zdawały takie egzaminy, o których nie wiedzieliśmy, czy będą się kiedykolwiek liczyć.

Sami nauczyciele są już mocno zmęczeni i zdołowani tym, że to trwa tak długo.

Nie dziwię się temu, bo wiem czego i i po kim się spodziewać. Przewidywałam, że może to trwać długo. Uczestniczyłam w rzeczach, które trwały jeszcze dłużej. Na przykład tajne nauczanie w okresie wojny w Warszawie. Byłam wtedy dziewczynką. I nikt nie mówił: "O, jakie biedne dzieci, nie mogą się uczyć". Mogą.

Bezpośrednio po wojnie nasz nauczyciel sam uruchomił szkołę. Nie czekał aż władze komunistyczne to zrobią, bo chciał ratować młodzież, na której ciążyły straszne, wojenne przeżycia. Nie użalał się, tylko zrobił bardzo porządną szkołę. Nie oglądał się na pozwolenia, co się skończyło źle. Ale to, co w nas zapisał, już było zapisane.

Nauczyciele stali się też obiektem hejtu. Docierają do Pani takie komentarze?

Bardzo bym chciała, żeby ktoś ze specjalistów to sprawdził, gdyż podejrzewam, że przynajmniej część tego hejtu jest ustawiona, częściowo są to głosy sztuczne. Wsparcie dla nauczycieli jest rzeczywiste i uzasadnione.

Dlaczego tak ważne jest, by teraz nie ustąpili?

Niezwykle ważną rzeczą jest ciągłość. A jeśli już zakończyć strajk, to z mocnym zakończeniem, by pokazać, że nie poszliśmy władzy na rękę. W różnych sytuacjach kończyliśmy tak strajki w przeszłości, np. idąc procesją do kościoła. Teraz nie ma dokąd robić procesji, bo kościół prawdopodobnie nie będzie chciał jej przyjąć.

Teraz trzeba by ją zrobić do jakiegoś symbolicznego miejsca albo np. zakończyć strajk w teatrze. Pokazać w ten sposób, że to nie jest nasza żałosna porażka. Że oni mieli rację i my do tej racji daliśmy się złamać. Żeby nie dać im tej satysfakcji. Może to nie byłoby złe? Mamy aktorów, którzy potrafiliby być gospodarzami takiego wydarzenia.

Co by Pani powiedziała dziś nauczycielom?

Bądźcie tacy, jacy jesteście. Dużo znieśliście. Budzicie się. Nie dajcie się uśpić z powrotem. Chodzi o waszą przyszłość, ale też o przyszłość dzieci, które kiedyś może same będą też uczyć.