Duda zadzwonił do zwycięzcy wyborów na Ukrainie. "I bardzo słuszna decyzja Panie Prezydencie!!!"

Tomasz Ławnicki
Z ogromną przewagą komik Wołodymyr Zełenski wygrał wybory prezydenckie na Ukrainie. Zdobył ponad 73 proc. głosów, podczas gdy dotychczasowego prezydenta Petro Poroszenkę poparło zaledwie 25 proc. wyborców. Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy poinformowała, że polski przywódca już zadzwonił do zwycięzcy z gratulacjami i nie tylko.
Andrzej Duda gratuluje Wołodymyrowi Zełenskiemu zwycięstwa w wyborach prezydenckich na Ukrainie. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
"Pragnę zapewnić Pana, że Polska jest gotowa do dalszej wszechstronnej pomocy Ukrainie w sferze bezpieczeństwa i reform państwowych. Może Pan liczyć na moje osobiste zaangażowanie w tej sprawie" – napisał prezydent Andrzej Duda w liście gratulacyjnym skierowanym do Wołodymyra Zełenskiego.

Kancelaria Prezydenta podała, że Andrzej Duda telefonicznie pogratulował zwycięzcy wyborów na Ukrainie i zaprosił go do złożenia wizyty w Polsce. Wśród licznych niezbyt przychylnych wobec prezydenta komentarzy (m.in.: "Teraz tu i tu Prezydentem będzie komik" czy "Zaproszenie do wspólnego kabaretu") pojawiła się też pozytywna ocena. Były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski pochwalił prezydenta za szybkie złożenie gratulacji i zaproszenie Zeńenskiego do Polski.


"I bardzo słuszna decyzja Panie Prezydencie!!! Nowy prezydent Ukrainy to czysta karta polityczna jak się wydaje. Oby jak najszybciej została zapisana w Polsce zanim zaczną go urabiać Rosjanie przeciw nam i Europie" – napisał Waszczykowski. "Nasze państwa, zważając na łączące je relacje, powinny być przykładem partnerstwa w regionie, umacniania przyjaznych stosunków i kształtowania wzajemnej zgodności. Wierzę głęboko, że Pana kadencja przyniesie pozytywny przełom w tej sprawie. Korzystając z okazji, chciałbym zaprosić Pana Prezydenta do złożenia wizyty w Polsce w dogodnym terminie" – napisał Andrzej Duda w liście gratulacyjnym.

41-letni Wołodymyr Zełenski to zupełnie nowa postać na scenie politycznej. Największą popularność osiągnął w 2015 roku, gdy w serialu komediowym "Sługa narodu" zagrał nauczyciela historii, który przypadkiem... został prezydentem Ukrainy. "Nie jest żadną tajemnicą, że za kandydatem Zełeńskim stoi ukraiński oligarcha Igor Kołomojski" – pisał na łamach naTemat tuż przez II turą wyborów Jurij Banachewycz, dziennikarz agencji Ukrinform.