Migalski ostro o "aferze" z dziećmi Morawieckiego. "Cofam swoje słowa współczucia..."

Adam Nowiński
Premier Mateusz Morawiecki oraz jego rodzina dostali wsparcie z każdej strony sceny politycznej ws. okładki "Super Expressu". Wychodzi jednak na to, że cała sytuacja została zaaranżowana, a ci, którzy jeszcze rano współczuli, teraz nie wiedzą jak to komentować. Wśród nich jest Marek Migalski, który zwrócił uwagę na ważny szczegół "felernej" okładki.
Marek Migalski nie współczuje już premierowi. Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta
Obie strony sceny politycznej zjednoczyły się w piątek w sprawie okładki "Super Expressu" z dziećmi Mateusza Morawieckiego. W stronę rodziny premiera popłynęły wyrazy współczucia. Składali je zarówno posłowie i sympatycy opozycji, jak i przedstawiciele skrajnej prawicy.

Sprawa może jednak wydawać się zupełnie inna, niż się wydaje. Jak ustaliła Anna Dryjańska z naTemat publikacja w "Super Expressie" może być ustawką medialną. Jej informacje pochodzą ze źródeł w samym PiS.

– Chodzi o przykrycie reszty książki. W tym "Delfinie" są poważne sprawy. "Super Express" jedzie na reklamach ze spółek Skarbu Państwa. Nigdy by się nie odważyli na coś takiego bez zgody – powiedziała naszej dziennikarce osoba z partii Jarosława Kaczyńskiego, która z oczywistych względów zastrzegła sobie anonimowość.


Kolejnym dowodem na zaaranżowanie całej afery zdaje się być zapowiedź sobotniej opublikowania w tabloidzie wywiadu z Michałem Dworczykiem. Szef Kancelarii Premiera wyjaśnia w niej, że dzieci Mateusza Morawieckiego nie dowiedziały się o tym, że są adoptowane z "Super Expressu". To właśnie tę zapowiedź na Twitterze ostro skomentował Marek Migalski. "No to żaden skandal. A nawet już pewne, że ustawka. Domyśliłem się po tym, że dzieci nie mają wypikselowanych twarzy. Zatem cofam swoje słowa współczucia dla Mateusza Morawieckiego. Cisną mi się na usta inne" – komentuje politolog i były europarlamentarzysta.