Szydło przerwała kampanię, by stanąć na wałach powodziowych. Robi to, co kiedyś tak krytykowała
Paweł Kalisz
Beata Szydło przerwała kampanię i... rozpoczęła nową – tym razem na wałach powodziowych. Opozycja i internauci pytają byłą premier, czy rzeczywiście jej obecność pośród mieszkańców terenów narażonych na zalanie jest niezbędna. Złośliwi piszą, żeby zamiast pisać o pomocy, zaczęła napełniać worki z piaskiem.
"Przepraszam wszystkich, którzy chcieli się ze mną spotkać dzisiaj w Skawinie, Gołczy i Nowej Hucie. Ale ze względu na powódź w Małopolsce, przerwałam kampanię wyborczą. Od godziny 12.00 jestem z mieszkańcami i strażakami na zalewanych terenach" – napisała na Twitterze była premier i kandydatka na europosła Beata Szydło. No i się zaczęło...Przede wszystkim przypomniano jej słowa, które wypowiedziała pod adresem premier Ewy Kopacz, gdy ta pojechała do rolników na tereny ogarnięte suszą. "PEK (premier Ewa Kopacz - przyp. red.) gra suszą w kampanii. Rolnicy oczekują na konkrety, a nie na kolejne występy PEK i opowieści o kolejnych naradach i posiedzeniach" – pisała wówczas Szydło. Dziś robi dokładnie to samo, czyli na kilka dni przed wyborami staje w obiektywach kamer z zatroskaną miną i mówi, jak bardzo chce pomóc poszkodowanym. Ale to nie koniec. Znaleźli się i tacy, którzy przypomnieli inną wypowiedź Beaty Szydło z 2015 roku. "Ochrona przeciwpowodziowa będzie naszym priorytetem, wiem jakim nieszczęściem jest powódź" – mówiła przyszła premier w trakcie kampanii wyborczej podczas spotkania z mieszkańcami Mazowsza. Niestety, skończyło się na szumnych zapowiedziach i obietnicach bez pokrycia.
Gdy w 2017 roku potężna wichura nawiedziła pomorską miejscowość Rytel, mieszkańcy długo musieli czekać na pomoc. Niemal tydzień trwało, zanim ministrowie zaczęli się fotografować pośród mieszkańców, którzy stracili dach nad głową. Teraz, w przededniu wyborów, reakcja była błyskawiczna. Tylko co z tego? Internauci szeroko komentują na przykład strój posłanki i kandydatki do PE Elżbiety Kruk, która i owszem, założyła kurtkę strażacką i na zdjęciach ma marsową minę, ale na miejsce dotknięte przez żywioł dzielnie kroczy w... eleganckich pantofelkach. Komentujący post Beaty Szydło są pewni, że i ona wykorzystuje tragedię dla doraźnych własnych celów politycznych.
"Politycy są najmniej potrzebni na miejscu każdej klęski żywiołowej", "Szanowna Pani Premier, a co Pani pomoże w kwestii podtopień czy szkód po silnym wietrze? Dach Pani umie naprawić? Worki z piaskiem nosić? A może coś Pani doradzi w akcji? Przepraszam za szczerość, ale będzie Pani tylko przeszkadzać profesjonalistom, którzy będą Pani nadskakiwać: – piszą Polacy. "Pięknie. Ale to oznacza, że służby państwowe nie działają? Nie ma komu tego ogarnąć? Mamy tak rozbudowaną administrację i jeszcze politycy są potrzebni? Coś nie tak z zarządzaniem w tych miejscowościach..." – zauważa jedna z internautek. Na taki komentarz ciężko będzie Szydło znaleźć dobrą odpowiedź, dlaczego uznała, że jej obecność na wałach jest konieczna.