Na tym polu Poroszenko poległ. To dlatego Ukraińcy postawili na komika

Tomasz Ławnicki
Przedwyborcze sondaże sprawdziły się. Wołodymyr Zełenski został nowym prezydentem Ukrainy. Nasi wschodni sąsiedzi stają przed kolejną niewiadomą. Mówi się wręcz, że to kolejna rewolucja na Ukrainie. Obecny prezydent Petro Poroszenko zdobył zaledwie 25 proc. głosów. Na Zełenskiego, aktora i komika bez politycznego doświadczenia, zagłosowało ponad 73 proc. wyborców.
Petro Poroszenko, dotychczasowy prezydent Ukrainy, uznaje swoją porażkę. Fot. screen ze strony YouTube.com / Громадське Телебачення
Nawet jeśli ostateczne wyniki II wyborów prezydenckich na Ukrainie będą się nieco różnić od sondaży exit poll, to zmieni to już niewiele. Petro Poroszenko w swoim pierwszym wystąpieniu po zamknięciu lokali wyborczych przyznał się do porażki.

Ukraińcy oczekiwali więcej
Poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Święcicki, który od lat bacznie obserwuje wydarzenia na Ukrainie, a w I turze był jednym z obserwatorów głosowania, w rozmowie z naTemat przyznaje, że zaskoczyło go to, z jak dużą przewagą Wołodymyr Zełenski pokonał Petro Poroszenkę. – Sądziłem, że Poroszenko po debatach odrobił trochę strat, ale widać, że to mu się nie udało – mówi Święcicki.


– Ten wynik to dowód, że Ukraińcy oczekiwali od prezydenta Poroszenki więcej. Choć miał liczne osiągnięcia w różnych dziedzinach – ocenia poseł PO. Wskazuje przy tym, gdzie należy szukać przyczyn porażki dotychczasowej głowy państwa.
Marcin Święcicki
Platforma Obywatelska

Odbudowa armii, umocnienie pozycji międzynarodową Ukrainy, do tego ruch bezwizowy, wdrażanie umowy stowarzyszeniowej z UE – to są niektóre z licznych osiągnięć Poroszenki. Ale to wszystko okazało się za mało. W szczególności Poroszenko poległ na polu walki z korupcją. Tutaj ten postęp był zdecydowanie mniejszy, niż oczekiwało społeczeństwo.

Poseł PO nie chciałby oceniać, że wybór Zełenskiego to jest zwrot Ukrainy w kierunku wschodnim. – Należy Ukrainę nadal wspierać w jej europejskiej orientacji i dążeniu do integracji z Unią. Nowo wybrany prezydent również deklarował, że ten kierunek pozostanie – przypomina Marcin Święcicki.
41-letni Wołodymyr Zełenski to zupełnie nowa postać na scenie politycznej. Największą popularność osiągnął w 2015 roku, gdy w serialu komediowym "Sługa narodu" zagrał nauczyciela historii, który przypadkiem... został prezydentem Ukrainy.

Nowa jakość?
"Ukraińcy głosując na nową jakość, zmiany w polityce, przeciwko obecnej ekipie na czele z Poroszenką mogą trafić w pułapkę złudzeń. Bo na końcu drogi może się okazać, że ta jakość wcale nie jest taką nową" – pisał na łamach naTemat tuż przez II turą wyborów Jurij Banachewycz, dziennikarz agencji Ukrinform.

"Nie jest żadną tajemnicą, że za kandydatem Zełeńskim stoi ukraiński oligarcha Igor Kołomojski. Skonfliktowany z obecną ekipą polityczną w Kijowie, miedzy innymi z powodu utraty wpływów w Ukrnafta - ukraińskiej spółce z wydobycia ropy naftowej i nacjonalizacji należącego wcześniej do oligarchy Privatbanku, Kołomojski pragnie rewanżu i odbudowy utraconych wpływów nad Dniprem" – zwracał uwagę ukraiński dziennikarz.