"Nie czuję się królem internetu". Leszek Miller zdradził nam, jakie linki podsyła mu wnuczka

Kamil Rakosza
Grafika przedstawiająca Leszka Millera w klimacie "Gry o Tron" po prostu wygrała internet. W rozmowie z naTemat były premier opowiedział, skąd biorą się pomysły na jego kampanię w sieci. Zdradził również, że jego wnuczka Monika jest bardzo wrażliwa na krzywdę zwierząt.
Leszek Miller zdradził, czy jest fanem "Gry o Tron". Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Jest Pan fanem "Gry o Tron"?

Oglądałem wiele odcinków, niestety nie wszystkie. Zaległości z serialem zamierzam nadrobić po zakończeniu kampanii wyborczej.

A gdyby miał Pan przypisać Jarosława Kaczyńskiego do którejś postaci z serialu, to kim byłby prezes PiS?

Proszę mnie zwolnić z przypisywania konkretnej postaci do osoby prezesa (śmiech). Siła tej grafiki polega na tym, że my nic nie sugerujemy. Wiadomo tyle, że to parafraza słów wypowiedzianych do Jona Snowa przez jego ukochaną Ygritte. Resztę może sobie każdy dopisać wedle własnego uznania.

Czytam komentarze pod tą grafiką, widzę, że ludzie wyciągają w nich najróżniejsze fantazje. I na tym właśnie to miało polegać. Patrząc na nowoczesną historię Polski, Pana słowa, jako premiera, którego podpis widnieje pod traktatem akcesyjnym z UE, "You Know Nothing, Jarosław" brzmią bardzo wymownie.


Pan połączył te słowa z Unią Europejską. Ktoś znajdzie jeszcze inną interpretację. W porządku, o to właśnie chodzi. O to, by oddziaływać na wyobraźnię ludzi i robić to w sposób wielowymiarowy i nie do końca dopowiedziany.

Pan jest bezpośrednim autorem grafik i spotów, które podbijają internet?

Pracuję w zespole i myślimy o tym, jak zainteresować wyborców. Szukamy różnych treści, które mogą zostać wykorzystane w kampanii wyborczej. Ta grafika nawiązująca do "Gry o Tron" jest właśnie przejawem takiego myślenia. Było wiadomo, że zbliża się finałowy odcinek serialu, dlatego stwierdziliśmy, że warto byłoby do tego nawiązać. A jak Pan się czuje, czytając te wszystkie komentarze w stylu "Leszek Miller zaorał"?

Na pewno nie czuję się królem internetu. Daleko mi do tego. Od dawna jednak zdawałem sobie sprawę, że współczesna kampania wyborcza, czy – uciekając od polityki – jakakolwiek kampania reklamowa, w dużej części odbywa się w internecie. Tradycyjne media oczywiście również bardzo są ważne w przekazie. Wielu młodych ludzi jednak swoją wiedzę czy inne inspiracje czerpie właśnie z internetu.

Dlatego, jeśli nie prowadzi się kampanii wyborczej w internecie, bardzo ciężko uzyskać satysfakcjonujący wynik. Decydując się na start w wyborach do Parlamentu Europejskiego wiedziałem, że muszę być aktywny w sieci. Cieszę się, że to zdaje egzamin. A jeśli okaże się, że dostanę się do Europarlamentu, będę mógł powiedzieć, że w dużej części zawdzięczam to aktywności w internecie. A Pana wnuczka, Monika, podsyła Panu jakieś nowości z internetu?

Ostatnio mój osobisty kontakt z Moniką jest utrudniony, ponieważ w czasie kampanii większość czasu spędzam w Wielkopolsce. Rozmawiamy za to często przez telefon. Jeśli pyta pan o to, czy istnieje jakaś korelacja pomiędzy tym, co moja wnuczka publikuje na swoich profilach w mediach społecznościowych, a tym co udostępniam ja, to nie ma takiego związku.

Niemniej Monika podrzuca mi różne ciekawe rzeczy, które znajduje w internecie. Dostaję od niej również linki do różnych zbiórek na rzecz biednych zwierząt. Moja wnuczka kocha wszystkie psy i koty i kiedy widzi jakiś dramat od razu pisze do dziadka, żeby dziadek pomógł.