Piosenka Roksany Węgiel nie powinna się zdarzyć. Pokazuje, jaki mamy problem z nastolatkami
Piosenka "Lay Low" 14-letniej zwyciężczyni dziecięcej Eurowizji Roksany Węgiel wzbudziła duże kontrowersje. Wszystko to z powodu dość śmiałych nawiązań do seksu. Czy na nastoletnią dziewczynę naprawdę nie ma dzisiaj innego wizerunkowego pomysłu niż seksualność i zbyt wczesna dorosłość? Pokazuje to zresztą nie tylko przykład młodej Polki.
Teledysk teledyskiem, ale kiedy przysłuchamy się uważniej angielskiemu tekstowi możemy poczuć dyskomfort. Jak pisał Bartosz Godziński w naTemat, w refrenie słyszymy "I wanna put it on you" co w mowie potocznej oznacza "Chcę cię przelecieć". Dalej pojawiają się wersy: "And let's lay low and do it over" ("Połóżmy się i zróbmy to raz jeszcze"), "Boy you got me up until morning" ("Chłopcze, nie dałeś mi zasnąć do rana") i "Let me scream out your name" ("Pozwól mi krzyczeć twoje imię")".
Niektórzy powiedzą, że takie słowa (których broniła jednak sama Roksana Węgiel na Instagramie) w muzyce pop to nic nowego. Prawda. Problem jest tylko taki, że dziewczyną w kozakach, która je wyśpiewuje, jest 14-latka.
Nastolatka, czyli kto?
Trzeba podkreślić, że problem nie dotyczy samej Roksany, ale współczesnej kultury, która nie widzi nic złego w tym, że nastoletnia dziewczyna śpiewa o, mówiąc potocznie i wprost, bzykaniu. Węgiel sama tej piosenki nie napisała, po prostu dostała ją od producentów. Sama też nie wyreżyserowała swojego teledysku, który – mimo, że jest znacznie mniej seksualny od samej piosenki i sam w sobie mało kontrowersyjny – średnio do niej pasuje.
Dlaczego średnio pasuje? Bo oglądając klip, nie można oprzeć się wrażeniu, że Węgiel czuje się w nim niekomfortowo. Może dostała wskazówki od reżysera, że "ma być sexy"? Że ma być jak Dua Lipa czy Ariana Grande (bo sam teledysk jest ich twórczością mocno inspirowany)?
Każdy artysta ma swoją stylistykę, a Węgiel jest niesamowicie uzdolniona i swoją muzyczną drogę jeszcze znajdzie. Nie musi kopiować mocno świadomych swojej kobiecości Lipy czy Grande. Zwłaszcza, że te są od niej o kilka lat starsze. Nastolatka naprawdę nie powinna czuć obowiązku, by być seksowna i sensualna. Nie powinna śpiewać takich słów. Po co dawać jej taką piosenkę? Czy nie ma innego tematu niż seks? Jakoś na Eurowizję się znalazł.
Ale jednak różnica między seksem za zgodą a odgórną seksualizacją jest duża. Każdy powinien mieć czas na rozwój swojej sfery seksualnej, to nie powinno być na siłę. I na pewno nie dlatego, że ktoś z wielkiej wytwórni tak chce. Plus najlepiej nie za wcześnie.
A 14 lat wydaje się jednak... za wcześnie. Bo Roksana jest dzieckiem.
Nie może nim pozostać?
Wydaje się, że nie może.
Popkultura ma bowiem z nastoletnimi dziewczynami problem. Jak śpiewała Britney Spears, to już nie są małe dziewczynki i jeszcze nie dorosłe kobiety. Są gdzieś pomiędzy. Jakie powinny więc być medialnie? Urocze i niewinne czy dojrzałe i seksowne?
Druga opcja jest najczęstszym wyborem. Ale większość speców od wizerunku i producentów jest ostrożnych – obcisły pop, ale niezbyt głęboki dekolt, żadnych nagich zdjęć, ale dziubek zrobiony czerwonymi ustami już jest ok. Czyli "zróbmy tak, żeby nie było skandalu, ale idźmy w seks".
"Lay Low" może jednak sygnalizować, że to się zmieni. Oby nie.
Małe kobietki
Ten problem nie dotyczy tylko Węgiel.
Weźmy chociażby Millie Bobby Brown, czyli 15-letnią gwiazdę serialu "Stranger Things". Temat wizerunku Millie jest wałkowany już od dawna. Dzięki roli Eleven dziewczyna stała się bowiem wielką sławą, idolką i topową influencerką (ma na Instagramie 18,5 miliona obserwujących). Na oczach widzów Brown z małej, wielkookiej, ogolonej na łyso dziewczynki ewoluowała w elegancką, zmysłową kobietę.
Zresztą abstrahując od wizerunku samej Brown – śmiałej, przebojowej i wyraźnie czującej się komfortowo ze swoim streetwearowo-eleganckim wizerunkiem – to media ją seksualizują na potęgę.
Ostrożność popłaca
Tak, kultura ma problem z nastolatkami płci żeńskiej. Nie ma na nie innego pomysłu, niż dorosłość i seksualność. Bo to się sprzedaje.
Wszyscy znamy jednak historie młodych aktorów, których sława dosięgnęła za wcześnie i którzy nie poradzili sobie z tym za dobrze. McCulkay Culkin (czyli "Kevin sam w domu") czy Drew Barrymore przez lata walczyli z nałogami i otarli się o śmierć. Dopiero jako dorośli ludzie wyszli na prostą.
Z dziecięcymi gwiazdami zawsze jest takie ryzyko – nie wszyscy wyrosną na tak idealne i bezproblemowe osoby jak Emma Watson, czyli Hermiona z filmów o Harrym Potterze. Dlatego trzeba bardzo uważać, a od tego są dorośli.
Na seks naprawdę przyjdzie czas. Nie wszystko się obraca wokół niego.
Pozwólmy dzieciom być dziećmi. Zły świat je jeszcze dopadnie, dajmy im nacieszyć się niewinnością.