Brudziński znowu tłumaczy się z "maślanych ciasteczek". Naciął się na ripostę króla polskiego Twittera

Mateusz Marchwicki
Pytania o maślane ciasteczka, które Joachim Brudziński kupuje dla swojego dziecka w Niemczech i Belgii, nie ustają. Po raz kolejny minister poczuł też potrzebę tłumaczenia się z tego. Przy okazji zaatakował polityków opozycji nawiązując do "afery bananowej". Naciął się jednak na ripostę znanego z brylowania na Twitterze Janusza Piechocińskiego.
Temat maślanych ciasteczek nie ucichł. Fot. Jakub Włodek/Agencja Gazeta
"Ja dzieciakowi kupuję w Niemczech (najczęściej w Schwedt obok Szczecina) czy w Brukseli słodycze bez oleju palmowego, czy innych świństw, i mam się z tego tłumaczyć, tymczasem prawdziwi 'Europejczycy' liżą banany i należy się nimi zachwycać" – napisał na Twitterze szef MSWiA Joachim Brudziński. Dołączył do tego kilka zdjęć polityków opozycji, którzy w ramach protestu przeciwko usunięciu z wystawy w warszawskim Muzeum Narodowym instalacji Natalii LL i Katarzyny Kozyry jedli banany. To już kolejne tłumaczenie i przytyk do opozycji ze strony wiceprezesa PiS z "aferą bananową" w tle.


Jednak tym razem "złotem" są komentarze pod wpisem ministra Brudzińskiego. "Joachim, wypowiedz antypolska, uderzająca w dobrych polskich producentów żywności. Sygnalizujesz, że w czasach rządów PIS pozwalacie na szkodliwe dla zdrowia Polaków słodycze. To już Polska nie w ruinie, a destrukcji struktur państwowych. Doniesienie publiczne ogłasza szef MSWiA?" – napisał były szef PSL-u i minister gospodarki Janusz Piechociński. "Szybko poddał szaleństwu brukselskich elit", czy "Niesamowite. Minister prawie 40 milionowego kraju zajmuje się takimi bzdurami. Żeby było śmieszniej, w godzinach pracy. Teraz wiem dlaczego Wam się należały, wykrzyczane przez Beatę Szydło, tak wysokie nagrody. Nie jesteście śmieszni, jesteście żałośni" – to tylko niektóre z pozostałych reakcji.

Przypomnijmy, w poniedziałek szef MSWiA podobnie reagował na pytania posła PO Sławomira Nitrasa, któremu kazał "zjeść banana".